Wychodzą kolejne
kwiatki w polityce kadrowej Najwyższej Izby Kontroli za czasów Kwiatkowskiego
(PO). Ustawione konkursy, które zarzuca prokuratura to być może wierzchołek
góry lodowej, a najlepszą rekomendacją do zatrudnienia w NIK były nie
kompetencja, ale rekomendacja wysokiej rangi polityka koalicji PSL lub PO.
Przykładowo posłanka Julia Pitera
interweniowała do szefa NIK by ten pamiętał o jej znajomy. Ten
"znajomy" otrzymał pracę, choć tym razem chodziło tylko o szeregowe
stanowisko. Przypomnijmy, że pani Pitera była za czasów Donalda
Tuska pełnomocnikiem rządu ds. walki z korupcją, miała tropić łapówkarzy,
pilnować czystości życia publicznego i praworządności. Jak się okazuje także
otoczenie obecnej pani Premier Ewy Kopacz jest zamieszane w aferę NIK. Była szefowa gabinetu politycznego pani premier -
Jolanta Gruszka, załatwiła stanowisko dyrektorskie w Najwyższej Izbie Kontroli
dla Kornela D., który jak przyznał szef NIK w rozmowie z panią Gruszką - "Ten dżentelmen
wszystko ci zawdzięcza, bo szczerze mówiąc najsłabiej wypadł”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz