Czy w celu zatarcia śladów TW
"Bolka" zamordowano 21 osób (22 osoba zmarła z emocji)? Takie pytanie
nasuwa się w związku z wpisem na facebook'u historyka Sławomira Cenckiewicza.
Jeden z internautów napisał Niczego nie
przesądzam, ale też wiem, że cała sprawa będzie arcytrudna do wyjaśnienia, bo
to jest bardzo gruba sprawa... Nie chodzi o samego Bolka, ale o ludzi służb,
które brały w tym udział!. Poniżej pełny tekst Cenckiewicza, cyt.
Czy pamiętają Państwo gdańską tragedię z
17 kwietnia 1995 r. - https://pl.wikipedia.org/…/Wybuch_gazu_w_Gda%C5%84sku_(1995)?
W święta Wielkiej Nocy w wysokim bloku
przy ulicy Wojska Polskiego 39 w Gdańsku-Wrzeszczu wybuchł gaz, w efekcie czego
budynek się częściowo zawalił, a później – ze względu na dalsze osunięcia –
został wyburzony za pomocą ładunków wybuchowych. W tej tragedii zginęło 22
osoby, a prokuratura uznała, że sprawcą tej katastrofy był mieszkaniec z
parteru, który również zginął w wybuchu gazu.
Minęło ponad 10 lat, kiedy pracując
kilka lat nad sprawą Wałęsy i przygotowując książkę „SB a Lech Wałęsa”
spotkałem się z kilkoma osobami – urzędnikami miejskimi, pracownikami tajnych
służb, strażakami, a nawet byłym wiceministrem spraw wewnętrznych, którzy
niezależnie od siebie mówili tak: „wybuch gazu w Gdańsku był operacją UOP, zaś
ofiary niezamierzonym wypadkiem przy pracy”.
Dopytywałem: jak to możliwe?! Pewien
funkcjonariusz b. SB, ale świetnie ustosunkowany w środowisku UOP/ABW,
tłumaczył mi, że w zawalonym bloku mieszkał płk. Adam Hodysz, którego ekipa
prezydenta Lecha Wałęsy z delegatury UOP w Gdańsku, podejrzewała o
przetrzymywanie kopii dokumentów agenturalnych Wałęsy/”Bolka”. „Upozorowali
wybuch gazu – mówił – żeby wyprowadzić później wszystkich mieszkańców i wejść
do mieszkania Hodysza. Przesadzili, budynek się zawalił i zginęli ludzie. Ale
do mieszkania i tak weszli”. Wskazywał na ekipę wałęsiarzy z UOP w Gdańsku opisaną
w książce „SB a Lech Wałęsa”… Prezydent Wałęsa i jego ludzie czyścili wówczas
archiwa ze wszystkich komprmateriałów.
Opowiadałem tę historię ś.p. Januszowi
Kurtyce i współautorowi książki „SB a Lech Wałęsa”, ale – co zrozumiałe – żaden
z nich nie dawał mi wiary. Dowodów nie było, a Adam Hodysz nie chciał o tym
mówić. Powtarzał tylko do mnie te słowa: „nie chcę mówić o Wałęsie, bo przez
niego ledwie życia nie straciłem”. To było intrygujące, ale wciąż słabe
dowodowo.
Zdradzę przy okazji pewien fakt: w
pierwotnej wersji książki „SB a Lech Wałęsa” był nawet fragment dotyczący
wybuchu gazu w Gdańsku (opierałem się na wstępnym raporcie straży pożarnej w
którym była hipoteza zamachu), ale decyzją Prezesa i współautora wyleciał.
Ryzyko było wówczas zbyt duże, a dowodów – powtarzam – mało.
Piszę o tym wszystkim, bo po blisko roku
walki doszło do odtajnienia akt prokuratorskich dotyczących sprawy Zbigniewa
Grzegorowskiego – zaufanego SB-eka Wałęsy, później UOP-owca, a teraz
funkcjonariusza ABW (o zgrozo), o którym zresztą pisałem w tym roku w „Do
Rzeczy”. Grzegorowski był zamieszany w proces wyparowywania akt obciążających
Wałęsę w gdańskim UOP. Został po 16 latach oczyszczony z zarzutów, choć sąd
uznał, że do kradzieży akt doszło. Zabrakło dodatkowych twardych dowodów
(sprawę opiszę wkrótce).
Jednak w aktach sprawy Grzegorowskiego
znalazłem niesamowity dokument: wniosek dowodowy Grzegorowskiego z 28 września
2005 r., w którym pisze on o znalezisku w mieszkaniu Hodysza właśnie w czasie
tragedii bloku przy ulicy Wojska Polskiego. I dodaje, że UOP miał te informacje
od swojego agenta! Szok!
Może więc wstrząsające opowieści moich
źródeł informacji polegały na prawdzie?
Tyle razy mówiłem, że sprawa Wałęsy na
wiele pięter i wymiarów, i że nie da się tego przykryć i zakończyć nawet
„teczkami Kiszczaka”.
Zamieszczam fragment dokumentu, w którym
jest zresztą też inny wątek, ale to przy innej okazji. Zresztą czytajcie…
"Zamieszczam fragment dokumentu, w którym jest zresztą też inny wątek, ale to przy innej okazji. Zresztą czytajcie…"
OdpowiedzUsuńNo właśnie chciałem przeczytać - czemu prawe części stron i dół są przycięte? Sprawa jest niezwykle poważna - takie półdokumenty, półprawdy są niedopuszczalne.
Zamieściliśmy wpis Cenckiewicza z fragmentami dokumentami bez żadnych skrótów:
Usuńhttps://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=1681193392206099&id=100009463637739
Każdy niech oceni je według własnego uznania.