Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska usłyszała zarzuty prokuratorskie wyłudzenia kredytu i poświadczenia nieprawdy we wniosku o kredyt bankowy swego partnera. Sprawa dotyczy kredytów na zakup dwóch nieruchomości w latach 2008-2009 o łącznej wartości 700 tys. zł. Jeden z nich miała - zdaniem prokuratury - wyłudzić Hanna Zdanowska, drugi - jej życiowy partner Włodzimierze G. W sprawie oboje oskarżeni mieli poświadczać nieprawdę w dokumentach niezbędnych do udzielenia kredytu. Co prawda kredyty zostały spłacone, ale formalnie do przestępstwa doszło.
Formalnie za wyłudzenie kredytu i poświadczenie nieprawdy grozi do 5 lat pozbawienia wolności, ale uwzględniając okoliczności sprawy i osoba oskarżonego, wydaje się iż co najwyżej otrzyma wyrok w zawieszeniu (czyli nie pójdzie siedzieć). Co innego gdyby sprawa dotyczyła zwykłego Kowalskiego, wymiar sprawiedliwości postawiłby zarzuty i można podejrzewać, iż doprowadziłby do skazania na karę więzienia bez zawieszenia.
Jak na zarzuty zareagowała Zdanowska? Histerycznym płaczem przed kamerami telewizji, jednak po kilku dniach widziano już ją uśmiechniętą. W internecie aktyw PO rozpoczął akcję "Murem za Hanką" a 26 listopada zorganizowali manifestację w obronie Zdanowskiej. Jednakże mimo całej całej otoczki medialnej, manifestacja okazała się dość skromna, o czym świadczą zdjęcia lotnicze.
Podobnych akcji czy manifestacji Platforma jednak nie dokonuje w sprawach innych osób, które mają podobne zarzuty. Gdy zarzuty bowiem dotyczą przysłowiowego Kowalskiego, to zwykła sprawa kryminalna, gdy działacza PO - to akcja polityczna. Dwie miary w zależności kogo dotyka, swój czy nie swój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz