Jak donoszą media, Platforma Obywatelska zamierza ogłosić propozycję likwidację składki na ZUS i na NFZ, państwo miałoby przyjąć ciężar tych składek. Nie znamy szczegółów propozycji, a zatem trudno w sposób szczegółowy określić skutki. Jednakże jeżeli potraktować propozycję poważnie i gdy miałaby zostać zrealizować w sposób pełny, to jak stwierdza niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona nastąpi wzrost podatków.
Należy najpierw zauważyć, iż cała dotychczasowa polityka państwa, realizowana przez kolejne rządy, w tym przez PO-PSL, zmierzała do oderwania ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych od budżetu. Stąd odrębne składki na NFZ, reforma emerytalna z 1998 r., OFE, Ewuś, itp. Teraz te same środowiska, które niegdyś forsowały te rozwiązania, teraz mówią o przejęciu przez budżet państwa ciężaru składek. To mało wiarygodne, zwłaszcza iż ta propozycja pada dopiero na 6 tygodni przed wyborami. Świadczy to raczej o desperacji Platformy Obywatelskiej, która gotowa już obiecywać księżyc, byle utrzymać władze, a przynajmniej znaczne wpływy. Gdyby jednak przyjąć propozycję na poważnie, oczywiście przy założeniu realizacji w sposób absolutny i pełny (nie znamy jeszcze wszystkich założeń), to spowoduje ona wzrost obciążenia podatkowego.
Likwidacja składek ZUS i NFZ w krótkim terminie, a nie w postaci etapu długofalowego wiąże się z podniesieniem podatków. W przypadku składki NFZ sprawa jest dość prosta, skoro aktualna składka ubezpieczenia zdrowotnego z jednej strony jest obciążeniem przychodu, a z drugiej ulgą od podatku dochodowego w wysokości 7,75%. Przykładowo przyjmując przychód w wysokości 100 przy składkach ubezpieczenia społecznego od pracownika 13,71, składka NFZ (9%) wynosi 7,77. Pomijam przy tych obliczeniach koszty uzyskania przychodu, który jednak nie odgrywają wielkiej roli. W przypadku likwidacji składki NFZ i ZUS, nastąpi automatyczne zwiększenie podstawy opodatkowania od całości a nie od 86,29. Obciążenia obowiązkowe od dochodu pracownika, które wynosiły 16,61 wzrosną nawet do 18.
Z kolei likwidacja składki ZUS wiąże się z koniecznością znaczącego podniesienia podatków. Dlaczego? Otóż w 2013 roku dochody ZUS ze składek i należności pochodnych wyniosło blisko 140 mld zł, pieniądze służą głównie na wypłatę bieżących rent i emerytur. Dla porównania dochody budżetu państwa w 2013 r. wynosiły 280 mld zł. W przypadku likwidacji składek konieczne będzie zatem uzupełnienie brakującej kwoty z budżetu. Oczywiście dodatkowe 140 mld zł w kasie obywateli i pracodawców będzie wiązać się z efektami wtórnymi (wzrost wpływów z VAT i podatki bezpośrednie), co zmniejszy brakujące sumę. Tym niemniej odzyskanie - nawet uwzględniając te efekty wtórne - tak dużego ubytku finansowego nie będzie pełne i wymagać będzie czasu. Można szacować, iż w pierwszym roku zabranie dodatkowo 100 mld zł w budżecie. Dla porównania propozycja podniesienia kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł bez uwzględniając efektów wtórnych i podatkowych kształtowała się w granicach 20 mld zł (rozłożone także na samorządy), a propozycje wcześniejszego wieku emerytalnego na maksymalnie kilkanaście miliardów złotych, oczywiście w krótkim terminie (w dłuższym w przypadku wieku emerytalnego następuje niwelowanie kosztów, z racji kapitałowego systemu wypłat).
Innymi słowy wprowadzenie propozycji likwidacji składek ZUS i NFZ, i przejęcia obciążeń przez Skarb Państwa wymaga działań kompensacyjnych, o których jednak nie wspomniano. Na pewno nie są nimi zapowiedź likwidacji etatów związkowych w zakładach pracy. Zatem wraz z likwidacją składki na ZUS nastąpi podniesienie podatków dochodowych i to co najmniej dwukrotnie. Jednak w zapowiedziach nie przedstawiono choćby w sferze ogólności jak wyglądać będzie nowy system podatkowy. Tymczasem Polska ma już jedno z najwyższych obciążeń podatkowych od małych dochodów?
Reasumując o ile likwidacja składki NFZ uwzględniając, iż kompensowana jest likwidacją odpisu składki ubezpieczenia zdrowotnego od podatku jest do zrealizowania, o tyle likwidacja składek ZUS wydaje się być nierealna, zwłaszcza w warunkach kapitałowego systemu emerytalnego. Wymagałoby ono bowiem zwiększenia podatków i wprowadzenia emerytury stałej w formie stałego niskiego zasiłku (tak jak ma to miejsce USA lub Kanadzie). Ale nawet taka zmiana nie może być zrealizowana ad hoc, musi nastąpić w czasie, ze względu na fakt iż nie mogłaby objąć osób, które płaciły składki ubezpieczeń społecznych w ramach dotychczasowego systemu.
Innymi słowy to propozycja nieprzemyślana, ogłoszona jedynie na potrzeby kampanii wyborczej.
Należy najpierw zauważyć, iż cała dotychczasowa polityka państwa, realizowana przez kolejne rządy, w tym przez PO-PSL, zmierzała do oderwania ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych od budżetu. Stąd odrębne składki na NFZ, reforma emerytalna z 1998 r., OFE, Ewuś, itp. Teraz te same środowiska, które niegdyś forsowały te rozwiązania, teraz mówią o przejęciu przez budżet państwa ciężaru składek. To mało wiarygodne, zwłaszcza iż ta propozycja pada dopiero na 6 tygodni przed wyborami. Świadczy to raczej o desperacji Platformy Obywatelskiej, która gotowa już obiecywać księżyc, byle utrzymać władze, a przynajmniej znaczne wpływy. Gdyby jednak przyjąć propozycję na poważnie, oczywiście przy założeniu realizacji w sposób absolutny i pełny (nie znamy jeszcze wszystkich założeń), to spowoduje ona wzrost obciążenia podatkowego.
Likwidacja składek ZUS i NFZ w krótkim terminie, a nie w postaci etapu długofalowego wiąże się z podniesieniem podatków. W przypadku składki NFZ sprawa jest dość prosta, skoro aktualna składka ubezpieczenia zdrowotnego z jednej strony jest obciążeniem przychodu, a z drugiej ulgą od podatku dochodowego w wysokości 7,75%. Przykładowo przyjmując przychód w wysokości 100 przy składkach ubezpieczenia społecznego od pracownika 13,71, składka NFZ (9%) wynosi 7,77. Pomijam przy tych obliczeniach koszty uzyskania przychodu, który jednak nie odgrywają wielkiej roli. W przypadku likwidacji składki NFZ i ZUS, nastąpi automatyczne zwiększenie podstawy opodatkowania od całości a nie od 86,29. Obciążenia obowiązkowe od dochodu pracownika, które wynosiły 16,61 wzrosną nawet do 18.
Z kolei likwidacja składki ZUS wiąże się z koniecznością znaczącego podniesienia podatków. Dlaczego? Otóż w 2013 roku dochody ZUS ze składek i należności pochodnych wyniosło blisko 140 mld zł, pieniądze służą głównie na wypłatę bieżących rent i emerytur. Dla porównania dochody budżetu państwa w 2013 r. wynosiły 280 mld zł. W przypadku likwidacji składek konieczne będzie zatem uzupełnienie brakującej kwoty z budżetu. Oczywiście dodatkowe 140 mld zł w kasie obywateli i pracodawców będzie wiązać się z efektami wtórnymi (wzrost wpływów z VAT i podatki bezpośrednie), co zmniejszy brakujące sumę. Tym niemniej odzyskanie - nawet uwzględniając te efekty wtórne - tak dużego ubytku finansowego nie będzie pełne i wymagać będzie czasu. Można szacować, iż w pierwszym roku zabranie dodatkowo 100 mld zł w budżecie. Dla porównania propozycja podniesienia kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł bez uwzględniając efektów wtórnych i podatkowych kształtowała się w granicach 20 mld zł (rozłożone także na samorządy), a propozycje wcześniejszego wieku emerytalnego na maksymalnie kilkanaście miliardów złotych, oczywiście w krótkim terminie (w dłuższym w przypadku wieku emerytalnego następuje niwelowanie kosztów, z racji kapitałowego systemu wypłat).
Innymi słowy wprowadzenie propozycji likwidacji składek ZUS i NFZ, i przejęcia obciążeń przez Skarb Państwa wymaga działań kompensacyjnych, o których jednak nie wspomniano. Na pewno nie są nimi zapowiedź likwidacji etatów związkowych w zakładach pracy. Zatem wraz z likwidacją składki na ZUS nastąpi podniesienie podatków dochodowych i to co najmniej dwukrotnie. Jednak w zapowiedziach nie przedstawiono choćby w sferze ogólności jak wyglądać będzie nowy system podatkowy. Tymczasem Polska ma już jedno z najwyższych obciążeń podatkowych od małych dochodów?
Reasumując o ile likwidacja składki NFZ uwzględniając, iż kompensowana jest likwidacją odpisu składki ubezpieczenia zdrowotnego od podatku jest do zrealizowania, o tyle likwidacja składek ZUS wydaje się być nierealna, zwłaszcza w warunkach kapitałowego systemu emerytalnego. Wymagałoby ono bowiem zwiększenia podatków i wprowadzenia emerytury stałej w formie stałego niskiego zasiłku (tak jak ma to miejsce USA lub Kanadzie). Ale nawet taka zmiana nie może być zrealizowana ad hoc, musi nastąpić w czasie, ze względu na fakt iż nie mogłaby objąć osób, które płaciły składki ubezpieczeń społecznych w ramach dotychczasowego systemu.
Innymi słowy to propozycja nieprzemyślana, ogłoszona jedynie na potrzeby kampanii wyborczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz