10 kwietnia 2016

Po 10 kwietnia eksperci z zakresu identyfikacji w Smoleńsku byli, ale z nich nie skorzystano

Jak wyglądały pierwsze godziny po katastrofie i praca polskich ekspertów - ujawnił Paweł Rybicki, były dyrektor Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KGP w programie "Minęła dwudziesta" w TVP INFO 9 kwietnia br. Cyt. Byłem w Moskwie tuż po tej katastrofie. Sam mój pobyt to był pobyt podczas drugiego wyjazdu naszej ekipy z centralnego laboratorium. Pamiętam, że w dniu katastrofy zrobiliśmy odprawę i założyliśmy scenariusze jaka pomoc będzie potrzebna i wydało nam się, że oczekiwanie będzie, że trzeba będzie dokonać identyfikacji metodami genetycznymi. Dochodziły do mnie sygnały, że to oczekiwanie się nie spełnia... Zastaliśmy decyzyjny chaos. Niespecjalnie wiadomo było, co mamy robić. Oczekiwania, że będziemy robić analizę genetyczną, nie było. Tak naprawdę nam się wydawało to naturalne ... Zadałem pytanie, jaka jest nasza rola pani minister Kopacz, odpowiedź była taka, że mamy reagować na polecenia władz prokuratorskich, ale takich też nie było. To trochę przykre..."
A co do samego śledztwa, do rzekomej obecności generała Błasika w kokpicie stwierdził: Nie znam takich zapisów. Myśmy jako Laboratorium w 2012 roku na polecenie komisji robili ekspertyzę odsłuchów z tupolewa. W żadnym z zapisów nie pojawiał się gen. Błasik dopasowany do żadnej z wypowiedzi, potem w stenopisie okazało się, że jeden z głosów jest dopasowany do gen. Błasika. Okazało się, że komisja przyjęła takie założenie, że materiał od nas jest tylko jednym z kilku materiałów, który wzięli pod uwagę. Biorąc pod uwagę inne parametry, znane tylko im, byli w stanie dopasować. Trochę nas to zdziwiło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz