Zebrania mieszkańców w spółdzielniach są jak rytuał, w której niby jest demokracja, a faktycznie i tak wiadomo co nastąpi - obecnych garstka, administracja przeforsuje swoje stanowiska i decyzje, nic nie ulega zmianie. Poniżej skrócona relacja z zebrania Mieszkańców Osiedla Żoliborz III Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Podejrzewamy, że wiele osób z innych osiedli i spółdzielni mogłoby napisać dokładnie to samo - zmieniałaby się tylko nazwa osiedla, spółdzielni, liczba osób. Cyt.
Czas mija bardzo szybko… w dniu 09 kwietnia 2016 r. odbyło się kolejne, coroczne widowisko pod nazwą Zebranie Mieszkańców Osiedla Żoliborz III Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Zwyczajowe wiwatowanie nad kontynuacją realizowanych planów grupy trzymającej władzę. Praktyką lat ubiegłych, grupa "zorganizowała ludowe święto dziękczynne za ukończenie żniw" nazywanych ... oddaną pracą "dla dobra mieszkańców" etc. Nie jest to łatwe zadanie, zwłaszcza kiedy na 4.200 członków zamieszkałych w osiedlu, na Zebranie Mieszkańców przybyło aż ...31 osób. Z czego 17 osób stanowiła rada osiedla, pracownicy WSM posiadający mieszkania na osiedlu, innymi słowy wdzięczni " sami swoi ".
Z wniesionych na zebranie wniosków, propozycji pod głosowanie oczywiście przefiltrowano jedynie "te jedynie słuszne", wszelkie inne jako niewygodne - odrzucono. Chociaż, przy istniejącej od lat 0,71% frekwencji [na czas rozpoczęcia 31 osób, w trakcie i na koniec zebrania 20], farsą jest fakt głosowania. Zwyczajowo, przedstawiciel/pracownik administracji, nazywany dyrektorem odczytał laurkę na temat osiągnięć, niezwykłej, zaangażowanej, trudnej i oddanej pracy administracji i nadzwyczaj rzetelnej pracy Rady Osiedla ! Oczywiście również, zwyczajowo pominął ważki fakt, nieetycznego pobierania przez członków Radu Osiedla, ze spółdzielczej kasy comiesięcznego wynagrodzenia/diety w wysokości emerytury niejednego mieszkańca. Podobnie jak, nie wspomniano o lukratywnych wynagrodzeniach pracowników administracji, nieprawidłowościach, nieprzestrzeganiu prawa, lekceważeniu mieszkańców etc.etc.etc. Oczywiście piszącym laurkę nie zależy na wyjaśnieniu tych spraw, wręcz przeciwnie, stąd za wszelka cenę zamiatają wszystko pod przysłowiowy „dywan” pozostawiając opcję laurkową - dobrego samopoczucia.
Dziwne poglądy. Owszem, w innych spółdzielniach jest podobnie, ale czy to wina władz spółdzielni, rady nadzorczej, administracji osiedla czy rady osiedla ? Nikt mieszkańców nie wygania, a myślę, że jest wprost przeciwnie - ogłoszenia o zebraniach mieszkańców są umieszczane odpowiednio wcześnie i w dostępnych miejscach. A że nikt prawie nie przychodzi; ot taka demokracja...
OdpowiedzUsuń