Na początku listopada Wiadomości TVP ujawniły powiązania niektórych stowarzyszeń i fundacji z byłą elitą rządzącą i dzięki temu były hojnie finansowane z publicznych pieniędzy. W tych "pozarządowych organizacjach" czołowe stanowiska zajmowały osoby z rodzin polityków i sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Głos w sprawie zabrał minister kultury, wicepremier Piotr Gliński, który przeprosił Zofię Komorowską, Różę Rzeplińską za tą krytykę. Przeprosiny nie powinny dziwić, wszak w Radzie Fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, która otrzymywała pieniądze z warszawskiego Ratusza za rzekome szkolenia i wynajęcie sal, zasiada jak się okazuje żona wicepremiera rządu PiS Renata Koźlicka-Glińska. W Stoczni działają również m.in. córka prof. Barbary Fedyszak-Radziejowskiej (doradczyni prezydenta Andrzeja Dudy) i zięć członka Rady Programowej PiS prof. Jacka Czaputowicza.
Pani premier zapowiedziała ustawę regulującą kwestię finansowania organizacji pozarządowych. Gdyby „dobra zmiana" chciała nie tylko odebrać granty bogatym i rozdać biednym (co samo przez się nie jest złe), ale naprawdę uzdrowić system NGO-sów, to powinna wprowadzić ustawowy, a najlepiej konstytucyjny, zakaz finansowania przez państwo i jego agendy organizacji pozarządowych. Skoro chcą być pozarządowe, to niech będą konsekwentne – niech się utrzymują z prywatnych darowizn. A państwo niech realizuje swoje cele przez instytucje państwowe – w końcu po to są powołane - stwierdza Dominik Zdort na łamach Rzeczpospolitej. Podobnego zdania są autentyczne organizacje społeczne, takie jak Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE. Wystarczy system ulg i zwolnień, żadnych państwowych czy samorządowych dotacji nie potrzeba - zauważa dr Daniel Alain Korona, lider Stowarzyszenia.
Jednak mało prawdopodobne, by politycy posłuchali tych głosów, wszak dotknęło by to zbyt wielu osób z ich rodzin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz