Zakończył się szczyt NATO w Warszawie, rząd ogłasza sukces, a opozycja próbuje malować całe wydarzenie w całkowicie odmiennych barwach, stąd uwagę na jakąś wystawę, w której jedną czy drugą postać pominięto, a faktycznie nie wyeksponowano (bo na jednym ze zdjęć byli). Politycy i media mają to do siebie, że albo wyolbrzymiają, albo znacząco pomniejszają rangę wydarzeń.
Szczyt NATO był ważny, zapadły decyzje dotyczące obecności wojsk amerykańskich i NATOwskich w Europie Wschodniej w tym Polsce. Mają one wymiar odstraszający, nie ze względu na ich liczebność (w przypadku wojny te kilka tysięcy nie zmienią sytuacji), co przez konsekwencje potencjalnego uderzenia - atak na Polskę byłby również atakiem na wojska USA. Ponadto zakończono okres w którym państwa Europy Środkowo-wschodniej traktowano w ramach NATO jako państwa drugiej kategorii, na których nie można rozlokować wojsk, by nie drażnić Rosji.
A zatem sukces - niewątpliwy, przełomowy - bez przesady. W Polsce nie mamy Donbasu, ani Krymu, ludności rosyjskojęzycznej, a zatem w najbliższej przyszłości atak od naszego wschodniego sąsiada byłby raczej mało prawdopodobny. Ale ostrożności nigdy nie za wiele i jeżeli obecność wojsk amerykańskich zmniejszy ewentualne pokusy na Polskę - tym lepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz