5 lutego Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE wystąpił do banku o udostępnienie oceny BION (Badania i Ocena Nadzorcza). Wniosek Stowarzyszenia wynikał z faktu, iż wszelkie niejasności nt. sytuacji PKO BP wyjaśni właśnie ocena BION. Jak informuje KNF w decyzji dot. odmowy udostępnienia oceny BION spółki PZU - Celem tego procesu jest dokonanie przez organ nadzoru m.in. oceny ryzyka, oceny jakością zarządzania, oceny zgodności działania z odpowiednimi ustawami i regulacjami ostrożnościowymi oraz identyfikacji nieprawidłowości. W wyniku przeprowadzenia BION uzyskuje ocenę ryzyka, która jest wypadkową ocen kluczowych ryzyk, adekwatności kapitałowej jakości zarządzania oraz ocenę istotności. Ocena BION jest wyliczana na podstawie algorytmu, oparta na 33 wskaźnikach ilościowych oraz ocenie ocenie jakościowej systemu zarządzania 16 obszarów.
Ocena BION to bardzo istotna informacja, ocena BION ma status informacji cenotwórczej a zatem powinna być udostępniona akcjonariuszom. także klientom banku. Jednak w piśmie z dn. 23 lutego PKO BP de facto odmówił ujawnienia tej informacji i odsyła do KNB cyt. jest to dokument sporządzony przez KNF, więc ewentualnie ta instytucja może być adresatem Pana wniosku. Tymczasem KNF odmawia udostępnienia oceny BION zarówno banków jak i spółki PZU SA, o czym świadczą negatywne odpowiedzi i decyzja z 28 sierpnia ws. spółki PZU SA. Komisja bowiem traktuje ocenę BION co prawda jako informację publiczną, ale stanowiącą "tajemnicę przedsiębiorstwa". Zatem bez zgody PKO BP, KNF nie udostępni oceny BION, może to uczynić jednak sam bank.
Zatem dlaczego PKO BP ukrywa ocenę BION? Być może dlatego, że ocena wcale nie jest dobra. Według niektórych informacji, ogólna ocena może kształtować się na poziomie niewiele lepszym niż 2,5 (przypominamy ocena w skali od 1 do 4, gdzie 1 jest oceną najlepszą, a 4 – najgorszą, świadczącą o wysokim poziomie ekspozycji podmiotu na dane ryzyko). Jeżeli zatem ocena ogólna kształtuje w granicach od 2 do 2,5 oznacza to że w niektórych kategoriach ryzyka, ocena może być gorsza.
„To, co jest piękne, jest dobre, a co jest dobre, będzie z pewnością piękne”, tak przynajmniej twierdzi Safona.
OdpowiedzUsuńWystarczy popatrzeć posłuchać i powąchać, psychopatów grających piłą po skrzypcach w Centrali Rybnej PKO bp SA, by wiedzieć, że nic dobrego z tego nie będzie.
Grube ryby harcujące ostatnio w tym akwarium, to dzicy imigranci wywaleni z innych banków, czyli odpady produkcyjne.
Osobniki te nie potrafią nawet wysłowić się w chwilowo jeszcze obowiązującym tu języku urzędowym – wystarczy posłuchać Piotrusia Beldegrina , majstra od „Windy”, spoconego do mokrej koszuli, przy próbach merytorycznej z nim dyskusji.
Nawiasem, to jakim narzeczem on mówi , i czy można mu jakoś pomóc ?
Poważne banki kreują się na solidny mechanizm ze szlachetnych materiałów, wykonany z precyzją i finezją szwajcarskiego, mechanicznego zegarka.
Tymczasem PKO bp SA pod tandetną kopertą, kryje części z recyclingu odpadów z innych banków i taka to precyzja i szlachetne pochodzenie.
Te wątpliwe przymioty, przekładają się na marne efekty pracy tego siermiężnego, jak konstrukcja cepa, tworu.
Po wymianie zarządu tego pegieeru, następni niekumaci szamani od reorganizacji, ponownie zgarną kasę za przywrócenie dawnych struktur – teraz bezsensownie centralizowanych w jakiejś Gdyni, czyli nowym środku Polski.
Finezja, dyplomacja i ekonomia z jaką Jagiełło usiłuje wywalić z roboty około 300 fachowych i sprawdzonych pracowników, by zatrudnić 400 ale opłacanych o połowę mniej, doskonale ilustruje jego bankowy zmysł, czyli źle rokuje dla akcjonariuszy tego geszeftu.
Narażanie dobrego imienia banku przez publikacje w prezesowym biuletynie, o rzekomych „nadużyciach” wśród pracowników centralizowanego CRW, świadczy o schizofrenii prezesa, a już na pewno, o działaniu na szkodę banku, co nazywa się sabotażem .
Podliczając rzekome oszczędności, to prezes toczy właśnie krwawą batalię, ryzykując wszystko, o raptem jakieś 900 tysięcy miesięcznie mniej na pensje pracowników– dziwne, że na tyle sam wycenił swoją skórę, ale pewnie wie lepiej.
Roczne oszczędności po tej rewolucji to 3,5 krotność dochodów Jagiełły w tym samym czasie, pomijając koszty ukryte w nowym budynku, odprawach i nie tylko.
Przypomina mi to drogi prezesie, naprawianie drutem i sznurkiem Jaguara, bo szkoda na serwis, zwłaszcza, jak się nie ma kasy na obiecane i wypracowane premie dla zatrudnionych niewolników.
Oczywiście wiadomo, że w takiej instytucji, nie ma znaczenia wynik finansowy, zadowolenie klientów, czy lojalność pracowników, doceniających ludzkie warunki pracy i światłe kierownictwo.
O takich bzdurach mówi się po to, by zostać wybranym na prezesa i wejść w układ.
Robienie czegoś szkodliwego dla funkcjonowania i image banku w połączeniu z niepotrzebnym drenażem pieniędzy z potencjalnych zysków, nazywa się uprawianiem polityki, a nie biznesu.
Klient powierzający kasę normalnemu bankowi, może liczyć, że przynajmniej mu ją przechowają , a nawet oddadzą z procentem.
Naiwniak dający politykowi stówę na przechowanie, może się dowiedzieć, że to niemoralne, mieć tyle pieniędzy i że zostały one właśnie zarekwirowane na szczytniejszy cel, a jak się będzie awanturował, to skończy marnie.
Do prowadzenia polityki i biznesu, trzeba mieć w naszym kraju mocną teczkę i właściwe, egzotyczne pochodzenie, co przyklepano w Magdalence.
Na miejscu akcjonariuszy, dla bezpieczeństwa ich pieniędzy, sensowne byłoby przybycie na walne zebranie z miotłami i zamówienie kontenerów na odpady.
Tylko nowi ludzie, nawet nie fachowcy, ale zwyczajnie uczciwi i z honorem, będą w stanie wyprowadzić tą firmę z mielizny i przywrócić jej godny blask, a akcjonariuszom nadzieję na zysk.
Moze Piotruś za dużo pije jak ten jego braciszek Pawełek i stąd ten blekot..swoją drogą braciszek ten na stanowisku dyrektorskim wyczynia cuda hoho rekrtuacja przez łóżko to podobno u niego norma normalna droga do kariery, kompetencje nie są jakieś szczególnie ważne
Usuń