Bardzo wielu Polaków wyemigrowało za granicę, większość nie wróci. Co zastanawiam, iż bardzo szybko Polacy ulegają wynarodowieniu, nie kultywują w rodzinach - języka, kultury, tradycji. Na ten fakt zwraca nam uwagę, pan Leszek Makowski z Australii w liście, który trafił m.in. do naszej redakcji. Poniżej obszerne jego fragmenty (skróciliśmy go o fragment dotyczący sytuacji w Polsce, gdyż w tym artykule chcemy skoncentrować się wyłącznie na kwestii polskich emigrantów).
W Australii podobnie jak i w wielu innych krajach prowadzona jest akcja spisu danych statystycznych ludności kraju oraz jej struktur, pochodzenia, zamożności itd. Takowy spis konieczny jest dla rządu w celu planowania rozwoju danego kraju jak to jest napisane w ulotce Census 2016, którą otrzymał każdy obywatel i rezydent Australii w celu uaktualnieniu swoich danych personalnych. Nie można dopatrzeć się nic w tym zdrożnego do momentu kiedy spojrzymy bliżej na naszą Polską społeczność w Australii. Dobitnie zostało przedstawione w nie tak dawnej audycji Polskiego Radia SBS przez Panią Mariannę Łacek, która poczyniła pewne przypomniała w przeszłości dane statystyczne jeśli chodzi o polską społeczność w Australii.
No niestety te statystyki nie wyglądają imponująco, a raczej przykro. Wygląda na to, że nasza społeczność tak w kraju jak i zagranicą winna być podzielona na Polaków, Polonusów i Polaczków a co widać i słychać i co nie da się ukryć. Tłumaczą to poniższe statystyki, fakty i zachowania rodaków.
Otóż w takowym cenzusowym spisie w bodaj 1985 roku swoje polskie korzenie zadeklarowało 150 tys Polaków! Za kilka lat bo w 1991 roku w cenzusowym spisie do swoich polskich korzeni przyznało się tylko 50 tys Polaków. Reszta - Polonusy i Polaczki wyparli się i zbesztali swoją polskość a co tłumaczy fakt iż poduczyli się co nieco angielskiego, za tym poszły sprawy materialne, zachłysnięcie się konsumpcjonizmem a na końcu moralne zero. W ten sposób ‘zapomniał wół jak cielęciem był’ aby z Polaka stać się Polonusem lub Polaczkiem. Bulwersowały mnie sytuacje kiedy słyszałem jak w kolejce do Muzeum NSW rodzice uciszali swoje dzieciaki aby nie mówiły po polsku.Wreszcie dotarła i nadal dociera do nas fala polskich emigrantów z dawnego Tuskolandu i tzw ‘zielonej wyspy’, którzy zamiast bardziej sprzedawalnych profesji przywożą ze sobą polskie przywary i wady sytemu PRL-bis oraz wrogość do przemian i napraw które obecna Polska potrzebuje po długich latach ciemnogrodu. Za tym wszystkim kryje się również odczuwalny absentyzm Polaków w życiu polonijnym Australii. Swego czasu Polacy plasowali się na wysokim 8-mym miejscu jeśli chodzi o liczebność etniczną. Jeśli zaś chodzi o aktywność zawodową i biznesy byliśmy daleko w tyle i wyprzedzali nas inni. Nadal bardzo trudno jest znaleźć polskiego fachowca jako, że młoda Polonia stroni od nas. Ten nasz antypolonizm odbija się ujemnie na podtrzymywaniu polskości i polskich tradycji – coraz mniej polskich dzieci uczęszcza do polskich szkół, kuleją polskie organizacje i tradycje, coraz mniej jest organizowanych polskich imprez, zamykane są polskie domy starości, a kluby polskie są wynajmowane innym społecznościom zaś polscy prelegenci podejmowani są gdzieś w kuluarach klubu. Boleśnie odczuwalny jest brak zainteresowania sprawami polsko-narodowościowymi młodych przybyszów z Polski co prowadzi do alienacji i antagonizmów z pominięcie zwykłej ludzkiej życzliwości i solidarności z której ponoć Polacy byli znani w przeszłości...
Za kilka dni dowiemy się ilu jeszcze jest zacnych Polaków w Australii, którzy nie wstydzą się swoich polskich korzeni. Jeżeli wstydzą się to niech lepiej pozostaną tutaj a my nazywajmy ich Polonusami lub Polaczkami, bo na miano Polaków nie zasłużyli.
„NARÓD KTÓRY NIE SZANUJE SWEJ PRZESZŁOŚCI,
NIE ZASŁUGUJE NA SZACUNEK TERAŹNIEJSZOŚCI
I NIE MA PRAWA DO PRZYSZŁOŚCI” – Józef Piłsudski.
Pożalił się – Leszek Makowski, Antypody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz