Na brukselskim szczycie odnowiono mandat Donalda Tuska na szefa Rady UE, mimo sprzeciwu rządu polskiego. Donald Tusk był kandydatem Niemiec. Akt taki nie sposób nie uznać, za akt wrogi wobec polskiego rządu, który czy to się komuś podoba czy nie, reprezentuje nasz kraj. Jest to zatem siłą rzeczą - akt wrogi wobec Polski.
W całej sprawie nie chodzi o funkcję osobę przewodniczącego, na stanowisko wybiera się bowiem osoby z charyzmą mokrego mopa i wygląda urzędniczyny z banku (jak nazwał kiedyś Nigel Farage przewodniczącego Van Rompuy), posłuszne miernoty którą będą się wysługiwały przywódcom wielkich państw.
W rzeczywistości sprawa dotyczy wartości na których Unia Europejska funkcjonuje. Nie zgodzono się na rzeczywiste wybory, w którym mogliby startować inni kandydaci, nie wyrażono zgodę na normalną demokratyczną procedurę. Dla lepszego obrazu dodajmy, iż wybór Donalda Tuska na kolejną kadencję ogłoszono zanim nastąpił formalny akt głosowania.
Co dalej? No cóż, czas podejmować bardziej zdecydowane działania, które zwiększą naszą suwerenność.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz