Poniżej ciekawa koncepcja stworzenia "Konfederacji Wyszehradzkiej" w ramach Unii Europejskiej, zamiast dotychczasowej "grupy wyszehradzkiej". Przypominamy, że koncepcje konfederacji w naszej części pojawiały się już przed II wojną światową np. blok państw "Międzymorza" czy też koncepcja z okresu II wojny światowej propagowanej przez rząd RP na uchodźstwie - Konfederacji Polsko-czechosłowackiej. Ostatecznie do realizacji projektu nie doszło, dzięki postawie wielkich mocarstw, a w następstwie wycofania się Czechosłowacji.
Unia Europejska naznaczona jest dziś
słabnącą w oczach rolą niemieckiego hegemona oraz narastającymi tendencjami
odśrodkowymi, z groźbą wyjścia Wlk. Brytanii na czele. W interesie Polski jest obrócić tę kryzysową
sytuację na naszą korzyść, poprzez aktywne i przemyślane działania w polityce
międzynarodowej.
Bardzo skutecznym rozwiązaniem może tu być
powołanie na bazie dotychczasowej współpracy krajów tzw. Grupy Wyszehradzkiej, specjalnego podmiotu prawa
międzynarodowego służącego wzmocnieniu znaczenia tej grupy państw w stosunkach z Unią
Europejską. Podmiotem takim mogłaby być Konfederacja niepodległych państw, struktura dobrze znana z historii Europy, w tym także Polski. Klasyczna
konfederacja odznacza się wspólnie prowadzoną polityką zagraniczną i obronną,
przy zachowaniu pozostałych kompetencji władczych w samodzielnej gestii krajów
członkowskich.
Konfederacja Wyszehradzka byłaby strukturą inną niż konfederacje
znane z historii , powołaną tylko w jednym, za to niezwykle czytelnym celu, a
mianowicie celu wzmocnienia głosu Polski, Węgier, Czech i Słowacji w ramach
Unii Europejskiej. Umawiające się kraje wyłaniałyby jednego przedstawiciela,
reprezentującego je wspólnie na szczytach Rady Europejskiej oraz na forum
Parlamentu Europejskiego i innych instytucji UE. Osobą tą – możemy ją umownie nazwać Prezydentem
Konfederacji Wyszehradzkiej – byłby jeden z przywódców krajów członkowskich
wybierany z ich grona przez aklamację, a następnie zatwierdzany stosownymi
uchwałami parlamentów narodowych. Naturalnym kandydatem na to stanowisko wydaje
się być dziś Victor Orban, przywódca Węgier budzący wściekłość, ale zarazem i szacunek elit
zachodnioeuropejskich. Dotychczasowa polityka zagraniczna Orbana, z wyjątkiem
zbliżenia ekonomicznego z Rosją oraz kwestii statusu mniejszości węgierskiej w
krajach ościennych, generalnie odpowiada w całości interesom państw Grupy
Wyszehradzkiej. Nie powinno być zatem większych problemów z powierzeniem mu na
określoną kadencję misji reprezentowania także Polski, Czech i Węgier na arenie
Unii Europejskiej. Mandat Orbana byłby ograniczony pełnomocnictwami wydawanymi
mu każdorazowo przez rządy państw członkowskich Konfederacji.
Prawo unijne nie zakazuje tworzenia
wewnętrznych stowarzyszeń państw członkowskich w typie konfederacji. Konfederacja Wyszehradzka reprezentowałaby prawie 65 mln ludzi,
czyli potencjał ludnościowy równy Francji, będąc jednocześnie czytelnym głosem
państw Europy Środkowo-Wschodniej. W przypadku sukcesu tej inicjatywy nie można
również wykluczyć szybkiego dokooptowania do niej kolejnych państw, takich jak
kraje nadbałtyckie, Rumunia i Bułgaria.
Namaszczenie Victora Orbana na
reprezentanta aż 4 krajów Unii Europejskiej, mogłoby spowodować całościową
zmianę polityki UE wobec kryzysu migracyjnego, w tym ostateczne zablokowanie
wszelkich pomysłów relokacji uchodźców oraz dalsze osłabienie pozycji kanclerz
Angeli Merkel i forsowanej przez nią „Wilkommenspolitik”, czyli polityki
zapraszania migrantów ekonomicznych z całego świata do Europy. Byłoby też
skutecznym orężem walki z tzw. poprawnością polityczną, stanowiącą dziś
egzystencjalne zagrożenie dla całej Europy.
Karol Kostrzębski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz