7 maja 2016

Błękitny marsz - frazesy, puste słowa i brak realnych propozycji

Zapowiadano pół miliona, później już tylko 100 tysięcy, ale okazuje się że nawet tyle nie udało się zebrać organizatorom manifestacji "jesteśmy i będziemy w Europie" (nazwany błękitnym marszem) czyli Platformie Obywatelskiej, Nowoczesnej, PSL, KODowi wraz z kilkoma organizacjami lewicowymi. Według Rzeczpospolitej jest kilkadziesiąt tysięcy osób, policja podaje 30 tys. Uwzględniając parametry placu na Rozdrożu (1 ha) i okolic, te szacunki wydają się sensowne. Hanna Gronkiewicz Waltz tymczasem zobaczyła aż 200 tys. osób.

Miała to być demonstracja obywatelska, a przemawiali politycy PO, Nowoczesnej, PSL i ex-prezydent, który przegrał ostatnie wybory i na koniec urzędowania przywłaszczył sobie publiczne mienie (oczywiście w majestacie prawa). Wciąż te same frazesy o demokracji, o wartościach unijnych i podobne puste słowa. Realnych propozycji oczywiście brak - ani ws. wieku emerytalnego, kwoty wolnej od podatku, likwidacji opłat wieczystego itd... Nikt nie wspomina, że dzięki wprowadzeniu rozwiązań z UE, mamy wyższe opłaty za śmiecie, a niedługo będziemy płacili wyższe opłaty za wodę (takie dobrodziejstwo z tej Unii). Ale, nie o prawdę w tym marszu chodzi. Stąd hasła w obronie UE niby przeciwko PISowi, który przecież popierał wejście do UE w 2003 r., poparł traktat lizboński i który wcale nie postuluje wyjścia z Unii Europejskiej (od. red - naszym zdaniem, z tego bagna w jakim wciąga nas UE należy jak najszybciej wyjść).

Odpowiedzią na tą demonstrację stanowił marsz "Odwagi Polsko", który ruszył sprzed Katedry Św. Floriana na warszawskiej Pradze, organizowany przez środowiska narodowe, krucjatę Różańcową czy Ruch Kontroli Wyborów. Demonstranci noszą flagi w barwach narodowych, żadnych niebieskich jak w przypadku manifestacji. Według policji jest 4,5 tys. osób (warszawski Ratusz, który widzi więcej demonstrantów na błękitnym marszu, tutaj cierpi na ślepotę - dostrzega ich tylko 2,5 tys.). Ale też nie było takiej oprawy wokół tego marszu, nikt nie przeznaczył setek tysięcy złotych na jego sfinansowanie, tak jak w przypadku "błękitnego marszu".

Demonstracje wkrótce się zakończą. Niczego nie zmieniły, bo niczego zmienić nie mogły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz