OPUSZCZONA WINNICA czyli syndrom dostosowywania się katolików do ducha tego świata.
Wielki poeta włoski Dante Alighieri umieścił w swej Boskiej komedii Judasza w ostatnim kręgu piekła. My sami przywykliśmy postrzegać go jako uosobienie zła. Jak jednak zauważa ks. Martin, Judasz Iskariota nie był człowiekiem złym w tym sensie, iż w postępowaniu swym kierował się przewrotnością, świadomie dążąc do zła. Nie pragnął śmierci Jezusa i czuł wyrzuty sumienia, gdy zrozumiał konsekwencje swego uczynku. Judasz zboczył z właściwej drogi nie z przewrotności, ale dlatego iż uważał się za mądrzejszego od samego Zbawiciela. Postawę tę określa ks. Martin mianem "syndromu Judasza".
Jak podkreśla, tej samej pokusie ulegają dzisiejsi duchowni, którzy starają się raczej zachować dobre stosunki ze światem, niż prowadzić walkę ze współczesnymi przejawami zła. Przeświadczeni są, że najlepiej wiedzą jak powinno się postępować, lekceważąc przy tym uświęcone tradycje Kościoła. Większość katolików nie postrzega jednak liberalnych duchownych jako zdrajców, ponieważ zdrada ich ma charakter bardzo wyrafinowany. Liberalni biskupi nie mówią publicznie, jak to czynił Marcin Luter, że "Msza cuchnie ofiarą". Podkopują natomiast nauczanie Kościoła przyjmując postawę, której przykładem może być udzielanie ruchom obrony życia poparcia jedynie deklaratywnego, wystrzegając się równocześnie jakiegokolwiek czynnego zaangażowania. Wolą siedzieć okrakiem na barykadzie, zamiast bezkompromisowo bronić katolickiej wiary i moralności. Bardziej troszczą się o dobre stosunki ze światem niż o wierność doktrynie katolickiej.
Na kartach Opuszczonej winnicy ks. Martin krytykuje biskupów, którzy zaniedbali swój obowiązek jednoznacznego nauczania prawd wiary. Krytykuje również kroczących wygodną drogą "konserwatystów", którzy wzdragają się mówić głośno o zdradzie, jakiej dopuszczają się moderniści. Podobnie jak współcześni duchowni, ludzie ci przywiązują często większe znaczenie do swej doczesnej reputacji niż do wypełniania podjętego podczas bierzmowania zobowiązania toczenia walki jako żołnierze Chrystusa. Katolicy wezwani są do tego, aby tworzyć na ziemi Kościół Wojujący, pilnie wystrzegając się popadnięcia w "letniość". "Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (Ap 3, 16). W kwestiach dotyczących wiary i moralności katolikom nie wolno zachowywać neutralności. Jak słusznie zauważyła była premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher krytykując frakcję ugodową Partii Konserwatywnej: "Stanie na środku drogi jest bardzo niebezpieczne; można w ten sposób zostać potrąconym przez samochody jadące z obu stron".
Wszyscy odczuwamy silną pokusę, aby przedkładać to co nazywamy względami ludzkimi ponad obowiązek obrony wiary. Trudno jest nam nie przejmować się całkowicie tym, co pomyślą sobie o nas przyjaciele, sąsiedzi i krewni. Źródłem siły powinna być jednak dla nas świadomość, że to Chrystus Pan sądzić nas będzie w godzinie naszej śmierci i to od Jego wyroku zależeć będzie nasza wieczność.
2. PIOTR W OKOWACH. Rozważania o kondycji Rzymu
Książka Piotr w okowach poświęcona jest w głównej mierze zmianom będącym owocem II Soboru Watykańskiego oraz ich wpływowi na funkcjonowanie Kościoła. Jednym z powodów gwałtownego pogorszenia się kondycji Kościoła katolickiego jest fakt, iż jego funkcjonowanie, jako struktury hierarchicznej, zostało de facto sparaliżowane. Przed Vaticanum II proces podejmowania decyzji miał charakter ściśle określony, niekwestionowany ośrodek władzy stanowił reprezentujący Chrystusa papież, którego rozporządzenia przekazywane były za pośrednictwem Kurii Rzymskiej, biskupów, kapłanów - aż do poziomu świeckich wiernych. Obecnie Kościół nie funkcjonuje już w ten sposób. Zasada kolegializmu, której praktycznym przejawem było powołanie do życia krajowych konferencji episkopatów, osłabiła w znaczący sposób władzę papieską.
Tytuł niniejszej książki posiada dwojakie znaczenie. Najbardziej oczywistym jest takie, iż władza papieska została osłabiona przez intrygi biurokracji rzymskiej, biskupów a także struktury, którą ks. Martin określa mianem "supersiły". Nie ulega też wątpliwości, iż od czasu II Soboru Watykańskiego sami papieże doprowadzili do osłabienia swej władzy i autorytetu ulegając ideom liberalnym, wskutek czego niejednokrotnie wahali się narzucać dyscyplinę i wykonywać akty rządzenia w sposób zdecydowany. Od chwili, w której Jan XXIII zainicjował
politykę aggiornamento, papieże w różnym stopniu pozwalali, by na decyzje ich wywierał wpływ duch czasu. Jak zauważył ks. Martin w swej książce The Decline and Fall of the Roman Church, gdy papież Jan XXIII "mówił o otwieraniu okiem w Kościele, w rzeczywistości bezwiednie burzył jego mury".
Problem polega jednak na tym, iż takie otwarcie na świat sprzeczne jest z zasadami katolickimi. Na przestrzeni wieków Kościół zawsze zdecydowanie przeciwstawiał się głoszonym w różnych epokach błędom. Uczył swe dzieci opierania się pokusom świata, ciała i Szatana. Dzięki wierności Tradycji i mądrości będącej owocem wielowiekowych doświadczeń działał jako czynnik stabilizujący, stanowiąc przeciwwagę dla ekscesów każdej kolejnej epoki.
Potrzeba jednoznacznego potępiania przez Kościół błędów jest dziś paląca jak nigdy dotąd. Zeitgeist czasów współczesnych cechuje etos całkowicie antychrześcijański. Przykładowo dzisiejsza reklama opiera się na dążeniu człowieka do zaspokojenia własnych namiętności, podczas gdy przesłanie chrześcijańskie wzywa nas do ofiary i samowyrzeczenia. Żyjemy w epoce powszechnej niewiary. Heretycka natura współczesnego życia wielkomiejskiego oraz
wszechobecne techniki komunikacyjne spychają kwestie wieczne i nadprzyrodzoność na margines naszego codziennego życia. Ulegając duchowi czasów duchowieństwo odgrywa de facto podzwonne dla cywilizacji chrześcijańskiej.
W swych książkach i audycjach Malachi Martin ostro krytykuje dzisiejszych duchownych za uleganie duchowi współczesności. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Również my sami, wskutek różnorakich nacisków wywieranych na nas przez świat współczesny, bardzo łatwo możemy wpaść w tę samą pułapkę. Dlatego właśnie, pomimo całego zgiełku i zabiegania, będących nieodłącznymi elementami dzisiejszego życia, musimy pozostać wierni modlitwie i szukać oparcia w klasyce duchowości katolickiej, takiej jak np. Naśladowanie Chrystusa. Jedynie wówczas będziemy mieli siłę opierać się skutecznie pokusom epoki w której żyjemy i wytrwać na drodze do wiecznego zbawienia.
Zapraszam serdecznie
Marcin Dybowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz