W mediach i wśród polityków rozgorzał spór czy przy okazji obchodów powstania warszawskiego powinien być odczytywany apel poległych w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Jak często w takich sytuacjach całą dyskusję, spór oparto na niedomówieniach i kłamstwach.
Z ust opozycji i mainstreamowych środowisk, słyszymy że ofiary smoleńskie nie poległy w walce. Zgoda, zginęli na posterunku, w wyniku ... (no właśnie - wypadku czy zamachu, tego nikt nie wie, wszak dochodzenie smoleńskie było zwykła farsą). Ale czy osoba, która zginęła w wyniku zamachu, katastrofy lotniczej jest gorsza od tego który poległ w walce. Ile osób w trakcie powstania warszawskiego zginęło nie w walce, ale wskutek zaginionej kuli, zawalenia się domu, itd... A przecież także będą upamiętnieni (a może nie?) Czyżby były ofiary lepsze i gorsze.
Otóż są 2 podstawowe normy w zakresie odczytywania list poległych w trakcie uroczystości. W pierwszej wymienia się tylko ofiary związane z danym wydarzeniem (np. samym powstaniem). W drugiej wymienia się, wspomina poległych z ciągu różnych wydarzeń historycznych np. powstania listopadowego, styczniowego, 1905 roku, I kadrowej, wojny polsko-sowieckiej, września 1939 r., wojska polskiego na zachodzie i wschodzie w czasie II wojny światowej, Powstania Warszawskiego, żołnierzy wyklętych, buntów z 1956 i 70 roku, ofiary stanu wojennego, ofiar polskich misji wojskowych w Iraku i Afganistanie, Katastrofy Smoleńskiej. Ciąg zdarzeń upamiętnia wówczas śmierć osób z najnowszych dziejów.
W całej debacie na temat obchodów Powstania Warszawskiego, nie usłyszeliśmy czy będą wspominane tylko i wyłącznie ofiary Powstania, czy też będą też wspominane także ofiary z innych wydarzeń historycznych. Gdyby miały być wspominane tylko ofiary Powstania i do tego odczytany apel smoleński byłby to swoisty nietakt, choć nie odbierałoby to w niczym hołdu oddanego powstańcom. Ze słów Ministra Antoniego Macierewicza chcę budować kulturę tego, żeby wspominać nie tylko i wyłącznie powstańców styczniowych, listopadowych - można odnieść wrażenie, że chodzi jedynie by przy okazji wspominania ofiar ciągu zdarzeń czyli z różnych okresów przy okazji obchodów, nie zapomnieć o - smoleńskich.
Jeżeli tak ma być w istocie, nie ma w tym nic złego, choć zbyt częste przypominanie tego samego apelu przy różnych okazjach doprowadzi, iż stanie się rytuałem, na który nikt nie zwraca uwagi, a zatem wbrew intencji ministra nie stanowić będzie rzeczywistego wspominania ofiar. I być może z tej przyczyny (a nie z powodu krzyków opozycji, za czasów której uczyniono wiele by prawda o 10 kwietnia 2010 roku nie ujrzała światła dziennego) lepiej byłoby nie odczytywać apelu smoleńskiego przy okazji obchodów powstania, albowiem w ten sposób dewaluujemy hołd ofiarom tego smutnego wydarzenia, jakim było wydarzenie z 10 kwietnia 2010 roku,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz