28 czerwca 2020

EXIT POLL WYBORY PREZYDENCKIE 2020 - i tura

Andrzej Duda - 41,8%
Rafał Trzaskowski - 30,4%
Szynib Hołownia -13,3%
Kezysztof Bosak - 7,4%
Andrzej Biedroń - 2,8%
Władysław Kosiniak Kamysz - 2,6%
Marek Jakubiak - 0,5%
inni 1,1%

Bazarek na żywo 28 czerwca 2020

20.30 Marcin Palade przed godziną podał następujące wyniki: dynia 42,50 zł, Truskawki 30,40 zł, Humus 12,60 zł, Botwina 7,20 zł, Buraki 3,20 zł i Kapusta 2,70 zł, a przed kilkoma minutami stwierdził: Finał zakupów w niedzielę handlową coraz bliżej. Utrzymuje się popyt na pestki od dyni i humus. Polubiliśmy zdrowe odżywianie. Pamiętajmy jednak, że na wyniki wpłyną także ceny z zagranicy (ok. 2%).

17.39 Szymon Rozmarynowski podał dane z godziny 17.00 - tęczowe farbki 3,3 zł, konfitury 7 zł, długopisy 41,4 zł, telewizory 10,2 zł, piwo ciechan 0,7 zł, koniczyny 6,1 zł, sweter piotrex 0,5 zł, pizza hawajska 0,7 zł, dżem 28,6 zł, muchy 0,5 zł, szlugi 1 zł. Bart informuje, że na bazarku tłumy zmalały, a sklepikarze zmienili ceny: Długopisy 41zł, Dżem 30zł Cytryny 14zł, Konfitura 5zł, Lizaki 4zł, Ogrodniczki 3zł

15.45 #bazarek podaje wyniki, ale w większych kilkuset tysięcznych miastach. Cena dżemu miałaby kształtować się w granicach 48-57, a budyń 21-23. Cytyny 9-15, dalej ziemniaki, wiosła i konfitury. Abstrahując kwestię ewentualnej realności tych cen, pamiętajmy jednak, że w tych miastach zawsze dżemy były w cenie, a zatem nie są one reprezentatywne dla całego kraju. Pyrka (rodzinnie są za dżemem i cytryną) informuje jednak, że na wielkopolskiej wsi, w markecie mocno dudni. Pan Tomek zaś precyzuje, że wieść gminna niesie, że z powiatów dojadą nowe ilości budyniu dopiero na jutro.

Arek Pawłowski nie należy do zwolenników długopisów, ale z 15.00 informuje że długopisy uzyskały 43,69 zł, dżem 21,37 zł, cytryny 14,88 zł, konfitury 9,11 zł, zielone 4,20 zł a wiosła 3,14 zł i dodaje "nie jest dobrze",  pocieszając się wynikami bazarku zagranicznego podawanego na początku dnia przez kondominium.


Wiele wyników na #bazarku to powielone wcześniejsze informacje, a właściwie dezinformacje z początku dnia. Realne tendencje cenowe będą możliwe do wskazania najwcześniej po godz. 16-17.00, teraz to takie wróżenie z fusów.


13.00 - Karol Wilkosz wskazał następujące ceny z godz. 12.00 - długopis 39,78, rafaello 29,92, wołowina 10,95, Buty 8,04, Kosa 4,56, Farbki 3,11, jajka 1,37, Pizza 1,09, Piwo 0,64, Radio 0,33, Sierp 0,21.


11.00 - na razie ma możliwości oceny realności przytoczonych cen. Generalnie zwolennicy rafaella lub dżemu próbują przekonać, że te produkty są w cenie, a budyniu - że właśnie to ostanie. Innymi słowy twitterowy #bazarek wykorzystywany jest w celach propagandowych, a nie w celu pokazania rzeczywistego poziomu cenowego. Wedle Mecenasa Konia - Na podstawie cząstkowych wyników napływających do sztabów i mediów już wiemy, ze Budyń będziemy jedli przez 5 lat! Brawo! To dane z 11:00 . Z kolei Kondominium przekonuje, że zagranica już wybrała dżem 39 zł, budyń 18 zł, Cytyny 17 zł, Konfitury 11 zł, Ziemniaki 9 zł, Wiosła 4 zł, Inny 2 zł. Nie wiemy co jednak kryje się pod hasłem zagranica.

21 czerwca 2020

Szokująca deklaracja - NFZ będzie doradzać Polakom w aborcji

Szokującą zapowiedź wygłosiła na łamach mediów wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. Na oficjalnej infolinii NFZ pacjentki dowiedzą się, w którym z polskich szpitali można dokonać aborcji! W ten sposób Narodowy Fundusz Zdrowia ma zamiar kierować Polki w odpowiednie miejsca aby tam mogły zabijać swoje dzieci.


"[Aborcja] to świadczenie zdrowotne, które jest finansowane z pieniędzy państwa i Fundusz takie dane posiada".
Tłumaczy Józefa Szczurek-Żelazko. Aż trudno uwierzyć w te słowa...

Aborcja świadczeniem "zdrowotnym"! Czyje zdrowie ma niby poprawiać? Bo przecież nie dzieci, które są w jej trakcie brutalnie mordowane, i nie matek, których życiu i zdrowiu zagraża ta krwawa procedura. Prawdą jest jedynie to, że dzieciobójstwo finansowane jest z moich i Pana podatków. Każdego roku NFZ wydaje na szpitalne aborcje w Polsce ok. 1 500 000 złotych!

Tymczasem wiceminister Szczurek-Żelazko, która zapowiedziała pomocnictwo infolinii NFZ w aborcji, jeszcze nie tak dawno mówiła w wypowiedziach medialnych:
"Ochrona zdrowia i życia człowieka jest dla nas najważniejsza, od momentu poczęcia do naturalnej śmierci."

Jak widać za propagandowymi sloganami kryją się całkowicie przeciwstawne czyny. W 2016 roku Józefa Szczurek-Żelazko głosowała w Sejmie za odrzuceniem naszego projektu ustawy Stop Aborcji, którego celem było całkowite zablokowanie dzieciobójstwa w Polsce. Rok później, w 2017 roku, Szczurek-Żelazko została wiceministrem zdrowia. Od tego czasu zabito w polskich szpitalach ponad 3500 dzieci. Większość tylko dlatego, że podejrzewano je o chorobę.

Każdego dnia w polskich szpitalach ginie 3 dzieci. Morduje się je poprzez sztuczne poronienie, tzn. nie zabija się dziecka w łonie matki, ale doprowadza do przedwczesnego porodu. Dziecko, które rodzi się w ten sposób ma niedojrzałe płuca i z tego powodu dusi się tak długo jak jeszcze żyje, np. kilka godzin. Teraz w tym barbarzyństwie ma pomagać infolinia NFZ, która będzie wskazywać miejsca, gdzie najlepiej przeprowadzić taką zbrodnię.

Duszone na śmierć dzieci to jednak nie jedyne ofiary w zamordowaniu których pomaga NFZ.

Jakiś czas temu dotarliśmy do oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia na temat skali stosowania w Polsce tzw. spirali aborcyjnych. Liczby są przerażające.
Spirala to kawałek tworzywa sztucznego, który uciska błonę śluzową. Efektem jej działania jest uniemożliwienie implantacji poczętego człowieka w macicy. Jest to więc mechanizm wczesnej aborcji. Zapłodnienie może nastąpić praktycznie każdego miesiąca, gdyż dokonuje się ono w jajowodzie, po czym rozwijający się człowiek „wędruje” w kierunku macicy przez 6–8 dni. W normalnej sytuacji w macicy nastąpiłoby jego zagnieżdżenie i dalszy rozwój. Tymczasem spirala nie pozwala na jego „przyjęcie”, a w konsekwencji zostaje on odrzucony i zabity
.
Tylko w latach 2015-2019 założono w Polsce blisko 50 000 takich spirali refundowanych przez NFZ!! Oznacza to, że w łonach kilkudziesięciu tysięcy kobiet co miesiąc może dochodzić do zabicia poczętego dziecka... Podobnie jak aborcje szpitalne, masowe zabójstwa za pomocą spirali również są finansowane z moich i Pana podatków.

Panie Danielu, tak właśnie wygląda zaledwie fragment rzeczywistości aborcyjnej w Polsce. W szpitalach codziennie zabija się 3 dzieci. Tysiące dzieci giną w wyniku działania aborcyjnych spirali, założonych przez ich matki pod wpływem aborcyjnej propagandy, która nasila się z miesiąca na miesiąc. To wszystko za zgodą, przyzwoleniem i finansowaniem organów państwa odpowiedzialnych za "zdrowie" swoich obywateli.

Przyzwoleniem na działalność ze strony urzędników i organów ścigania cieszą się także zorganizowane grupy przestępczości aborcyjnej, które bezkarnie promują w mediach pigułki poronne, za pomocą których tysiące Polek rocznie zabija swoje dzieci w domach. To jednak nie wszystko. Gdy czyta Pan te słowa, aborcyjna mafia świętuje właśnie pół roku trwania akcji "Aborcja bez granic" w ramach której przestępcy wywożą kobiety z Polski na aborcję do zagranicznych ośrodków śmierci. To pomocnictwo w aborcji, nielegalne w świetle polskiego prawa i zagrożone karą do 3 lat więzienia. Podobnie jak reklama nielegalnych pigułek poronnych, proceder ten jest powszechnie nagłaśniany internecie i publicznie znana jest tożsamość osób za nim stojących.

Jednak jedyną osobą skazaną do tej pory w związku z powyższą działalnością aborcyjnej mafii jest... Mariusz Dzierżawski, założyciel naszej Fundacji, który rok temu usłyszał prawomocny wyrok sądu za mówienie prawdy o przestępczości aborcyjnej w Polsce. Bandyci, którzy handlują pigułkami i przewożą kobiety do zagranicznych "klinik" aborcyjnych, wciąż są bezkarni a władza toleruje ich aktywność.

Życie dzieci nie podlega kompromisowi ani układom. Tak długo jak dzieci są mordowane, tak długo trzeba o nie walczyć. Tym bardziej, że aborcyjna propaganda nasila się w naszym kraju.

Przekonała się o tym oczekująca bliźniaków pani Małgorzata, u której stwierdzono „komplikacje” w trakcie ciąży.
"Kiedy lekarz mnie zobaczył, powiedział tylko, że to jest „masakra” i trzeba jak najszybciej usunąć ciążę. Wizyty u lekarza były bardzo trudne, niosły ogromną dawkę bólu (...) za każdym razem zaczynała się ta sama historia: usilne namawianie lekarza, abyśmy dokonali aborcji, że to jest jedyne słuszne rozwiązanie, że nie ma innego wyjścia."

Tego typu „diagnozy” kobiety słyszą w szpitalach w całej Polsce. To powszechne zjawisko.
"Kiedy chłopcy wyszli na świat, lekarz nie mógł uwierzyć, że są w tak dobrym stanie. Wiele jego diagnoz w ogóle się nie sprawdziło."

Mówi Pani Małgorzata. Chłopcy przeszli operacje i spędzili jakiś czas w szpitalu. Ich rodzice cieszą się widokiem dwóch brykających urwisów, których wszędzie w domu jest pełno. A aborcjonista uparcie twierdził, że będzie „masakra” i domagał się ich śmierci. Teraz w całym procederze eliminacji ludzi podejrzanych o chorobę ma jeszcze dodatkowo pomóc infolinia NFZ, która będzie wskazywała miejsca do wykonywania egzekucji.

"Założyłam sobie spiralę. Po pięciu latach następną. Na badaniu kontrolnym powiedziałam, że opóźnia mi się miesiączka. Dostałam zastrzyki na jej wywołanie. Nie poskutkowały. Lekarz zrobił mi USG i stwierdził ciążę. Płakałam w gabinecie, a mój lekarz „nie mógł mi spojrzeć w oczy” – jak to sam powiedział i zaproponował mi aborcję gratis, bo przez jego niedopatrzenie byłam w niechcianej ciąży."

Zwierza się pani Renata, stosująca przez szereg lat spirale aborcyjne, które w końcu "zawiodły". Warto przy tej okazji zapamiętać mentalność "opiekującego" się nią lekarza, która jest powszechnym zjawiskiem w polskich szpitalach. Krótko później pani Renata przeczytała, że:
"spirala nie zapobiega ciąży, ale jest środkiem poronnym. Tu się zaczął mój koszmar. Cały czas myślałam tylko o tym, ile dzieci już zabiłam i jak silne musi być to, które noszę pod sercem, skoro pokonało tyle „zamachów”."

Ile dzieci ginie w takim razie w całej Polsce, skoro w ostatnich latach 50 000 kobiet założyło sobie aborcyjne spirale z pomocą NFZ?

"Wzięłam tabletki, poszło szybko (...) Jak już ze mnie leciała krew i skrzepy, to płakałam, płakałam, płakałam!!!! CO JA ZROBIŁAM! Bałam się, że nie dam rady, ale to słaba wymówka. Co ja bym dała, żeby mój malutki aniołek był ze mną!!!! Pokochałam go, ciągle płaczę i myślę. Nie rozumiem swojej decyzji. Moje kochane maleństwo.......:(((( Nie wiem, czy się pozbieram po tym wszystkim!!!"
Napisała na aborcyjnej stronie Polka, która kupiła pigułki poronne od handlarzy śmiercią. Kobiet takich jak ona są w naszym kraju tysiące a aborcyjna mafia prowadzi swoją działalność w sposób całkowicie otwarty, reklamując się w internecie, udzielając wywiadów w mediach i organizując spotkania i warsztaty pomocnictwa w aborcji.

Fundacja Pro Prawo do Życia istnieje aby mówić prawdę o aborcji, ratując w ten sposób dzieci przed śmiercią a ich matki od koszmarnych następstw dzieciobójstwa. Od kilku lat prowadzi ogólnopolską kampanię "Szpitale bez aborterów", w ramach której pokazuje co dzieje się za murami szpitali, w których dokonuje się aborcji.

Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro Prawo do Życia

2 czerwca 2020

ELEWARR: ZE SPRZEDAŻY UDZIAŁÓW W ELEWATORZE SIERADZ UZYSKALIŚMY ZNACZNIE WYŻSZĄ KWOTĘ NIŻ MINIMALNIE PRZEWIDYWALIŚMY

W wywiadzie, który Prezes Zarządu Elewarr Sp. z o.o. dr Daniel Alain Korona udzielił portalowi www.swiatrolnika.info była mowa o sprzedaży udziałów w elewatorze Sieradz.


Myśmy nie sprzedali elewatora w Sieradzu, ponieważ nie mieliśmy elewatora w Sieradzu. My sprzedaliśmy niecałe 27% udziałów w tym podmiocie, które posiadaliśmy. Większość udziałów miał inny podmiot. W obiekcie tym swoje udziały mają również dwa inne podmioty – powiedział Prezes Zarządu Elewarr, tym samym dementując nieprawdziwie doniesienia medialne o spółce oraz tytuł jednego z artykułów „Korona sprzedał perłę Elewarru”. Dodał również, że we wspominanym artykule informacje nie są rzetelne. Wskazał m.in., że zdjęcie, które zostało dołączone do informacji nie przedstawia obiektu w Sieradzu tylko magazyn w Koronowie, którego właścicielem jest Elewarr Sp. z o.o. Mówił również:


Jak wynika ze sprawozdania zarządu elewatora Sieradz, skupowano ok. 7-8 tys. ton zbóż, co w stosunku do 1,85 mln ton zbóż w województwie łódzkim, nie wygląda znacząco. Jak mogliśmy powiększać powierzchnię magazynową Elewarru udziałami w elewatorze, którego pakiet większościowy należał do kogoś innego? 7-8 tys. ton w porównaniu do 1,85 mln ton to mniej niż 0,5 proc. więc to nie jest udział, który pozwala na kształtowanie rynku w województwie łódzkim. Co więcej, w silosach elewatora Sieradz przechowywano popiół.


Dr Daniel Alain Korona opowiedział szczegółowo o historii transakcji. Wskazał, że w 2013 roku powstała uchwała kierunkowa ówczesnych organów korporacyjnych Elewarru, mówiąca o tym, że należy sprzedać udziały w elewatorze w Sieradzu. Również w strategii spółki na lata 2017-2020, opracowanej i przyjętej przez były Zarząd Elewarr, którego Prezesem był Bogdan Drechna (dziś publicznie krytykuje sprzedaż udziałów w elewatorze Sieradz), została wskazana sprzedaż udziałów w elewatorze Sieradz. Strategię tą przyjęła zarówno Rada Nadzorcza, jak i Zgromadzenie Wspólników Elewarr Sp. z o.o.


My zrealizowaliśmy założenia strategii, które wcześniej zostały przyjęte. Powiem szczerze zgadzamy się z tym, że posiadanie udziałów w spółce, w której od 2006 roku Elewarr nie miał żadnej dywidendy, żadnego zysku, dla nas jest kompletnie nieopłacalne. Ze sprzedaży udziałów w elewatorze Sieradz uzyskaliśmy znacznie wyższą kwotę niż minimalnie przewidywaliśmy – powiedział dr Daniel Alain Korona


Całość wywiadu z Prezesem Elewarr Sp. z o.o. jest dostępna pod linkiem:


źródło:



zob. też: