O tym że urzędnicy i politycy biorą ludzi za matołów przekonać się można nieraz. Dają teraz temu wyraz przy okazji dyskusji nt. kwestii obniżenia wieku emerytalnego. Wiceminister finansów Izabela Leszczyna (a powtórzył jej słowa marszałek senatu Bogdan Borusewicz) oznajmiła, iż cofnięcie wieku emerytalnego spowoduje niższą emeryturę dla mężczyzn o 20%, a dla kobiet o 70%. Nie wiadomo jak dokonała takich obliczeń, albowiem wyliczenia matematyczne nie potwierdzają takich wskaźników. Niezależny ekonomista dr Daniel Alain Korona dokonał weryfikacji danych przytaczanych przez rządzących i okazuje się, iż wzięto je z "sufitu":
Wysokość świadczenia zależna od 2 parametrów: liczby okres składkowych oraz długości dalszego trwania życia. Jak wynika z tabeli GUS oczekiwana długość trwania życia dla osoby w wieku 67 lat to 201,1 miesięcy, 65 lat - 217,7 miesięcy, a 60 lat -261,4 miesiące (komunikat GUS z 26.03.2015 wydany na podstawie art.27 ust.4 ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ). Zatem jeżeli osoba opłacała składki przez 25 lat to zebrała kapitał w wysokości 5928% swojego wynagrodzenia (300 miesięcy po 19,76% składki), co oznacza iż emerytura wyniesie 29,48% dla osoby przechodzącej w wieku 67 lat, 27,23% w wieku 65 lat i 22,67% w wieku 60 lat. Jak widać zatem emerytura jest o niższa o mniej niż 1/10 w przypadku wieku emerytalnego 65 lat (poprzedni wiek dla mężczyzn) i mniej o 1/4 dla wieku 60 lat (czyli poprzedni wiek emerytalny kobiet).
Nawet gdyby przyjąć, iż w okresie pomiędzy 60 a 67 rokiem życia osoba dalej pracowała i składkowała, to emerytura wyniosłaby 37,7% wynagrodzenia. Zatem w przypadku obniżonej emerytury w wieku 60 lat, świadczenie byłoby niższe o 40% a nie 70% jak twierdzi stwierdziła wiceminister finansów w senacie. Abstrahuje w tym miejscu od przepisów w zakresie minimalnej emerytury, które mogą jeszcze bardziej zniwelować różnice. Dodatkowo warto podkreślić, iż propozycje obniżenia wieku emerytalnego są powiązane z dłuższymi okresami składkowymi np. 35 lat dla emerytury w wieku 60 lat i 40 lat okresów emerytalnych bez względu na wiek. W praktyce oznacza to emeryturę w granicach 60 lat. Zatem uwzględniając tylko 35 lat składkowych uzyskamy kapitał emerytalny rzędu 8299,2% wynagrodzenia, co dałoby emeryturę w wysokości 31,75%. Gdyby dodatkowo płaciła składki przez 7 lat i przeszła na emeryturę w wieku 67 lat, jej świadczenie wyniosłoby 49,52%. Zatem świadczenie przy wcześniejszym wieku emerytalnym byłoby niższe o 1/3.
Z powyższego wynika, iż rzeczywiście wcześniejszy wiek emerytalny wiąże się z niższym świadczeniem, ale o wiele mniejszym niż wskazują to rządzący w mediach. Decydujące znaczenie w sprawach wysokości świadczeń ma nie tyle wiek emerytalny, co liczba okresów składkowych. A proponowane przez prezydenta, związki zawodowe i organizacje pozarządowe rozwiązania, wiążą właśnie możliwość wcześniejszych emerytur od dłuższego okresu emerytalnego.
Z powyższego wynika, iż rzeczywiście wcześniejszy wiek emerytalny wiąże się z niższym świadczeniem, ale o wiele mniejszym niż wskazują to rządzący w mediach. Decydujące znaczenie w sprawach wysokości świadczeń ma nie tyle wiek emerytalny, co liczba okresów składkowych. A proponowane przez prezydenta, związki zawodowe i organizacje pozarządowe rozwiązania, wiążą właśnie możliwość wcześniejszych emerytur od dłuższego okresu emerytalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz