Sprzedam Kolumnę Zygmunta (felieton z internetowego kabaretu Małgorzaty Todd 53/2016)
Zanim przejdziemy do szczegółów transakcji, pragnę przypomnieć pewien wierszyk Boya-Żeleńskiego, w którym bohater „dostał takiej manii, że chciał tylko od Stefanii”? Przypomniał mi się ten fragment na opłatku w Związku Literatów. Uroczystość uświetniło nadanie odznaczenia zasłużonemu poezjo-znawcy. Sam odznaczony nie krył rozczarowania. Order mu się oczywiście należał, ale liczył na uznanie Ministra Kultury za poprzedniego rządu. Tamten minister nie raczył na wniosek nawet odpowiedzieć, czym zawiódł całe środowisko. Obecny minister zaskoczył jeszcze bardziej – nadgorliwością. Chyba w ramach czyszczenia biurka, wniosek ów znalazł i gorliwie go zrealizował ku niezadowoleniu wszystkich.
A może by tak zaprzestać brukowania piekła i zauważyć na przykład twórców nadal ignorowanych przez TVP takich jak Jan Pietrzak, czy Andrzej Rosiewicz? To tak na marginesie, bo przecież dokonał Pan właśnie wielkiego czynu w postaci zakupu galerii, której byliśmy już właścicielami.
Przed wojną grasował podobno na starym mieście w Warszawie pewien człowiek z propozycją kupna Kolumny Zygmunta. Czy udało się namówić jakiegoś turystę do transakcji, tego nie wiem. Ale jako żywo przypomina to kupno od pewnego „patrioty” obrazów podarowany Polakom przez jego krewną dawno temu. Okazja była niebywała, bo kupiliśmy sobie za głupie 100 milionów € obrazy warte 2 miliardy. Teraz zamiast ściągać turystów do Krakowa, będziemy mogli te dzieła pokazywać na wszystkich jarmarkach świata. To jest złoty interes!
Małgorzata Todd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz