Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym z dnia 9 grudnia przypomina farsę, a naruszeń prawa jest tyle, że sędziom TK powinno postawić się zarzuty z art.231 KK. Ale do rzeczy.
Po pierwsze Trybunał w składzie 5-osobowym, tymczasem zgodnie z ustawą w sprawach doniosłej wagi (a niewątpliwie kwestia ustawy o Trybunale ma charakter doniosły, ustrojowy) powinien orzekać tzw. skład pełny 9-osobowy.
W składzie sędziowskim orzeka sędzia Tuleja, który przecież brał udział w pracach nad ustawą o TK (nie brał udział w pracach nad nowelizacją), a zatem powinien się wyłączyć z postępowania zgodnie z przepisami ustawy.
Wniosek grupy posłów ws. zgodności ustawy z konstytucją złożono, kiedy ustawa nie była ogłoszona, tymczasem z przepisów prawa wynika że Trybunał bada zgodność ustaw z konstytucją (czyli takie, które weszły już w życie) oraz ustaw w stosunku do których prezydent skierował je do trybunału w ramach kontroli prewencyjnej. Zatem wniosek grupy posłów był przedwczesny i prawdopodobnie należało ten wniosek umorzyć.
Uczestnicy postępowania nie mieli czasu na zapoznanie się ze stanowiskami pozostałych stron, ze względu na szybkość w jakim wyznaczono termin rozprawy, a stanowi to naruszenie zasad postępowania.
Trybunał nie wydał zarządzenia ws. odmowy dopuszczenia do postępowania obywatelowi, który wystąpił z wnioskiem o dopuszczenie. Wprawdzie wniosek nie był zasadny w świetle przepisów ustawy, ale jednak procedura wymaga wydania zarządzenia.
W trakcie rozprawy słyszymy pytania nie będące przedmiotem rozstrzygnięcia np. dot uchwał podjętych przez Sejm, czy też o intencje. Tymczasem Trybunał ma oceniać fakty, przepisy, a nie intencje.
Cała rozprawa, postępowanie jest zatem farsą na użytek publiczny. Sędziowie TK uważają się za "święte krowy", a ich dyspozycyjność polityczna jest oczywista. Wiadomo zresztą jakie generalnie zapadnie orzeczenie. Całe postępowanie to zwykła strata czasu i pieniędzy podatników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz