Polska ostatecznie poparła dokument przedstawiony na 61 sesji komisji ds. Statusu Kobiet w ONZ w Nowym Jorku, dokument który stanowi atak na podstawowe wartości i promuje lewacką ideologię
Polska - występując wraz z UE - przekazała sugestie poprawek do dokumentu Komisji (dokument z 28.02.br.), zawierających groźne sformułowania jak: prawa reproducyjne i zdrowie seksualne i reproducyjne. Nie ulega wątpliwości, że UE wielokrotnie pod tymi sformułowaniami próbowała forsować aborcję. Propozycje UE (w tym Polski) zawierały również sformułowanie o "comprehensive sexuality education". Tłumaczenie jako "pełna edukacja seksualna" brzmi dość niewinnie, podczas gdy za takim sformułowaniem kryją się wulgarne i agresywne zajęcia seksualizujące dzieci, często prowadzone w oparciu np. o standardy WHO, zgodnie z krótymi już dzieciom w wieku 0-4 lata należy "przekazywać wiedzę o masturbacji i przyjemności z tego płynącej".
Polscy delegaci byli bardzo przejęci tym, że tak wiele osób podpisało się pod petycją CitizenGo przeciw popieraniu aborcji i seksualizacji dzieci. Próbowali też przekonywać, że ich poglądy są inne i że nie popierają ani aborcji, ani seksualizacji dzieci. Faktem jest jednak, że mimo regularnego sprzeciwu Polski na forum różnych instytucji i osobistych przekonań delegatów, informacją, jaka popłynęła do innych państw członkowskich ONZ negocjujących dokument Komisji ds. Statusu Kobiet, była informacja o tym, że cała UE (z Polską włącznie) proponuje takie rozwiązania. W polityce liczą się przecież konkretne czyny i proponowane rozwiązania, a nie prywatne opinie czy nawet publicznie wypowiadane słowa bez pokrycia w działaniu...
Negocjacje Komisji w ONZ zakończyły się w piątek, 24 marca br. Z kilku rozwiązań możemy być zadowoleni.
A. Wykreślono z dokumentu zapisy o seksualizacji dzieci (ukrytej pod "comprehensive sexuality education"), o co prosiliśmy w petycjach CitizenGO w wielu językach, w tym w języku polskim. Stało się tak głównie dzieci sprzeciwowi państw afrykańskich i Stolicy Apostolskiej, ale niezależnie od tego, że nie jest to zasługa Polski, bardzo cieszy dobra decyzja!
B. Dokument został wzbogacony o inne cenne zapisy mówiące np. o znaczeniu macierzyństwa, ojcostwa i roli rodziców w wychowywaniu dzieci. Znalazło się też zdanie o potrzebie promowania obecności i odpowiedzialności mężczyzn jako ojców i opiekunów.
C. Niestety, w dokumencie pozostały groźne "prawa reprodukcyjne" i "zdrowie seksualne i reprodukcyjne", pod którymi to sformułowaniami ukrywa się aborcja. Zaznaczano wprawdzie (jak i w projekcie), że terminy te należy rozumieć zgodnie z kwalifikatorem ICPD i deklaracją Pekińską (proszę się nie obawiać, jeśli brzmi to niezrozumiale). Wyjaśnię tylko, że choć np. zasady ICPD mówią (generalnie) o tym, że to narodowe prawo ma decydować o tym, jak wygląda w danym kraju aborcja, to - niestety - nie wykluczają jej z wskazanych terminów. Pośrednio nawet użycie tych odnośników stanowi poparcie dla aborcji, bo większość Państw w jakimś zakresie ją dopuszcza. Wolelibyśmy, aby takie terminy zastąpiono innymi, które nie będą budziły żadnych wątpliwości (np. opieką okołoporodową i innymi dotyczącymi realnych potrzeb kobiet, dzieci i rodzin). Jednak odniesienie do nich przynajmniej trochę chroni Polskę przed wymuszaniem na nas rozszerzenia aborcji.
Polska - ku pewnemu zaskoczeniu - już po przyjęciu dokumentu w dniu 24 marca, przedstawiła swoje stanowisko (niezależnie od UE) podkreślając, że powyższe sformułowania należy rozumieć w oparciu o wskazane ICPD i Deklarację Pekińską. Traktujemy sam fakt takiego wystąpienia pozytywnie, mimo iż oczekiwalibyśmy znacznie więcej od kraju św. Jana Pawła II... Oczekiwalibyśmy, że Polska stanie się liderem w budowaniu koalicji Państw broniących życia i rodziny.
Nie ulega wątpliwości, że Polska podporządkowuje swoją politykę międzynarodową nie ochronie życia człowieka i ochronie dzieci przez (zwłaszcza seksualną) deprawacją, ale innym celom. Oficjalnie wiadomo, że Polski Rząd stara się o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i wyraźnie da się zauważyć, że obrona życia człowieka, a zwłaszcza aktywna, podmiotowa polityka międzynarodowa w tym zakresie, nie stanowi priorytetu polskiej dyplomacji. Co najwyżej możemy liczyć na delikatny opór wobec skrajnie liberalnych rozwiązań w kwestii aborcji czy seksualizacji dzieci, obowiązujących w większości krajów zachodnich. Tym ważniejsza jest rola Państwa, czyli tych obywateli, którym zależy na tym, aby tematyka ochrony życia i obrony dzieci przed seksualną demoralizacją była ważnym elementem polityki Rzeczypospolitej. Nasze wspólne zaangażowanie ma sens i jest bardzo potrzebne.
Małgorzata Korzekwa-Kaliszuk, Dyrektor CitizenGo Polska