W przyszłym tygodniu rząd powinien przyjąć stanowisko (pozytywne) ws. ustawy o zmianie ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej. Taka zapowiedź padła na spotkaniu Szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, posłów z podkomisji z działaczami opozycji antykomunistycznej.
Senacki projekt nowelizacji ustawy, trafił we wrześniu ubr. o Sejmu a 23 lutego została powołana podkomisja sejmowa ds. nowelizacji ustawy. Dlaczego nowelizuje się ustawę która uchwalona została dopiero 1,5 roku temu. Bo dotychczasowa ustawa miała charakter pozorny, oparto ją na absurdalnych założeniach i w efekcie kolejny rok nie zostaną wykorzystane środki z rezerwy celowej (50 mln zł) przeznaczone na realizację ustawy. Szacuje się, iż w tym roku zostanie wydanych ok. 3,5 mln zł. Dzieje się tak, bo brakuje uprawnionych. Od początku funkcjonowania ustawy, do Urzędu ds. Kombatantów zostało złożonych ponad 3 tys. wniosków o przyznaniu statusu Wydano ok. 2225 decyzji pozytywnych i ok. 250 negatywnych. Istniejące kryteria dochodowe doprowadziły do bardzo niskiej ilości wniosków o świadczenie i pomoc pieniężną. Złożono ok. 900 wniosków o świadczenie pieniężne, wydano 584 decyzje pozytywne i 186 negatywne. Złożono ok. 1052 wniosków o pomoc pieniężną. Decyzji pozytywnych wydano 824, a negatywnych 74.
Nowelizacja ma to zmienić. Przewiduje m.in. że świadczenie 400 zł będzie przyznane bezterminowo i przy rezygnacji z progów dochodowych. Działacze opozycji antykomunistycznej uzyskają niektóre podobne uprawnienia jak kombatanci np. 51% ulgi na przejazdy transportu zbiorowego, pierwszeństwo w kolejności do świadczeń opieki zdrowotnej.
Nowelizacja ma to zmienić. Przewiduje m.in. że świadczenie 400 zł będzie przyznane bezterminowo i przy rezygnacji z progów dochodowych. Działacze opozycji antykomunistycznej uzyskają niektóre podobne uprawnienia jak kombatanci np. 51% ulgi na przejazdy transportu zbiorowego, pierwszeństwo w kolejności do świadczeń opieki zdrowotnej.
Jednak projekt nowelizacji spotyka się z zastrzeżeniami Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89. Dr Daniel Alain Korona zakwestionował fakt traktowania jednorazowej represji (np. rozwiązania umowy o pracę) na równi z dłuższymi okresami działalności, możliwość równoczesnego pobierania świadczeń kombatanckich i działacza opozycji antykomunistycznej, braku uznania w ustawie emerytalnej okresów działalności w opozycji antykomunistycznej jako okresy emerytalno-składkowe i tworzenie 2 kategorii działaczy (mających status działacza i tych mających poświadczenie pracy na rzecz nielegalnych organizacji). Ponadto zwrócił uwagę na absurdalność zapisu art.4 ustawy o działaczach w wyniku którego IPN odmawia potwierdzenia warunków uprawniających do statusu działacza, w sytuacji gdy na fakt współpracy wskazują wyłącznie jednostronne notatki SB (sądy lustracyjne orzekły, iż w takich sytuacjach nie można potwierdzić faktu współpracy, o ile nie ma innych dowodów). Postulował zatem wprowadzenie zapisu o charakterze lustracyjnym, co zobligowałoby IPN do realnej oceny dokumentów.
Także przedstawiciele innych organizacji wskazywali na określone problemy. Niestety, jak często w takich sytuacjach wkrótce dyskusja przestała być merytoryczna, były zatem i żale osób dotkniętych przez los, i wystąpienia działaczy, którzy pojęli "wszystkie mądrości świata" oraz żądania mające podbudować stanowiska liderów wojewódzkich rad konsultacyjnych.
Niezależnie od powyższego, spotkanie umożliwiło przekazanie decydentom dalsze problemy i uwagi, które powinny znaleźć się w nowelizacji. Czy to zostanie uwzględnione, okaże się.
Witam
OdpowiedzUsuńmam pytanie, dlaczego IPN nie daje ogłoszeń w gazetach ,telewizji,innych mediach aby ci ludzie o których mówią ze brakuje uprawnionych dowiedzieli się ze maja takie prawa,przecież nie każdy ma internet,korzysta z niego,ja osobiście dowiedziałem się o tej ustawie z internetu bo korzystam z niego,tak dowiedziałem się tez o odszkodowaniach już kilka lat po tym jak o nie można było się ubiegać,krotko mówiąc, za mało to jest nagłaśniane i bardzo duza ilość ludzi nawet o tym nie wie.
5 kwietnia 2017 (środa)godzina 17 Podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenia senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 936) (PSR)
Usuńsala konferencyjna im. Jacka Kuronia (bud. F)
Rozpatrzenie senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 936).
Sprawa jak IPN potraktował dra Daniela Alain Korona świadczy, że nie zależy im na honorowaniu działaczy opozycji. Odmówili wnioskowania o Krzyż dla niego, odmówili mu potwierdzenia warunków do uzyskania statusu (bo Ubek napisał w jednostronnej notatce że współpracował), a równocześnie przyznali że jego działalność i odwaga zasługiwała na podziw i najwyższy szacunek, że notatki SB mogły służyć do ukrycia źródeł operacyjnych a wobec Daniela prowadzono grę operacyjną mającą go zdyskredytować w środowisku opozycji. IPN przegrał w sądzie administracyjnym, ale nadal będzie obstawał przy odmowie...
OdpowiedzUsuńTak naprawdę urzędnikom nie zależy, by osoby które walczyły miały normalne prawa, lepiej od czasu do czasu zrobić pseudo uroczystość z jakimiś bezwartościowymi odznaczeniami, przy światłach kamer, gdzie popisują się politycy i urzędnicy. Działacze opozycji muszą liczyć na samych siebie.
Nie dajmy się zwariować. "Bolek" też szedł w zaparte a jego adwokaci wyszukiwali kruczki prawne aby wykazać, że mimo bycia konfidentem był kombatantem. To żenujące. Jeżeli nawet ktoś, nie był zarejestrowanym TW ale w swoich zeznaniach zaszkodził innym, to nie musimy go piętnować, ale nie róbmy z niego bohatera bez skazy. To, że później czy wcześniej działał traktujmy raczej jako odkupienie a nie powód do nagród. Inaczej nigdy nie rozliczymy "Bolków"
UsuńNie dajmy się zwariować. To że jakiś SBek coś napisał nie jest jeszcze dowodem współpracy, muszą inne dowody to potwierdzać. Odnośnie Bolka to są jeszcze inne dowody własnoręczne zobowiązanie do współpracy, pokwitowania odbioru pieniędzy.
UsuńCasus Daniela Alain Korony jest całkiem odmienny. Oprócz notatek SB z 3 miesięcy 1988 r. nie ma nic. Sam IPN przyznał że w tym samym czasie gdy powstały te notatki SB, chciano Daniela skompromitować w środowisku opozycji (nielogiczne, nie próbowano by skompromitować źródła informacji?), a same informacje z tychże notatek mogły pochodzić z innych źródeł. Co ciekawe SB zniszczyła donosy tajnych współpracowników o działalności Daniela. W tym czasie miał zakaz paszportowy, wyrzucano go z pracy, represjonowano mu brata itd. Ponadto żadne inne teczki opozycjonistów nie potwierdzają by Daniel o kimkolwiek informował (a musiały by być ślady w innych teczkach gdyby była takowa współpraca). Same notatki zawierały informacje przebrzmiałe, publicznie dostępne a nawet takie które nawet nie mógł posiadać.
Ponadto należy pamiętać, że pod koniec lat 80-tych akta SB były też tworzone pod kątem wypromowania niektórych i kompromitowania innych działaczy. Przedziwny był też sposób "niszczenia akt". Właściwie ich nie likwidowano, tylko niszczono niektóre dokumenty (i to dotyczyło wszystkich opozycjonistów, nawet tych których uznawano za nieskazitelnych jak Andrzeja Gwiazdę). Właśnie czyniono tak, by nie było do końca wiadomo, co jest prawdą, a co fałszem, w ten sposób z osoby niewspółpracującej przy kilku odpowiednich notatkach SB można było zrobić agenta, z agenta przy kilku innych notatkach zrobić wielkiego opozycjonistę.
Zatem jest oczekiwanie, by IPN prowadził w sposób rzetelny postępowania, bo w przeciwnym wypadku właśnie zrobimy największą przysługę tym, którzy próbują skompromitować ideę lustracji. Tylko tyle i aż tyle, stąd żądanie by wpisać w ustawie zapis o charakterze lustracyjnym a nie o istnieniu dokumentów, których IPN nie może nawet zweryfikować.
No właśnie. Nie dajmy się zwariować. Na Bolka osobiście podpisane kwity znalazły się niedawno a i tak idzie w "zaparte". Moim zdaniem, właśnie dlatego, że ubecy zniszczyli większość akt to pozwala czuć się bezkarnie wielu TWulcom. Jak pisałem, nie trzeba było być zarejestrowanym kapusiem aby szkodzić innym. Sam znalazłem w aktach którejś "Brzozy" zenanie kolegi, aktywnego działacza i wcześniej i potem, który chcąc skorzystać z "dobrodziejstwa amnestii" obciążył mocno kilka osób. Nie miało to bezpośredniego znaczenia niby, bo była to akcja tylko ujawniająca ale informacje uzyskane w ten sposób dały esbekom mnóstwo nowych tropów. Zaszkodziły nie bezpośrednio ale w dalszej perspektywie przyniosły nie dające się oszacować straty. Uważam, że w tym konkretnym przypadku brak niezbitych dowodów nie powinien działać na korzyść "oskarżonego" czy "podejrzanego". Powtórzę, nie chodzi o to aby piętnować ale nie mnożyć bohaterów bez skazy. Przytoczę słowa W. Cejrowskiego sprzed lat. Wszystkich sędziów po okrągłym stole trzeba było za łeb i won. Powołać wszystkich nowych, nie umoczonych. Na zarzut, że przecież w ten sposób wywaliłoby się również tych nielicznych ale uczciwych, odpowiedział. Trudno, jeśli byli uczciwi to zrozumieli by, że inaczej nie oczyści się środowiska i pogodziliby się uznając wyższe racje.
UsuńTu stawka jest dużo mniejsza, "tylko brak uznania", docenienia. Za to satysfakcja że łajzy zostaną wycięte bezcenna. Innej drogi nie ma.
Czyli ślad w innej teczce był, a jak nie ma w innych teczkach żadnych śladów, które potwierdzają, że ta osoba donosiła? Co więcej są informacje że w czasie rzekomej współpracy, SB chciała go skompromitować (nie wiedzieliśmy że SB chciało kompromitować swoich agentów - to przecież nielogiczne).
UsuńSBecy też fałszowali dokumenty dla określonych potrzeb (dla pieniędzy, by waloryzować swoją pracę czy też w celu tworzenia materiału kompromitującego albo w celu eliminowania albo szantażu). Jedną z metod było wpisanie do notatek dotyczącej danej osoby informacji pochodzących z innych źródeł operacyjnych. W efekcie osoba, która nie była agentem nim mogła się stać. Nie zawsze też dokument jest tym, za co dzisiaj uchodzi. Były także przypadki świadomej dezinformacji służby. Nie oznacza to oczywiście, że wszystko jest fałszywe. Nie, po prostu trzeba dokonać analizy i dopiero wtedy można oceniać.
O tym, że powstały fałszywe dokumenty świadczy casus Jarosława Kaczyńskiego, któremu później je wyciągano. O tym, że manipulowano aktami świadczy casus żony Macierewicza, którą wpisano jako KTW, a później zniszczono akta osobowe. Nikt nie wie co było w aktach, można podejrzewać że nic nie było, albo że właśnie coś było (a chciano ukryć). A takich przypadków było znacznie więcej.
Decyzje wydane o potwierdzenie warunków określonych w art.4 są traktowane de facto jako decyzje potwierdzające lub zaprzeczające tajnej współpracy. Wydawane są bez przeprowadzenia właściwego postępowania dowodowego. W efekcie można obciążyć infamią niewinne osoby.
A zatem ostrożnie z dokumentami. Andrzej Sobieraj w 2011 r. został skazany przez sąd za pomówienie swego adwokata, bo znalazł dokument, który niby świadczył że adwokat informował SB. Okazało się, w toku postępowania sądowego, że dokument był fałszywy. Jeden z działaczy pomówiony przez IPN po 10 latach doczekał się przeprosin (ale życie mu zrujnowano). Takie przypadki nakazują ostrożność, by nie wylać dziecka z kąpielą.
Równocześnie to, że np. nie ma żadnych notatek czy śladów współpracy, wcale nie musi oznaczać że osoba nie współpracowała, gdyż SB niszczyła dokumenty pod koniec lat 80-tych w sposób przemyślany (o czym się zapomina). A zatem niektóre osoby są czyste według IPNu, chociaż współpracowały.
Chodzi zatem tylko o to, by decyzje zapadały w wyniku rzetelnego postępowania dowodowego o charakterze lustracyjnym, a nie w sposób a priori na podstawie dokumentu jednostronnego.
Tworzenie materiału kompromitującego? Zakładali będąc u szczytu władzy, że powstanie kiedyś IPN i niezależni historycy będą mieli wgląd do akt? Zaiste szatański pomysł :).
UsuńNie twierdzę, że jednostkowo mógł się zdarzyć przypadek fabrykowania notatek ze spotkań z TW dla usprawiedliwienia marnych wyników pracy jakiegoś esbeka. Jednak nie demonizujmy. Tam istniał dość sprawny system kontroli i większe ryzyko ponosił ubek który bajki pisał niż ten co miał marne wyniki. Na "bolka" też fabrykowali dokumenty. Do dzisiaj tak twierdzi wbrew dowodom. Takich jak on są tysiące. W zaparte do końca. Jestem pewien, że tylko dlatego idą w zaparte bo są tacy co im wierzą i bronią. Nigdy nie dojdziemy do porozumienia i jeszcze raz powtórzę. Nie chodzi już o to aby piętnować wszystkich ale przynajmniej nie róbmy z nich bohaterów bez skazy.
Nie musieli zakładać istnienia IPN. Dobrze przygotowany, fałszywy dokument może się przydać. Mechanizm przedstawił Sławomir Cenckiewicz w w biografii Lecha Kaczyńskiego. Przedstawia w niej hipotezę, że SB prowadziła po 13 Grudnia jakąś grę operacyjną, której celem było skłócenie obu braci. Za pomocą kontrolowanych grypsów i informacji przekazywanych innymi kanałami do obozu internowania usiłowano stworzyć atmosferę podejrzeń wobec Jarosława Kaczyńskiego. Rzekoma lojalka, którą można było pokazać Lechowi Kaczyńskiemu, świetnie się do tego nadawała. Przecież pismo na sfałszowanej lojalce miało pewne cechy pisma Jarosława Kaczyńskiego a ten, komu lojalkę by pokazano, nie miałby możliwości przeprowadzenia badań grafologicznych. Z kolei sfałszowana notatka Kijowskiego, zwłaszcza wątek żydowski, który się w niej pojawia, mogła być wykorzystana do wzbudzenia niechęci wobec Jarosława Kaczyńskiego w środowisku dawnego KOR-u. Nie trzeba było nawet tej notatki pokazywać - wystarczyło przeczytać jej fragmenty w trakcie jednej z rozmów ostrzegawczych. Takie działania, poparte insynuacjami rozsiewanymi przez odpowiednio zadaniowaną agenturę, mogły być niezwykle skuteczne. Zatem takie przypadki zmierzające do kompromitacji były.
UsuńCasus Daniela Alain Korona jest podobny. Nie było rejestracji TW, KTW, teczki osobowej czy teczki pracy. Stworzono notatki SB świadczące o współpracy. Archiwista IPN stwierdził jednak, że informacje w notatkach mogły pochodzić z innych źródeł operacyjnych, oraz że wobec Daniela w tym samym okresie prowadzono grę operacyjną mającą go skompromitować w środowisku działaczy IPN (nie kompromitowano własnych agentów). Prawdopodobnie operacji nie dokończono, być może notatki miały posłużyć przy jakichś przesłuchaniach w formie odczytania ... Nie wiadomo. Wiadomo, że w tym samym czasie Daniel miał zakaz paszportowy, represjonowano jego brata na uczelni w związku z jego działalnością, itd. Tym niemniej mimo badań archiwisty IPN odmówiono Danielowi potwierdzenia warunków, o których mowa w art.4 ustawy, a całe postępowanie toczono z rażącym naruszeniem zasad postępowania, co potwierdził Wojewódzki Sąd Administracyjny. Uzasadnienie wyroku był publikowany na łamach Serwis21.
Zgadzamy się z tezą, że są to indywidualne przypadki, i że nie można je uogólniać. Ale takie istnieją. Co do meritum to chodzi, by IPN nie orzekał na podstawie jednostronnego dokumentu, ale by przeprowadził postępowanie czyli np. konfrontował dokumenty, informacje, starał się sprawdzić wiarygodność. I na podstawie takiej analizy oceniał. Gdyby tak prowadzić postępowanie, wówczas Bolek i jemu podobni, nadal byliby uznani za agentów. Natomiast w nielicznych przypadkach, np. w których archiwista IPN stwierdził, że była próba skompromitowania danego działacza, przeprowadzono postępowanie i nie zamykano drogi do uzyskania statusu, by nie realizować scenariusza bezpieki.
zapis z obrad komisji z 10-05-2017 http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/PrzebiegProc.xsp?id=F5CFB4918B1E5A50C125805100374F26
UsuńAnonimowy z dn. 18.03.2017r. Totalny brak info. od UDSKIOR i IPN.
OdpowiedzUsuńZakładam że 20 % stać na internet, a reszta??
cytat- fakt traktowania jednorazowej represji (np. rozwiązania umowy o pracę) na równi z dłuższymi okresami działalności-,niby to ze kogoś zwolniono z pracy za branie udziału w strajkach to jednorazowa represja,ci ludzie po takim zwolnieniu nie otrzymywali żadnej od związku pomocy w przeciwieństwie do tych zamykanych,"śpiących na styropianach"otrzymujących paczki w wiezieniach ,rodziny tez otrzymywały pieniądze na życie,itd.,mnie osobiście nikt ze związku z zakładu w którym pracowałem nawet nie spytał czy mam na życie,itd..
OdpowiedzUsuń1. Jeżeli w wyniku rozwiązania umowy o pracę, osoba pozostawała bez pracy to nadal będzie traktowana jak działacz. Chodzi tylko by osoby, które jednorazowo zostały represjonowane i nie poniosły z tego powodu żadnych innych konsekwencji, nie były traktowane w sposób identyczny jak osoby które było długotrwale represjonowane. Zatem w pańskim przypadku, skoro jak można odnieść wrażenie był Pan bez pracy (dochodów), to nadal byłby Pan uwzględniony. Nota bene nawet w przypadku takiej zmiany, to zachowana jest zasada praw nabytych.
Usuń2. Stowarzyszenie upomina się także by w ustawie o unieważnieniu orzeczeń, także jednorazowe akty represji uprawniało do odszkodowania i to niezależnie czy ma lub nie - status działacza.
jak to nie ponosiły innych konsekwencji,ja uważam ze ponosiły większe konsekwencje jak te które internowano,były co krok aresztowane za to zwolnienie ,otrzymywali kolegia za byle co,bite na komendach, nie miały pomocy z solidarności w formie paczek ,pieniędzy,itd.,nie mogły z tym zwolnieniem znalezdz pracy,przeżyłem to i wiem jak to było
Usuń1. Z tymi paczkami i pieniędzmi to legendy, niektórzy je mieli, inni działający - nic nie otrzymywali.
Usuń2. Proszę czytać ze zrozumieniem, jeżeli osoba nie mogła znaleźć pracy z powodów politycznych (np. bo zwolniono ją za strajk) lub dotykały ją inne represje z tego powodu, to będzie miała prawo do statusu i świadczeń.
3. Natomiast są osoby, których zwolniono zaraz po 13 grudnia, zaprzestały jakiejkolwiek działalności, uzyskały dość szybko nową pracę, nie były dalej represjonowane, a w świetle dotychczasowej ustawy mają te same uprawnienia. I chodzi by takie osoby nie traktować na równi z pozostałymi, którzy ucierpieli w sposób dłuższy. Innymi słowy chodzi o to by taka osoba, nie miała tych samych uprawnień co Pan, który przez dłuższy czas jak rozumiemy był represjonowany.
3. W świetle obecnego ustawodawstwa, jeżeli był Pan bez pracy z powodów politycznych, może pan ubiegać się też o decyzję o pozostawieniu bez pracy z powodów politycznych, decyzja która uprawnienia do zaliczenia tego okresu do okresów emerytalnych składkowych.
patrząc na ta ustawa o weteranach opozycji, zastanawiam się co się z nią stało,bo patrząc na to mam wrażenie ze rzad jaki to by nie był maial i ma nas głęboko w dupie i daje nam jak małemu dziecku lizaka do polizania i uważna ze to aż za duzo--http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/PrzebiegProc.xsp?nr=2342
UsuńNiestety ma Pan rację, ale po nowelizacji i jeżeli zostaną przyjęte poprawki zaproponowane przez Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89 to wiele jej elementów znajdzie się w ustawie.
Usuńmi chodzi konkretnie o zapis co tam w tych drukach był, o weteranach opozycji i ich przywilejach do renty,gdzieś to po drodze jak widzę zginęło w dalszych drukach.
Usuńkonkretnie o Druk nr 2342
UsuńRenta zwana w ustawie świadczenie specjalne jest zagwarantowane w projekcie nowelizacji (nie ma już progów dochodowych, ani okresowości świadczenia, będzie bezterminowe), tyle że na 2-krotnie niższym poziomie.
Usuńo jaki nr druku projektu nowelizacji tu chodzi?,bo w tym druku nr 59x jest ale o rentach specjalnych nie widzę tam zapisu jak w druku
Usuń2342 ,nic tez nie ma o statusie weterana opozycji.
Obowiązujący jest druk sejmowy 936, świadczenie specjalne ma być bezterminowe i bez progów. Dodatkowo przewidziano ulgi w transporcie, udzielenia (a nie możliwość) przez samorządy pomocy w określonych sprawach, itd. Kolejne poprawki zgłasza Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89 w zakresie emerytalnym, urlopów, itd.
UsuńNiestety na ostatnim posiedzeniu 21 marca rząd nie zajął stanowiska, być może na następnym...
OdpowiedzUsuń5 kwietnia 2017 (środa)godzina 17 Podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenia senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 936) (PSR)
Usuńsala konferencyjna im. Jacka Kuronia (bud. F)
Rozpatrzenie senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 936).
Procedura lustracyjna została wymyślona i wprowadzona w życie przez tych, którzy mieli szczęście i których materiały kompromitujące w archiwach IPN się nie zachowały.
OdpowiedzUsuńBywa często bowiem tak (wiem, bo od 4 lat prowadzę badania w archiwach IPN), że jest na przykład wyraźna rejestracja delikwenta jako TW w dzienniku rejestracji z kolejnymi numerami rejestracyjnymi wg kolejnych dat rejestracji, potwierdzona dodatkowo specjalnymi kartami ewidencyjnymi (np. EO-4/77 lub Mkr 3), materiały archiwalne mają sygnaturę "łamaną" przez jedynkę (agentura), brak natomiast pisemnej zgody na współpracę czy teczki pracy (z donosami i pokwitowaniami otrzymanej kasy czy innych korzyści za współpracę), bo te materiały jakiś SB-ek sobie "sprywatyzował", by mieć faceta "na smyczy" - i już może składać taki "bohater" negatywne oświadczenie lustracyjne (negatywne w tym sensie, że rzekomo nie współpracował), zaś prokuratorzy lustracyjni z IPN nie drążą tematu, a sądy traktują to jako dowód niewinności! Nawet nie przesłuchuje się w takiej sytuacji oficera prowadzącego, który - jako świadek - zeznawałby pod rygorem odpowiedzialności karnej, niewielu (nie wiedząc, czym IPN dysponuje) decydowałoby się na fałszywe zeznanie!
I mamy akceptować taką procedurę przy przyznawaniu statusu działacza opozycji antykomunistycznej czy osoby represjonowanej? Stanowczo NIE!!! I jeszcze może przyznawać takim kapusiom Krzyż Wolności i Solidarności?
Jestem zdecydowanie przeciwny! Przez cztery lata kwerend nie natknąłem się na ŻADEN przypadek spreparowania akt o rzekomej spółpracy po to, aby kogoś na wiele miesięcy czy lat przed upadkiem komuny celowo a priori umoczyć w podejrzenia o współpracę! Funkcjonariusze SB podlegali szczegółowej kontroli przez swoich zwierzchników, z TW organizowano spotkania kontrolne oficera prowadzącego z jego przełożonym etc. Należy - moim zdaniem - wierzyć pracownikom IPN, którzy znają te zagadnienia dużo lepiej niż ja i odmawiają w takich przypadkach akceptacji rzekomego braku współpracy.
Nie wolno takich osób traktować jako bohaterów, to byłby wielki błąd!
1. Pod nazwą lustracyjna nie chodzi o oświadczenia lustracyjne (i tego SWN nie proponuje), tylko by IPN przeprowadzał postępowanie mające ocenić na podstawie całokształtu materiału dowodowego czy osoba współpracowała czy nie, czego dziś nie czyni i by brała odpowiedzialność za wydaną decyzją. Nota bene sposób prowadzenie postępowania przez IPN został zmiażdżony w orzeczeniu WSA w Warszawie przy okazji sprawy Daniela. Wprowadzenie zapisu, że "nie może być działaczem osoba która była tajnym współpracownikiem lub pomocnikiem przy operacyjnym zdobywaniu informacji" zamiast dotychczasowego zapisu o dokumentach wymusi rzetelne postępowanie w IPN. I oto w sprawie chodzi.
Usuń2. Przypominam, że w przypadku Hanny Natora-Macierewicz jest rejestracja KTW, akta osobowe zniszczono. Otrzymała Krzyż Wolności i Solidarności? Czyli zatem w jej przypadku uznano jednostronny zapis za niewiarygodny, a w innej sprawie jednostronna notatka uznaje się za wiarygodną. Jaka logika?
3. Przypominam o lojalce Jarosława Kaczyńskiego? Dokument powstał w latach 80-tych. Sławomir Cenckiewicz w biografii Lecha Kaczyńskiego przedstawia hipotezę, że SB prowadziła po 13 Grudnia jakąś grę operacyjną, której celem było skłócenie obu braci. Za pomocą kontrolowanych grypsów i informacji przekazywanych innymi kanałami do obozu internowania usiłowano stworzyć atmosferę podejrzeń wobec Jarosława Kaczyńskiego. Rzekoma lojalka, którą można było pokazać Lechowi Kaczyńskiemu, świetnie się do tego nadawała. Przecież pismo na sfałszowanej lojalce miało pewne cechy pisma Jarosława Kaczyńskiego a ten, komu lojalkę by pokazano, nie miałby możliwości przeprowadzenia badań grafologicznych. Z kolei sfałszowana notatka Kijowskiego, zwłaszcza wątek żydowski, który się w niej pojawia, mogła być wykorzystana do wzbudzenia niechęci wobec Jarosława Kaczyńskiego w środowisku dawnego KOR-u. Nie trzeba było nawet tej notatki pokazywać - wystarczyło przeczytać jej fragmenty w trakcie jednej z rozmów ostrzegawczych. Takie działania, poparte insynuacjami rozsiewanymi przez odpowiednio zadaniowaną agenturę, mogły być niezwykle skuteczne. Zatem takie przypadki zmierzające do kompromitacji były.
4. W sprawie Daniela nie ma rejestracji TW, KTW, akt osobowych, akt pracy, nie ma własnoręcznych zobowiązań, pokwitowań odbioru, nie ma w innych teczkach dokumentów lub śladów informacji świadczących by współpracował (a gdyby donosił ślady znalazły by się w innych teczkach), informacje w notatkach SB z 1988 r. były albo publicznie dostępne, nieścisłe, w przypadku niektórych Daniel nie mógł mieć wiedzy. Także mamy niespójność w notatkach z przesłuchań/rozmów. Dodajmy, że w okresie powstania tychże notatek, Daniel miał zakaz paszportowy, jego rodzinę szykanowano. Archiwista IPN, który badał akta Daniela stwierdził, że informacje w notatkach mogły pochodzić z innych źródeł operacyjnych, a wobec Daniela prowadzono grę operacyjną mającą go skompromitować (jeżeli by współpracował, po co go kompromitować? To jest nielogiczne), nie widział przeszkód by Daniel został odznaczony. Jednakże IPN zlekceważył notatkę archiwisty i wydał decyzje odmowne wobec Daniela, bo notatki SB... Oczywiście wydając decyzję nikogo nie przesłuchano, nie konfrontowano dokumentów, nie zadano sobie trudu weryfikacji informacji zawartych w notatkach, nic...
Pan Daniel Alain Korona nie figuruje na facebooku i to pewnie jakiś fantom . CO DO RZĄDOWYCH PLANÓW TO NAJPIERW POWINNI SIĘ ZAPOZNAĆ Z RAPORTEM I ŻĄDANIAMI GRUPY FACEBOOKOWEJ
OdpowiedzUsuńINTERNA-exclusive club Jest zamknięta dla oszołomów z PO PSL NOWOCZESNEJ KOD Zi taki tam inny skit ale otwarta dla Internowanych./ Więzionych ( przestajemy używać określenia Represjonowanych bo to wymysł Post-Komuny z PO PSL ) za walkę z Komuną. PRZYŁĄCZ SIĘ JAK CHCESZ ZMIENIĆ TEN POSTPEERELOWSKI SPOSÓB NA SZUFLADKOWANIE ŻA 400 zl MY ŻĄDAMY 4000 ZL DODATKU DO EMERYTUR W 2 punkcie plus jeszcze 33 inne punkty
A od kiedy trzeba figurować na facebook'u?
Usuń