Jednym z punktów, dzisiejszych obrad Rady Warszawy miała być Informacja Prezydent m.st. Warszawy w sprawie postępowania reprywatyzacyjnego nieruchomości przy dawnej ul. Chmielnej 70 (otoczenie PKIN). Przypomnijmy, iż miasto w 2012 roku oddało działkę w sercu Warszawy, mimo braku do tego podstaw - właścicielem gruntów był obywatel duński Holger Martin, a przecież PRL podpisała umowę z Danią (tzw. układ indemnizacyjny) w wyniku której byli właściciele otrzymali odszkodowania.
Informację umieszczono na sam koniec posiedzenia, wiadomo trudno przewidzieć o której dokładnie ten punkt będzie procedowany, nie podano nawet orientacyjnej godziny. To celowa praktyka, by jak najmniej warszawiaków było obecnych na sali, gdy będzie omawiana ta sprawa. Radni PIS chcieli przesunięcia na początek sesji, ale nie było zgody.
Tym niemniej na ławach publiczności ok. 14.30 zaczęli pojawiać się działacze organizacji społecznych (np. Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów). Gdy miano już obradować punkt dotyczący reprywatyzacji, jeden z radnych złożył wniosek o przełożenie punktu, gdyż dyrektor Mikos był na jakiejś konferencji. Wniosek przegłosowano, ale w wyniku proceduralnych zawirowań w końcu przedstawiciel miasta wiceszef Biura Gospodarki Nieruchomościami Jerzy Mrygoń rozpoczął przedstawianie informacji. Kolejne szybko podawane informacje, które mają przytłumić słuchających. Jednak efekt był odwrotny. Takie lekceważenie mieszkańców, brak obecności prezydent Hanny Gronkiewicz Waltz czy dyrektora Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko spowodował, iż aktywiści zaczęli skandować - Gdzie są radni, gdzie prezydent. Jak to gdzie? Na manifestacjach KODu - pada z publiczności. Efekt przedstawiciel miasta został zagłuszony i nie był w stanie dalej przemawiać. Kłamstw władz miast nikt już nie chciał słuchać. Ostatecznie do przedłożenia informacji doszło, ale na tym się nie skończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz