POLSKI RZĄD
ZA ISLAMSKĄ
INWAZJĄ
Polskie
władze zgodziły się na islamską imigrację. Oficjalnie mówi się, iż będzie
kontrola, selekcja, że Państwo skontroluje, ale wszyscy wiemy że to puste
twierdzenia.
ILU IMIGRANTÓW? Rząd
Ewy Kopacz zgodził się na przyjęcie imigrantów z Afryki (wśród nich wielu
muzułmanów). Oficjalnie rząd deklaruje przyjęcie 2,2 tys. osób, jednak pani
premier już oznajmiała że Polska jest gotów przyjąć więcej uchodźców (później
tłumaczyła się, że niby źle ją zrozumiano). Później mówiono o 10-12 tys. Szef
Urzędu ds. cudzoziemców padła możliwość przyjęcia 30 tys., jeden z polityków
wspomniał nawet o 50 tys. Ostatecznie słyszymy iż łącznie ich ok. 7 tys. A
wszyscy wiemy, że kwota dotyczy jednie I rzutu imigrantów (stanowiących
zaledwie 1/10 tego co już przybyło do Eyropy). Oczywiście będzie możliwość
łączenia rodzin. A zatem czeka nas niekontrolowana islamska imigracja.
LEPIEJ NIŻ RODZIMI OBYWATELE: Imigranci mają być lepiej
traktowani niż nasi rodzimi obywatele. Otrzymają zasiłki (polscy bezrobotni
tracą zasiłek po 6-12 miesiącach), a nawet mieszkania. Jak
zadecydowały władze Gdańska (z PO) nielegalni
uchodźcy z Afryki będą mogli ubiegać się w tym mieście o... mieszkania
komunalne. Tymczasem w samym Gdańsku 1830 polskich rodzin czeka na mieszkanie
komunalne.
POLSKI REPATRIANT GORSZY?: Czy polski repatriant jest czymś gorszym niż
islamski imigrant? Dla Platformy Obywatelskiej - najwyraźniej tak. Znamienny jest
stosunek polskiego rządu do Polaków z Mariupola, których odmawia się przyjęcia.
Wszak to tylko Polacy i na domiar katolicy. Zarząd Polsko-Ukraińskiego
Stowarzyszenia Kulturalnego w Mariupolu, w apelu do polskich władz stwierdza.: „Słuchając zapewnień,
że Polska jest gotowa przyjąć setki uchodźców-Muzułmanów, ubolewamy, że dla nas – katolików, potomków
represjonowanych Polaków, dzieci i wnuków przymusem wywiezionych przez NKWD z
Podola i terenów byłej II RP na Donbas polskich żołnierzy,
nauczycieli, urzędników, nie ma miejsca w naszej historycznej Ojczyźnie… My
Polacy z Mariupola nie mamy wygórowanych wymagań, jesteśmy gotowi pracować za
bezpiecznych dach i sprzątać ulice w razie potrzeby na terenie naszej
historycznej ojczyzny…” (za portal kresy24.pl)
SZYKANY
PROIMIGRACYJNE: Okazuje się, że próba wyrażenia
innego stanowiska niż pro-imigrancka nie jest tolerowana. Relacja Kamila
Bulonisa z podróży autokarem jadącym z Włoch do Austrii, w którym opisuje jak
wściekły tłum imigrantów atakuje inne osoby, najwyraźniej nie jest politycznie
i medialnie akceptowalna. Facebook dwukrotnie zablokował jego konto, a sam
zainteresowany otrzymał pogróżki śmierci. "Tolerancyjne" władze
Warszawy próbowały zakazać demonstracji anty-imigracyjnej (wojewoda ostatecznie
uchylił zakaz), bo miała ona na celu
"pokazanie sprzeciwu wobec muzułmańskich imigrantów" oraz "przypomnienie
wiktorii wiedeńskiej". Z kolei polskie kluby ekstraklasy ukarano za brak
solidarności z imigrantami. Są to kary finansowe, zakazy wyjazdów kibiców i
zamknięcia trybun.
Najwyższe
władze Unii, tak szermujące hasłami demokracji i tolerancji, także groziły
karami, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schultz (niemiecki
socjal-demokrata) zagroził użyciem siły wobec krajów członkowskich Unii
Europejskiej, którzy nie przyjmą uchodźców. Rządy zachodnie i Komisja
Europejska sugerowały zaś możliwość kar finansowych czyli cofnięciem subwencji
europejskich (subwencji nota bene z naszych składek).
CENZURA NT. IMIGRANCKIEGO
ZAGROŻENIA: W mainstreamowych
mediach słychać wsparcie dla przyjmowania imigrantów, i dziwnym trafem nie
przytacza się już relacji z tych samych mediów np. z 2014 r. kiedy
relacjonowały sytuację w krajach zachodnich np. w Szwecji. Całe przedmieścia
Sztokholmu takie jak Rinkeby, Husby czy Norsborg są de facto osadami
muzułmańskimi. Od ponad
roku niemal co tydzień dochodzi tam do otwartych rebelii. Płoną dziesiątki aut.
Policja, straż pożarna i służby porządkowe są atakowane kamieniami rzucanymi z
wiaduktów. Sprawcy na ogół pozostają bezkarni. [...] Jak widać, policja nie potrafi sobie z tym
problemem poradzić. Co gorsza nie potrafi sobie z nim poradzić także
polityka. Rekordowa w skali europejskiej wspaniałomyślność
Szwedów w udzielaniu schronienia uciekinierom ma również swoje negatywne
konsekwencje (TVN24, 27 września 2014 r., relacja Jacka
Pałasińskiego. Dziś ten sam redaktor nazywa podobne wypowiedzi
"faszystowskim bełkotem”). Muzułmańskie
gangi, strefy zakazane dla białych, wezwania do wprowadzenia szariatu – Szwecja
też to zna. I się boi. W lutym głośno było o tym, że szwedzka policja
wskazała 55 obszarów na terenie kraju, które kontrolowane są przez islamskie
grupy przestępcze. Panuje w nich bieda i przemoc (2014 rok, portal
natemat.pl redaktora Lisa, dziś atakujący Kaczyńskiego który właśnie wspominał
o tych faktach).
OPÓR SPOŁECZNY:
Jednak manipulacje mainstreamowych mediów, szykany i groźby wobec osób
ujawniających prawdę o islamskiej imigracji nie złamały społecznego oporu,
czego dowodem są liczne demonstracje w różnych miastach Polski. Nie bez
znaczenia wydaje się też głos pół-syryjki Marii Shaded z Fundacji Estera, która
ostrzega przed islamskimi imigrantami i wzywa do ich nie przyjmowania.
KORAN SURA IX
WALCZCIE I
ZABIJAJCIE
Tym
wszystkim, którzy w Polsce twierdzą że islam to pokojowa religia, a muzułmanie
będą pokojowo nastawieni jako imigranci czy uchodźcy, przypominamy za portal
euroislam słowa z Koranu, sura IX:
A kiedy miną zakazane miesiące, wtedy walczcie i zabijajcie pogan, gdziekolwiek ich znajdziecie; chwytajcie ich, oblegajcie i przygotowujcie
dla nich wszelkie zasadzki (wojna)...”
Sura 9:5
1. „Walczcie z nimi, a Allah ukarze
ich waszymi rękoma, okryje ich wstydem, pomoże wam
(zwyciężyć) nad nimi, uzdrowi piersi wierzących” (Sura 9:14)
2. „O wy, którzy wierzycie! Poganie są nieczyści, więc nie pozwólcie im zbliżyć się do
Meczetu świętego po tym roku” (Sura 9:28)
3. „Żydzi mówią: “Uzajr jest synem
Boga.” A chrześcijanie mówią: „Chrystus jest synem Boga.” Takie są słowa
wypowiedziane ich ustami. Oni
naśladują słowa tych, którzy przedtem nie wierzyli. Allah ich przeklina, jakże oni przewrotni i dalecy od prawdy!”
(Sura 9:30)
4. „O Proroku! Walcz dzielnie przeciwko niewiernym i przeciwko
obłudnikom i bądź dla nich surowy! Ich mieszkaniem będzie Piekło – okrutne
miejsce w istocie” (Sura
9:73)
5. „O wy, którzy wierzycie! Zwalczajcie niewiernych, którzy są blisko was. Niech się spotkają z waszą
stanowczością i wiedzą, że Allah jest z tymi którzy się go boją”
(Sura 9:123)
Dla
tych którzy zwracają uwagę, że są inne wersety przypominamy, że w islamie
w sytuacjach gdy treść wersetów wzajemnie sobie przeczy, wcześniejsze
zastępowane są przez późniejsze. Chronologiczny czas, w którym werset został
napisany określa jego uprawnienia do ustalania polityki w islamie, zatem
wcześniejsze bardziej pokojowe wersety zostały uchylone właśnie tymi z sury IX.
Natomiast w Biblii
(czyli w chrześcijaństwie) zapisane jest generalna zasada - NIE ZABIJAJ.
UTAJNIONE
INFORMACJE WS. PRZYJMOWANIA IMIGRANTÓW
Czy informacje nt. przyjmowania
„uchodźców” są utajnione? Okazuje się że tak, odmawia się ich udostępnienia
organizacjom społecznym, co być może nie dziwi. Dziwić może jednak, że
informacji w niektórych aspektach nie posiada również Kancelaria Prezesa Rady
Ministrów, ale od początku.
9
września Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE zwrócił się do
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów o udostępnienie informacji publicznej tj.
kopii notatek służbowych z rozmów pani premier Ewy Kopacz z kanclerz Angelą
Merkel dot. przyjmowania uchodźców w Polsce, ewentualnych dokumentów rządowych
dot. liczby uchodźców, które zostaną przyjęte przez Polskę, ewentualnych pism z
Komisji Europejskiej, Przewodniczącego Rady Europejskiej do polskiego rządu
dot. kwestii uchodźców a także informacji nt. kosztów przyjęcia uchodźców (w
szczególności w zakresie zakwaterowania, wyżywienia, opieki zdrowotnej, nauki
języka, innych kosztów). 10 września KPRM potwierdził otrzymanie wniosku.
Z
udzieleniem odpowiedzi zwlekano do ostatniej chwili ale w końcu dziś 23
września ją udzielono a faktycznie odmówiono udzielenia informacji pod pozorem
informacji niejawnej czy braku zgody organów europejskich cyt.
1)
Rozmowy prezes Rady Ministrów Ewy Kopacz z kanclerz Niemiec Angelą Merkel
dotyczące kwestii przyjmowania uchodźców w Polsce mają charakter niejawny. W
związku z powyższym wszczęte zostało postępowanie administracyjne w przedmiocie
wydania decyzji o odmowie udostępnienie informacji publicznej na podstawie art.
5 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. o dostępie do informacji publicznej,
o czym zostaną Państwo poinformowani w odrębnym piśmie.
2)
Odnosząc się do prośby o udostępnienie pism Komisji Europejskiej i
Przewodniczącego Rady Europejskiej do polskiego rządu dot. kwestii uchodźców,
uprzejmie wyjaśniamy, że mają tu zastosowanie przepisy rozporządzenia (WE)
1049/2001 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 30 maja 2001 r. w sprawie
publicznego dostępu do dokumentów Parlamentu Europejskiego, Rady i Komisji (Dz.
Urz. WE L 145 z 31 maja 2001, str. 43, Dz. Urz. UE Polskie wydanie specjalne,
rozdz. l, t. 3, str. 331). W związku z tym wystąpiono do ww. instytucji o zgodę
na udostępnienie wnioskowanych dokumentów Powyższe rozporządzenie określa
sposób działania w przypadku, gdy państwo członkowskie otrzyma wniosek
dotyczący pochodzącego od instytucji dokumentu będącego w posiadaniu tego
państwa (art. 5 rozporządzenia). Podstawową zasadą jest, że do tych dokumentów
mają zastosowanie przepisy rozporządzenia 1049/2001. Państwo członkowskie w
takiej sytuacji konsultuje z instytucją, od której pochodzi dokument, podjęcie
decyzji, która nie zagrozi realizacji celów rozporządzenia – chyba że nie ma
wątpliwości, iż dokument ten podlega/nie podlega ujawnieniu.
Zatem
wszystko jasne, tajne przez poufne, nic nie można ujawnić ws. tak
fundamentalnej dla społeczeństwa, ale jak stwierdza KPRM ze
względu na konieczność wydania
decyzji administracyjnej oraz przeprowadzenia konsultacji z instytucjami Unii
Europejskiej … termin
rozpatrzenia wniosku ulega wydłużeniu do 9 listopada 2015 r. Dziwnym trafem termin przypada już po wyborach.
Może
najbardziej zabawne brzmi odpowiedź nt. kosztów uchodźców cyt. 3) Kancelaria
Prezesa Rady Ministrów nie posiada informacji dotyczących kosztów przyjęcia
uchodźców. Takimi
informacjami może dysponować Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Innymi słowy
pani premier występowała w Sejmie, dyskutuje z przywódcami zagranicznymi nie
mając jakiejkolwiek wiedzy nt kosztów przyjmowania imigrantów. Tak wygląda
polityka w wydaniu rządu Ewy Kopacz.
NA ODRĘBNEJ
NIEZNANEJ STRONIE ZAMIAST W WYKAZIE
Czy organ samorządy może nie opublikować w wykazie
ogłoszeń decyzji o stwierdzeniu braku potrzeby przeprowadzenia oceny
oddziaływania na środowisko? Najwyraźniej tak, skoro Wojewódzki Sąd
Administracyjny we Wrocławiu (w składzie : Władysław Kulon, Andrzej Wawrzyniak i
Zygmunt Wiśniewski) w dniu 10 września 2015 r oddalił skargę
Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE na postanowienie
Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze z dnia 9 marca 2015 r. w
przedmiocie odmowy przywrócenia terminu do wniesienia odwołania od decyzji o
stwierdzeniu braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko
przedsięwzięcia polegającego na budowie marketu budowlanego (sygn. akt II
SA/Wr 259/15).
Przypomnijmy
3 lutego 2015 r. w mediach pojawiła się informacja o wydaniu dla Echo
Investment decyzji środowiskowej ostatecznej dla I części parku rozrywki
(market Leroy Merlin) obok Galerii Sudeckiej w Jeleniej Górze (źródłem tej
informacji był sam inwestor). W ślad za tym Stowarzyszenie Interesu Społecznego
WIECZYSTE złożyło wniosek o przywrócenie terminu do złożenia odwołania od tej
decyzji stwierdzającej brak potrzeby oceny oddziaływania na środowisko.
SKO
dla uzasadnienia swej odmowy przywrócenia terminu do złożenia odwołania
powołała się na fakt, iż decyzja nr 15/14 z 14.11.2014 miała być
opublikowana w biuletynie informacji publicznej. Informację rzeczywiście
zamieszczono na stronie, tyle że bez znajomości odpowiedniego rekordu (24836)
lub słów kluczowych w wyszukiwarce nie można tej decyzji było znaleźć. Zresztą
fakt zapisania określonego pliku nie jest także równoznaczne z datą publikacji.
Jak udowodniło stowarzyszenia Jedynie co można ustalić to, że
pliki/rekordy z numerami końcowymi 24835 oraz 24844 są
plikami zawierającymi dokumenty z datą 14 listopada, ale jeszcze nie
świadczy to o fakcie publikacji pliku 24836 w dniu 14 listopada. Warto
odnotować iż w przedziale pomiędzy 24837 do 24843 pliki są albo brakujące
(np. 24838) albo nieoznaczone co do daty, a z kolei plik 24850 dot.
zarządzenia Prezydenta Jeleniej Góry z 5 listopada, co świadczy iż nawet
zapis plików nie odpowiada jakiejś usystematyzowanej chronologii dat
dokumentów.
Tymczasem
zgodnie z art.21 ust.2 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu
informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie
środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko w publicznie dostępnych wykazach (zgodnie
z art.23 prowadzonych w trybie elektronicznym, których organ umieszcza w
biuletynie informacji publicznej) zamieszcza się dane o wnioskach o wydanie
decyzji i o decyzjach o środowiskowych uwarunkowaniach (pkt.9) oraz o
wnioskach o wydanie decyzji i o decyzjach, o których mowa w art. 72 ust. 1,
wydawanych dla przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko
(pkt.10), o raportach oddziaływaniu na środowisko (pkt.16). Tymczasem na
stronie internetowej Urzędu Miasta - Ogłoszenia Prezydenta
brak jakichkolwiek wzmianki o wydaniu decyzji. Nie ma także wzmianki
o możliwości wypowiedzenia się ws. zebranego materiału dowodowego, a także o
wniosku inwestora i wszczęcia postępowania środowiskowego.
Okazało
się jednak, że dla Sądu fakt naruszenia prawa (nie opublikowania w wykazie
ogłoszeń) i fakt, że złożono odwołania o przywrócenie terminu odwoławczego w
terminie ustawowym tj. w ciągu tygodnia od momentu publicznego ujawnienia faktu
wydania decyzji nie miał żadnego znaczenia i skargę oddalił.
Jak
widać łamanie prawa przez organ samorządowy dla WSA we Wrocławiu nie stanowi
żadnego problemu. Stowarzyszenie nie wyklucza dalszych działań w celu uchylenia
decyzji ws. braku potrzeby przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko.
JEDNĄ RĘKĄ
DAJĄ, DRUGĄ ODBIERAJĄ
Najpierw
PO zapowiedziało likwidację składek NFZ i ZUS, następnie jednolity podatek PIT
10%. Jednak gdy przyszło do nieco bardziej szczegółowych informacji, okazało
się że zapowiedzi medialne to jedno, propozycje to drugie (10% nie dla
wszystkich), a to co dają jedną ręką (likwidacja składek), zabierają drugą (w
formie podatków). Jak się okazało wraz z likwidacją składek, ma zostać
zmieniony cały system podatkowy. Jak stwierdził minister Finansów - Na początku tej skali ... będzie ona wynosić 10
proc. i będzie rosnąć wraz z dochodem na osobę w
rodzinie do 39,5 proc., co i tak jest mniejszym obciążeniem
niż dziś, gdy na etacie płacimy podatków i składek - powyżej
40 proc. Jakie będą progi, jakie stawki od jakich dochodów -
oczywiście nie przedstawiono. Jak dalej stwierdził - Mówimy o
ogromnych zmianach zarówno na poziomie administracji jak i
samych płatników podatku... 2017 lub 2018 r. to realne
terminy, w których ta zmiana, a raczej rewolucja podatkowa
mogłaby wchodzić w życie. Przyznał
jednak, że żadnych szczegółów nie opracowano. Zatem przedstawia się
publicznie jedno, proponuje drugie, a zrealizuje się trzecie.
Jak stwierdza niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona, obecne obciążenia wynagrodzeń,
uwzględniając część pracodawcy kształtują się w wysokości dla osoby z
minimalnym wynagrodzeniem kształtują się w granicach 37,8% i wzrasta do 39,6%
dla osoby z wynagrodzeniem 4 tys. zł tj. w przybliżeniu tzw. średnia krajowa i
prawie 40,3% osoby z wynagrodzeniem brutto 8 tys. zł. Zatem już z powyższego
widzimy, iż Platforma proponuje obniżenie podatków dla osób lepiej
zarabiających, a nie dla zwykłych ludzi. Jest przy tym dodatkowy element,
dzisiaj emeryci i renciści płacą podatek poniżej 18% i dodatkowe 1,25% z tytułu
składki NFZ nie podlegającej odpisowi podatkowemu. Np. przy emeryturze 2 tys.
zł obciążenie obowiązkowe wynosi 16,94% a osoby pracującej powyżej 37,8%. Zatem
wprowadzając jednolity podatek dochodowy (przyjmując kryteria dochodowe)
nastąpiłaby podwyżka podatku dla emerytów. Zatem jeżeli nie chcemy uderzyć w
emerytów trzeba będzie wymyślić dodatkową konstrukcję, która nie doprowadzi do
podwyżki podatku od emerytur.
Kolejnym problemem będzie problem deklaracji ZUSowskich, w
których deklaruje się określone składki emerytalne i inne. Czy wraz z
likwidacją, znosimy deklaracje ZUS czy nie? Ale w przypadku pozytywnym, w jaki
sposób nastąpi naliczenie kapitału emerytalnego, podstawa naszych emerytur.
Jeżeli zaś pracodawca nada byłby zobowiązany do deklaracji a składki płaciłoby
państwa, jak ZUS weryfikowałby że należność została uiszczona? Jeżeli zaś wraz z
likwidacją odrębnych składek, przyjęto by system zasiłku emerytalnego w
jednolitej wysokości dla wszystkich, to powstałby problem osób, które
składkowały w ramach dotychczasowego systemu.
Co
do zasady uproszczenie systemu poboru obciążeń jest słuszne, może przynieść
oszczędności w funkcjonowaniu państwa, ale przejście do nowego systemu rodzi
wiele problemów wymagających odpowiedzi, na które nie usłyszeliśmy odpowiedzi. Rządzący rzucają piękne hasła, tylko nie
zastanawiają się jak będzie to realizowane, jakie będą skutki w praktyce.
Dlatego należy traktować te propozycje jedynie jako puste obietnice wyborcze.
JEDNOLITY
PODATEK, A CO Z PODATKIEM OD EMERYTUR?
Platforma
Obywatelska ogłosiła niedawno likwidację składek ZUS i NFZ i wprowadzenie
jednolitego podatku. Nowy system podatkowy nie obejmowałby jedynie rolników,
umów o dzieło (czyli większość śmieciówek) oraz działalność gospodarczą. Mają
być za to zlikwidowane ulgi na dzieci i rehabilitacyjna. Jak przekonują nas
działacze PO ten system ma być korzystny dla obywateli, a podatek będzie
liczony w zależności od dochodów i liczby dzieci. Nowy podatek ma wynieść
między 10 a 39,5% dochodu, przy czym jest najwyższy dla singli, osób
bezdzietnych.
A co
z emerytami i rencistami? Otóż w tabelkach nic o nich nie wspomniano, ale
jeżeli przyjąć jednolite zasady podatkowe, to emeryci, którzy przecież nie mają
dzieci na utrzymaniu płaciliby o wiele wyższy podatek niż dotychczas. Do tej
pory emeryt uzyskujący dochód równy dla przykładu minimalnemu wynagrodzeniu
(1750 zł) płaci 18% podatek oraz dodatkowo 9% z tytułu składki NFZ (z czego
7,75% jest odliczone od podatku). Łącznie bez uwzględnienia kwoty wolnej to
19,25%. Tymczasem w nowym systemie miałby zapłacić 35,5%. Innymi nowy system
podatkowy polega na łupieniu emerytów, w celu uzupełnienia obniżki podatków dla
pracujących i ich rodzin. Można i tak, tyle tylko, że emerytury zazwyczaj są
niższe od wynagrodzeń, a zatem nie jest to społecznie akceptowalne.
Jeżeli
natomiast nie przewidywałoby się wzrostu opodatkowania emerytur, należałoby
wówczas wprowadzić odrębne dla nich zasady podatkowe, co tylko jeszcze bardziej
komplikuje w sumie system podatkowy. Powstanie wówczas kolejne pytanie - przy
tak znacznym obniżeniu wpływów podatkowych (bo między bajki można włożyć
twierdzenia, iż jednolity kontrakt pracy zapewni większe wpływy budżetowe) - w
jaki sposób zrównoważy się budżet? W świetle powyższego zatem stawiam pytanie
autorom planowanej reformy, ministrowi Szczurkowi - co z podatkiem od emerytur,
a jeżeli nie planujecie jego wzrostu to w jaki sposób zwiększycie wpływy do
budżetu, przy takim zmniejszeniu stawek jakim proponujecie.
dr Daniel Alain KORONA - niezależny ekonomista, prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE
dr Daniel Alain KORONA - niezależny ekonomista, prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE
WYSOKOŚĆ
EMERYTURY
OD DOCHODU I
OKRESÓW SKŁADKOWYCH
Dyskurs
publiczny w zakresie emerytur, dochodów itp jest przez rządzących i tzw.
pseudoekonomistów zakłamany. Często bowiem zamiast rzeczowych argumentów,
wysuwane są dogmaty poparte wyliczeniami z "sufitu". Jednakże można
inaczej, co pokazuje niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona. W poniższym
artykule rozprawia się z rządową tezą, iż wysokość emerytury jest zależna od
wieku emerytalnego. Wskazuje, że w mniejszym stopniu od wieku, co od ilości
okresów składkowych i poziomu dochodu.
W trakcie dyskusji senackiej nt. referendum ws. wcześniejszego wieku emerytalnego, ze strony rządowej padają twierdzenia jakoby wcześniejszy wiek emerytalny spowoduje znaczące obniżenie wysokości emerytury (nawet do 70%). O ile rzeczywiście przyspieszenie wieku emerytalnego spowoduje spadek wielkości emerytury, jednakże jest o wiele niższy, a ponadto zależny od liczby wypracowanych okresów składkowych.
Jednakże
niezależnie czy wiek emerytalny będzie wynosił 60 czy 67 lat, to należy
zauważyć, iż emerytury będą niskie. Dlaczego? Bo wysokość świadczeń zależy tak
naprawdę od zgromadzonego kapitału, czyli od wpłaconych składek, a to z kolei
jest pochodną 2 czynników, ilości lat wypracowanych oraz dochodu. Zgodnie z
przepisami wymagany okres składkowy dla uzyskania świadczenia minimalnego
wynosi 25 lat. Dodajmy, iż wprawdzie nie jest to długi okres, ale uwzględniając
fakt iż okresy bezrobocia (jeżeli nie pobiera się zasiłku) nie zalicza się do
okresów emerytalnych a umowy śmieciowe w przeszłości także nie wiązały się z
odprowadzeniem składek emerytalnych, okazać się może, iż ten wymóg może być
osiągalny dla wielu naszych rodaków.
Przyjmując
zatem owe 25 lat, minimalne wynagrodzenie 1750 zł i 19,76% składki emerytalnej,
uzyskamy kapitał emerytalny w wysokości 103740 zł. Bez względu na to czy wiek
emerytalny wyniesie 60 czy 67 lat (długość trwania życia 261,4 i 201,1
miesięcy), wyliczone świadczenie będzie mniejsze niż najniższa emerytura
(880,45 zł w 2015 r.), a zatem trzeba będzie wypłacić to ostatnie. Podobnie
będzie po 35 lub 40 latach pracy (zgromadzony kapitał odpowiednio 145236 i
165984 zł). Z kolei przyjmując średnie wynagrodzenie 4000 zł, zgromadzony
kapitał wyniesie po 25 latach składkowania 237120 zł, co odpowiadałoby
świadczeniu emerytalnemu w wysokości 907-1179 zł w zależności od terminu
przejścia na emeryturę. Z kolei przy 40 latach składkowania czyli 379392 zł
kapitału, świadczenie wyniosłoby od 1451 zł brutto przy wyborze 60-letniego
wieku emerytalnego i 1887 zł przy przejściu na emeryturę w wieku 67 lat.
Powyższe wyliczenia dotyczą osoby bez tzw. kapitału początkowego, które obejmuje osoby które weszły na rynek pracy przed 1998 rokiem. Im dłuższy okres emerytalny w systemie kapitału początkowego, to zazwyczaj wyższa jest emerytura. Tym niemniej jak widać z powyższego głównym problemem w zakresie wysokości emerytury jest wysokość płaconych składek, która jest pochodną wynagrodzenia, dochodu, a nie sam wiek emerytalny. Przy 25 letnim okresem składkowania i średnim wynagrodzeniu uzyskuje się niezależnie od momentu przejścia na emeryturę wyższe świadczenia niż przy 40 latach składkowych w warunkach minimalnego wynagrodzenia i przechodząc na emeryturę w wieku 67 lat.
Zatem decydujące znaczenie ma poziom wynagrodzenia, który niestety w Polsce jest dramatycznie niski. Znaczna część społeczeństwa zarabia znaczniej mniej niż średnia krajowa, ba część nawet mniej niż minimalne wynagrodzenie. Dodajmy, iż w warunkach niskiej kwoty wolnej od podatku, świadczenie emerytalne jest opodatkowane, co jeszcze bardziej zubaża emerytów. Z tych powodów system emerytalny należy budować nie na wydłużaniu wieku emerytalnego (jak czyniła to Platforma), ale na powiązaniu emerytur z okresem składkowym (co proponuje m.in. prezydent Andrzej Duda), na podwyższaniu kwoty wolnej od podatku, z której korzystają głównie osoby o niskich dochodach (a świadczenie emerytalne będą należało w przyszłości do tej kategorii) i ewentualnie na stopniowym podwyższaniu wynagrodzeń (choć w gospodarce rynkowej oddziaływanie państwa w tej dziedzinie jest z reguły ograniczone). Kumulacja tych czynników pozwoli bowiem w znaczącym stopniu poprawić los przyszłych emerytów.
Powyższe wyliczenia dotyczą osoby bez tzw. kapitału początkowego, które obejmuje osoby które weszły na rynek pracy przed 1998 rokiem. Im dłuższy okres emerytalny w systemie kapitału początkowego, to zazwyczaj wyższa jest emerytura. Tym niemniej jak widać z powyższego głównym problemem w zakresie wysokości emerytury jest wysokość płaconych składek, która jest pochodną wynagrodzenia, dochodu, a nie sam wiek emerytalny. Przy 25 letnim okresem składkowania i średnim wynagrodzeniu uzyskuje się niezależnie od momentu przejścia na emeryturę wyższe świadczenia niż przy 40 latach składkowych w warunkach minimalnego wynagrodzenia i przechodząc na emeryturę w wieku 67 lat.
Zatem decydujące znaczenie ma poziom wynagrodzenia, który niestety w Polsce jest dramatycznie niski. Znaczna część społeczeństwa zarabia znaczniej mniej niż średnia krajowa, ba część nawet mniej niż minimalne wynagrodzenie. Dodajmy, iż w warunkach niskiej kwoty wolnej od podatku, świadczenie emerytalne jest opodatkowane, co jeszcze bardziej zubaża emerytów. Z tych powodów system emerytalny należy budować nie na wydłużaniu wieku emerytalnego (jak czyniła to Platforma), ale na powiązaniu emerytur z okresem składkowym (co proponuje m.in. prezydent Andrzej Duda), na podwyższaniu kwoty wolnej od podatku, z której korzystają głównie osoby o niskich dochodach (a świadczenie emerytalne będą należało w przyszłości do tej kategorii) i ewentualnie na stopniowym podwyższaniu wynagrodzeń (choć w gospodarce rynkowej oddziaływanie państwa w tej dziedzinie jest z reguły ograniczone). Kumulacja tych czynników pozwoli bowiem w znaczącym stopniu poprawić los przyszłych emerytów.
CO UKRYWA
PZU? Spółka odmówiła zgody na udostępnienie oceny BION
28
sierpnia Komisja Nadzoru Finansowego odmówiła udostępnienia kopii oceny BION
spółki PZU SA za rok 2012 i 2013. O informację taką wystąpił 30 grudnia ubr. dr
Daniel Alain Korona w imieniu Stowarzyszenia Polskie Euro 2012. Uzasadniając
wniosek wskazał, że ocena BION nadawana przez KNF jest informacją publiczną,
mającą znaczenie zarówno dla klientów spółki PZU jak i dla jego akcjonariuszy.
BION informuje bowiem o różnych poziomach ryzyk spółki (co jest istotne dla
klientów), a ponadto od oceny BION uzależniona jest od wypłata dywidenda, co z
kolei jest istotną informacją dla akcjonariuszy.
Komisja
Nadzoru Finansowego zgodziła się, że jest to ocena publiczna, ale że wniosek
wymaga dogłębnych analiz. 28 maja KNF zwrócił się do PZU czy ma traktować ocenę
BION (nadaną przecież przez KNF a nie PZU) jako "tajemnicę
przedsiębiorstwa" a jeżeli tak, czy PZU wyraża zgodę na udostępnienie i
wyłączenie spod ochrony. Przypomnijmy ocena BION jest nadawana przez KNF. 3
czerwca PZU wyraził stanowisko że ocena BION nie powinna zostać udostępniona, i
że stanowi dla spółki "tajemnicę przedsiębiorstwa" (sic).
Tymczasem BION jest procesem całościowym,
wykorzystującym wszelkie informacje posiadane przez nadzór, w tym informacje
uzyskane w wyniku czynności związanych z licencjonowaniem, analizy zza biurka i
czynności kontrolnych, jak również z zapytań/ankiet. Celem tego procesu jest
dokonanie przez organ nadzoru m.in. oceny ryzyka, oceny jakością zarządzania,
oceny zgodności działania z odpowiednimi ustawami i regulacjami
ostrożnościowymi oraz identyfikacji nieprawidłowości. W wyniku przeprowadzenia
BION uzyskuje ocenę ryzyka, która jest wypadkową ocen kluczowych ryzyk,
adekwatności kapitałowej jakości zarządzania oraz ocenę istotności. Ocena BION
jest wyliczana na podstawie algorytmu, oparta na 33 wskaźnikach ilościowych
oraz ocenie ocenie jakościowej systemu zarządzania 16 obszarów. Zatem nawet
z uzasadnienia decyzji wynika, że informowanie nt. oceny BION nie powoduje
ujawnienia jakiejkolwiek informacji spółki, bo to ocena złożona uwzględniająca
szereg elementów.
Z
uzasadnienia wynika także, iż ocena BION ma status informacji cenotwórczej (a
zatem dlaczego nie jest udostępniona akcjonariuszom?), a że jej ujawnienie (jak
twierdzi spółka) może być wykorzystane przez podmioty konkurencyjne (ciekawe
jak?), może godzić w dobre imię PZU SA i spowodować nieuzasadnione decyzje
podmiotów trzecich ze szkodą dla Spółki. Skoro zatem PZU i KNF odmawiają
ujawnienie oceny BION, a w decyzji KNF wskazuje o możliwości godzenia w dobrę imię
PZU i możliwości wykorzystania tej informacji przez podmioty konkurencyjne, to
oznacza że sytuacja spółki
wcale nie jest dobra (w przeciwnym razie nie byłoby potrzeby jej
ukrywania), a akcjonariusze i klienci PZU być może są zwyczajnie nabijani
w przysłowiową butelkę.
SPRZECIW
KOŃCZY POSTĘPOWANIE ADMINISTRACYJNE WS. AKTUALIZACJI WIECZYSTEGO
22.10
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozpatrywał skargę pani Wandy ws.
bezczynności SKO tj. nie zakończenia postępowania administracyjnego ws. aktualizacji
opłat użytkowania wieczystego, a konkretnie nie doręczenia orzeczenia SKO
współmałżonce (I SAB /Wa 179/15, I SAB/Wa 180/15). Kolegium przesłało
orzeczenie z 30 lipca 2012 r. ws. aktualizacji opłat użytkowania wieczystego
adresowane na obu współmałżonków, odebrał tylko mąż. W sierpniu sprzeciw
złożyli oboje użytkownicy wieczyści oraz Urząd Miasta (z powodu błędów
formalnych popełnionych przez użytkowników, sprawa jest niby zakończona, ale
formalnie niezakończona). Pani Wanda w bieżącym roku zażądała doręczenia
orzeczenia przez SKO, a ten odmówił twierdząc iż nie może powtórnie doręczać
orzeczeń zwłaszcza iż był sprzeciw.
Pani
Wanda zatem złożyła skargę do WSA ws. bezczynności organu. Do postępowania
Sąd dopuścił także Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE. Zarówno
skarżąca jak i Stowarzyszenie oparli swoją argumentację na kpa i na
orzecznictwie, jednoznacznie stwierdzającym iż stronami postępowania
administracyjnego są oboje współmałżonków a doręczenie na wspólny adres (a nie
osobno na każdego) jest wadliwe. Sąd nie zakwestionował tej argumentacji,
jednakże oddalił pozew, ze względu iż sprzeciw do orzeczenia SKO złożył
Prezydent Miasta. Sąd stwierdził, iż złożenie sprzeciwu spowodowało zakończenie
postępowania administracyjnego i przekazania sprawy do sądu powszechnego
zgodnie z art.80 u.g.n. Gdyby sprzeciwu nie było, wówczas sprawa
przedstawiałaby się całkowicie odmiennie. Sąd wyjaśnił również, iż gdyby
sprzeciw złożył tylko użytkownik wieczysty, uzasadnienie wyroku byłoby inne
(choć nie stwierdził czy skargę by uznano).
Z
uzasadnienia ustnego wyroku wynika zatem, że w przypadku orzeczeń SKO, w
stosunku do których nie doszło do doręczenia każdemu ze współmałżonków z
osobna, nie można mówić o zakończeniu postępowania administracyjnego. W takiej
sytuacji zatem nie ma podstaw do naliczenia nowej opłaty, przynajmniej do
momentu upływu terminu sprzeciwu do doręczenia orzeczenia współmałżonkowi.
Jednak w przypadku sprzeciwu Urzędu Miasta, postępowanie administracyjne
zostaje zakończone.
Rozumiem
logikę wywodu sądowego -
stwierdza dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego
WIECZYSTE - jednak moim
zdaniem nie jest ono zasadne. Albowiem de facto oznacza całkowitą fikcję
procedury przed SKO, skoro użytkownicy wieczyści nie mają nawet prawa do
otrzymania orzeczenia, jeżeli sprzeciw złoży urząd miasta. Co istotniejsze,
jeżeli do końca uznać logikę sądu, to w przypadku doręczenia orzeczenia SKO
tylko jednemu ze współmałżonków, należałoby poczekać na doręczenie drugiemu
współmałżonkowi, zanim złoży się sprzeciw, a to wydłuża postępowanie. W takiej
sytuacji bowiem tj. braku
doręczenia orzeczenia współmałżonkowi i braku sprzeciwu, de facto ani nie
zakończono postępowania administracyjnego, ani nie uruchomiono cywilnego, ani
też nie można wyegzekwować podwyżki. Natomiast w przypadku złożenia
sprzeciwu de facto uruchomiona zostaje procedura sądowo-cywilna, która nie jest
korzystna dla użytkowników wieczystych.
NIEODPŁATNE
PRZEKSZTAŁCENIE WIECZYSTEGO – DO SEJMU
Zgodnie
z zapowiedzią, Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste"
zapowiedziało ofensywą legislacyjną, wykorzystując nową ustawę o petycjach.
14/09 Stowarzyszenie złożyło do Sejmu petycję ws. podjęcia przez przyszły Sejm
wybrany w dniu 25 października inicjatywy ustawodawczej dot. nieodpłatnego
przekształcenia użytkowania wieczystego w prawo własności nieruchomości na cele
mieszkaniowe zgodnie z załączonym projektem ustawy.
Złożony
projekt przewiduje, że Przekształcenie udziału w prawie użytkowania
wieczystego w udział w prawie własności na rzecz osób fizycznych w przypadku
nieruchomości przeznaczonych na cele mieszkaniowe następuje z mocy ustawy i
jest nieodpłatne. Sąd z urzędu dokona stosownych wpisów w księdze wieczystej.
Projekt
jest pierwszym z projektów dot. wieczystego użytkowania, projektów
zawierających rozwiązania, które były zawarte w obywatelskim projekcie ustawy o
zmianie ustawy o gospodarce nieruchomościami oraz o zmianie niektórych ustaw
złożonego przygotowanego przez Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Stowarzyszenia
Interesu Społecznego WIECZYSTE pod którym podpisało się ok. 18 tys. osób. Sejm
jednak nie podjął projektu, a poselskie projekty ustaw dot. zmiany ustawy o
gospodarce nieruchomościami nie były dalej procedowane. Tym razem Komisja
Petycji będzie musiała ustosunkować się do złożonego projektu.
USTAWA O
TRYBUNALE KONSTYTUCYJNYM
DO TRYBUNAŁU?
14
września - Stowarzyszenie Interesu Społecznego "Wieczyste" zwrócił
się w trybie ustawy o petycjach o
skierowanie przez Prezydenta RP wniosku do Trybunału Konstytucyjnego ws.
niezgodności ustawy o Trybunale Konstytucyjnym z dn. 25 czerwca 2015 r. (Dz. U.
2015 poz 1064) z przepisami konstytucji.
W
szczególności Stowarzyszenie kwestionuje:
Art.
137 ustawy (W przypadku sędziów Trybunału, których kadencja upływa w roku
2015, termin na złożenie wniosku, o którym mowa w art. 19 ust. 2, wynosi 30 dni
od dnia wejścia w życie ustaw z
artykułem 2 i 10 Konstytucji RP). Ograniczenie
terminu składania wniosków dot. powołania następnych członków Trybunału
Konstytucyjnego narusza zasadę konstytucyjną określoną w art.2 Konstytucji tj.
demokratycznego państwa prawnego, z której wynika zasada zaufania obywatela do
państwa. Skrócenie terminu wyboru członków TK oznacza ich wybór przez parlament
zdominowany przez ustępującą koalicję polityczną. Takie nadzwyczajne skrócenie
zatem ma na celu właściwe ukierunkowanie Trybunału pod określone poglądy lub
interesy (ustępującej koalicji), co jest równoznaczne z naruszeniem art.10
konstytucji zapewniający równowagę władzy wykonawczej i sądowniczej.
Art.104
ust.1 pkt.4 ustawy (jeżeli wydanie orzeczenia jest zbędne, w szczególności
gdy w rozpoznawanej sprawie nie występuje istotne zagadnienie prawne wymagające
rozstrzygnięcia Trybunału z
art.2 i 45 Konstytucji RP). Przyjęty zapis
oznacza iż, Trybunał będzie sam decydował o tym, czy sprawa
interesująca jest na tyle, żeby ją rozstrzygnąć, a to oznacza iż
będzie mógł a priori umarzać postępowania, co oznacza także możliwość nie
rozpatrywania spraw. Otóż zgodnie z art.45 ust.1 Konstytucji obywatel ma prawo
do jawnego rozpatrzenia sprawy przez właściwy sąd (a sądem jest także Trybunał
Konstytucyjny). Tymczasem ustawa stwarza możliwość nie rozpatrzenia sprawy i
ogłoszenia tego faktu w trybie niejawnym.
oraz Art.66
ust.1 ustawy (przymus adwokacki) z art.2, 45 ust.1 i 79 ust.1 Konstytucji RP. Przymus adwokacki
znacząco ogranicza realizację konstytucyjnego prawa do skargi konstytucyjnej i
do sądu. Oznacza on bowiem uzależnienie skargi konstytucyjnej od kosztów
adwokackich. Skoro Skarb Państwa zrezygnował z opłat w sprawach skargi
konstytucyjnej nie sposób zrozumieć dlaczego uzależnił de facto składania skarg
od opłat i kosztów jakie pobierać adwokaci i radcy prawni. To dyskryminacja ze
względu na status finansowy. Sytuacji nie zmieniają dalsze zapisy w zakresie
możliwości wystąpienie o ustanowienie radcy prawnego do sądu rejonowego,
albowiem kryterium przyznawania tej pomocy będzie status materialny. W
przypadku osób, które nie należą do najbiedniejszych, ale też które muszą
się liczyć z wydatkami tak stworzone wymogi będą nie do przejścia, i de facto
zostaną oni wyłączeni z możliwości składania skargi konstytucyjnej. W ten
sposób obywatel zostaje pozbawiony faktycznie prawa do skargi konstytucyjnej,
do jawnego rozpatrzenia swojej sprawy i jest to całkowicie niezgodne z zasadą
sprawiedliwości społecznej.
Przypominamy, iż w maju ubr. w Sejmie przegłosowano nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, zgodnie z którą obecny parlament będzie mógł wybrać członków Trybunału, którym kadencja upływa w 2015 r. ale już po zakończeniu kadencji Sejmu. W ten sposób PO-PSL próbuje sobie podporządkować Trybunał Konstytucyjny.
zob. http://serwis21.blogspot.com/2015/05/skok-platformy-na-trybuna-konstytucyjny.html.
Z kolei po wyborze prezydent Andrzej Duda apelował by nie dokonywać zmian quasi-ustrojowych w takim trybie.
Czy prezydent
upomni się o pisma sądowe z podpisem i pieczątką?
Stowarzyszenie
Interesu Społecznego WIECZYSTE nie odpuszcza ws. pism sądowych bez podpisu i
bez pieczątek. Stowarzyszenie zaskarżyło wyrok Sądu Rejonowego Warszawa
Śródmieście z dn. 14 lipca 2015 r. oddalający pozew przez Skarbowi Państwa -
Ministrowi Sprawiedliwości dot. bezskuteczności, nieważności pism sądowych bez
podpisu i pieczątek. Sąd nie odniósł się merytorycznie do kwestii, a jedynie
uznał iż brak stosunku prawnego pomiędzy Ministrem Sprawiedliwości a
Stowarzyszeniem. Jednakże jako że w postępowaniu dot. tego pozwu, także
pojawiają się pisma bez pieczątek i bez podpisu, można oczekiwać dalszych
zawiłości procesowych.
Skoro
sądy próbują uciec od merytorycznego rozstrzygnięcia kwestii i nadal naruszają
prawo obywateli do uzyskania dokumentów pewnych (czyli pism uwierzytelnionych,
tj. z podpisem i pieczątką),Stowarzyszenie złożyło w trybie ustawy o
petycjach wniosek do prezydenta RP o skierowanie wniosku do
Trybunału Konstytucyjnego ws. niezgodności §19 ust.4 i załącznika nr 2
zarządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 12 grudnia 2003 r. (przewidującego
brak podpisu uwierzytelniającego oraz brak pieczątki na pismach, wezwaniach,
postanowieniach i zarządzeniach sądu) w sprawie organizacji i zakresu działania
sekretariatów sądowych oraz innych działów administracji sądowych – z zapisami Konstytucji RP. Jak
stwierdza w uzasadnieniu Stowarzyszenie: W wyniku nowelizacji zarządzenia
Ministra Sprawiedliwości z dnia 12 grudnia 2003 r., od końca 2013 r. pisma
sądowe w tym wezwania, postanowienia, zarządzenia przesyłane stronom
postępowania sądowego nie zawierają ani podpisu uwierzytelniającego dany
dokument ani pieczątki sądu, także wówczas gdy pismo jest przesyłane w formie
papierowej czyli nie-elektronicznej. Zarządzenie Ministra Sprawiedliwości stoi
w jaskrawej sprzeczności z przepisami Konstytucji, obowiązujących ustaw i prawa
obywatela do uzyskania dokumentów pewnych od sądu, reprezentującego przecież
Państwo Polskie. W ocenie Stowarzyszenia, obywatel ma prawo oczekiwać od Sądu
dokumentu, a nie zwykłego świstka papieru. Ponadto przepis ww. zarządzenia
jest niezgodny z przepisami Konstytucji i przepisami ustaw. Stowarzyszenie zarzuca ponadto
odwoływanie się do nieistniejącego załącznika (§19 ust.4 zarządzenia
odnosi się do załącznika nr 3, którego nie ma., a załącznik nr 2 nie może sam w
sobie stanowić normy prawnej, skoro żaden przepis do niego się nie odnosi),
przekroczenie delegacji ustawowej zawartej w art.,148 Prawo o ustroju sądów
powszechnych, ingerowanie przez zarządzanie w relacji sąd – obywatel, co jest
niedopuszczalne w drodze aktu wewnętrznego jakim jest zarządzenie ministra, a
także przywołuje zapisy Kodeksu Postępowania Cywilnego dot. podpisywanie
orzeczeń.
Czy
prezydent stanie po stronie Stowarzyszenia i upomni się o pisma sądowe z
podpisem i pieczątką?
O elementarną
sprawiedliwość
W
dniach 4-6 września w Wielonku pod Bydgoszczą spotkali się przedstawicieli
organizacji weteranów opozycji antykomunistycznej na zaproszenie Stowarzyszenie
Osób Represjonowanych w PRL "Przymierze". W spotkaniu wzięli udział
także przedstawiciele Stowarzyszenia Polskiej Partii Niepodległościowej,
Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych, Ogólnopolskiej
Federacji Stowarzyszeń Represjonowanych w Stanie Wojennym, Stowarzyszenia
Więzionych, Internowanych i Represjonowanych WIR, Stowarzyszenia Idee
Solidarności, Lubelskiego Stowarzyszenia Represjonowanych w stanie wojennym,
Związku Weteranów Trzeciej Konspiracji 1956-89 i wiele innych organizacji i
osób. Jak czytamy w wydanym oświadczeniu Konferencja
zrzesza organizacje, których członkowie poświęcili swoje zdolności, czas,
energię, dobytek, zdrowie własne i rodzin w walce z komunistyczną dyktaturą.
Wszyscy zrzeszeni aktywnie uczestniczyli w zrywach narodowych. Jedni byli
internowani, inni podlegali śledztwu i skazaniu. Byli też bici i więzieni bez
wyroków, niektórzy wyrzucani z pracy, inni wygnani z kraju bez prawa powrotu do
Ojczyzny. Prześladowania stosowano za to, że domagali się poszanowania godności
osoby ludzkiej, prawa do wolności osobistej i wolności Ojczyzny.
Konferencja
krytycznie oceniła działania władz państwowych. W przyszłym roku mija 40 rocznica
Czerwca 76. Konferencja wyraża swoją zdecydowaną dezaprobatę i niezadowolenie z
dotychczasowych 25-letnich opieszałych działań władz III RP w realizacji art.19
Konstytucji RP odnoszącego się do objęcia specjalną troską i opieką środowisk
patriotycznych, które poświęciły swoje i swoich rodzin dobro na rzecz dobra
wspólnego i które to dobro zostało osiągnięte. Negatywnie m.in.
odniesiono się do tzw. ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i
osobach represjonowanych z przyczyn politycznych. Uczestnicy konferencji
stanowczo sprzeciwiają się postanowieniom Ustawy o działaczach opozycji
antykomunistycznej oraz osobach represjonowanych z powodów politycznych, Jest
ona poniżająca dla tych osób. Poza frazesami o uznaniu dla ich zasług
- w żadnym aspekcie nie wypełnia konstytucyjnego nakazu otoczenia
szczególną troską i czcią obywateli, którzy w ogromnym stopniu przyczynili
się do odzyskania niepodległego bytu Kraju i dokonania przemian
ustrojowych. Beneficjentami „nowego ładu” pozostają utrwalacze „starego
porządku”, śmiejący się w nos prześladowanym przez siebie obrońcom
niepodległości i demokracji. Podczas debat nad kształtem Ustawy „strona
rządowa” podkreślała, że było już wprowadzonych
wiele "korzystnych" ustaw, rzekomo honorujących środowiska
opozycyjne. Ustawa została uchwalona wyłącznie na potrzeby kampanii
wyborczej Bronisława Komorowskiego, mająca stworzyć pozór troski o los
uczestników niepodległościowych zrywów a praktycznie im uwłaczająca, musi
ulec daleko idącym zmianom. Po zakończeniu kampanii wyborczej do
parlamentu środowiska nasze zwrócą się w tej sprawie do Prezydenta RP,
Rządu i Parlamentu.
List
do uczestników konferencji przesłała wiceprezes PIS Beata Szydło.
INFORMACJE
2/09 WIZYTA DUDY, WIZYTA KOPACZ ZDJĘCIA MÓWIĄ ZA SIEBIE
To zestawienie robi
furorę w sieci, czyli niemieckie wizyty prezydenta Andrzeja Dudy i
premiera Ewy Kopacz. Jak widać premiera polskiego rządu kanclerz Merkel
popycha, a z prezydentem Dudą normalnie się wita i pozuje do zdjęć. Nic dodać,
nic ująć
2/09 Najsłabiej wypadł i zatrudniono go na dyrektora w NIK: Wychodzą kolejne kwiatki w polityce kadrowej
Najwyższej Izby Kontroli za czasów Kwiatkowskiego (PO). Ustawione konkursy,
które zarzuca prokuratura to być może wierzchołek góry lodowej, a najlepszą
rekomendacją do zatrudnienia w NIK były nie kompetencja, ale rekomendacja
wysokiej rangi polityka koalicji PSL lub PO. Przykładowo posłanka Julia Pitera interweniowała do szefa NIK by ten
pamiętał o jej znajomy. Ten "znajomy" otrzymał pracę, choć tym razem
chodziło tylko o szeregowe stanowisko. Przypomnijmy, że pani Pitera była za
czasów Donalda Tuska pełnomocnikiem rządu ds. walki z korupcją, miała tropić
łapówkarzy, pilnować czystości życia publicznego i praworządności. Jak się
okazuje także otoczenie obecnej pani Premier Ewy Kopacz jest zamieszane w aferę
NIK. Była szefowa gabinetu
politycznego pani premier - Jolanta Gruszka, załatwiła stanowisko dyrektorskie
w Najwyższej Izbie Kontroli dla Kornela D., który jak przyznał szef NIK w
rozmowie z panią Gruszką - "Ten dżentelmen wszystko ci zawdzięcza, bo szczerze mówiąc najsłabiej
wypadł”.
2/09 Prezydent nie zablokował w sierpniu radosnej twórczości legislacyjnej: Odchodzący prezydent Komorowski szczycił się
podpisaniem ponad 900 ustaw w ciągu swojej kadencji. Ta radosna twórczość
legislacyjna w Polsce to choroba, gangrena powoli niszcząca nasz kraj. Ponadto
nie dość, iż ustaw jest za wiele, to są coraz bardziej obszerne pod względem
wielkości artykułów, a ich jakość jest beznadziejna. W kampanii prezydenckiej
Andrzej Duda wielokrotnie krytykował postawę "notariusza rządu" jaką
prezentował prezydent Komorowski. I z tą krytyką całkiem się utożsamiamy. Tym
bardziej nas dziwi, iż nowo wybrany prezydent nie odszedł jeszcze od tej
praktyki poprzednika. Tylko w sierpniu podpisał 35 ustaw, a skierował do
Trybunału Konstytucyjnego tylko jedną ustawę (o kuratorach sądowych), w związku
z faktem iż pomylono się przy głosowaniu, co innego przegłosowano i co innego
przesłano prezydentowi. Gdyby nie ten fakt prawdopodobnie by ją podpisał. Nie
przeanalizowaliśmy wszystkich ustaw, ale np. ustawa o zmianie ustawy o
działalności pożytku publicznego - wymagałaby odrzucenia, tak jak cała zresztą
ustawa o działalności pożytku publicznego. W świetle nowelizacji wprowadza
się obowiązek powoływania przez marszałków województw, wojewódzkich rad
działalności pożytku publicznego (kolejna biurokracja), utworzenie nowego
państwowego funduszu celowego (Wspierania Organizacja Pożytku Publicznego),
wprowadza możliwość regrantingu (czyli przekazania otrzymanej dotacji innej
organizacji w celu zrealizowania zadania publicznego, z całą patologią jaką
może to spowodować) itp. Być może postawa pana prezydenta wynika, iż debiutuje
na tej funkcji, że nie chce być oskarżonym o blokowanie prac rządu, zwłaszcza w
warunkach trwającej kampanii wyborczej (przypominamy jak zręcznie koalicja
PO-PSL oskarżała Lecha Kaczyńskiego o blokowanie ustaw, mimo że podpisał ok.
95% ustaw uchwalonych przez platformerski sejm). Jednakże mimo
wszystko przydałoby się nieco większy nadzór nad przegłosowanymi
rozwiązaniami ustawowymi i korzystanie z uprawnień jakim jest możliwość odmowy
podpisu (czyli weto) lub skierowania do Trybunału Konstytucyjnego.
4/09 TAK PROSTY ŻE
SKOMPLIKOWANY: Zdaniem posłanki PO Joanny Muchy Projekt
(podatkowy) który zaproponowaliśmy w trakcie naszej konwencji wyborczej .. będzie dramatycznie prosty dla
użytkownika, … Natomiast
jest on dość skomplikowany, by go wyjaśnić o co chodzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz