Na ostatniej konwencji SLD, jej przewodniczący Leszek Miller zaproponował powrót do poprzedniej struktury administracyjnej państwa czyli do 49 województw, ale za to bez 300 powiatów. Część komentatorów zarzuciło, iż zwiększy to biurokrację. Teoretycznie powinno być na odwrót, gdyż docelowo 33 dodatkowych struktur administracyjnych wojewódzkich zatrudniłoby mniej osób niż 300 istniejących powiatowych, a zatem wydatki na administrację uległy by zmniejszeniu. Co prawda w pierwszym roku koszty te byłby nawet wyższe (w związku z likwidacją jednych i tworzeniem drugich), ale następnie powinno być znaczące oszczędności skali. A zatem pomysł jest wart rozważenia i realizacji. Problem jednak w tym, że SLD głosi postulat, którego nie zrealizuje i które nie zamierza zrealizować.
Dlaczego? Po pierwsze SLD opowiada się za konsekwentnie za integracją europejską, tymczasem UE promuje istnienie regionów (odpowiednik naszych województw). Stworzenie 33 dodatkowych województw byłoby na przekór tej linii. Zatem należałoby przewidzieć utworzenie nowych struktur - porozumień międzywojewódzkich z własną administracją.
Po drugie - czy wyobrażacie sobie, że jakakolwiek partia polityczna pozbawiła się tysięcy stanowisk politycznych? Raczej mało prawdopodobne. Już raz SLD pod przewodnictwem tego samego Leszka Millera zapowiadał likwidację senatu. Po zwycięskich wyborach w 2001 roku pomysł ten nie doczekał się nawet próby realizacji, a z ust prominentnych działaczy Sojuszu słyszyliśmy, że Senat jest już potrzebny. Punkt widzenia w sprawie losu Senatu zależał od punktu siedzenia, i tak samo by było w sprawie 49 województw i 300 powiatów. Zresztą Sojusz, który rządził 4 lata, powiatów nie zlikwidował, utrzymywał i rozwijał biurokrację, a nie ją zmniejszał,
Zatem kolejna obiecanka cacanka, o której po wyborach się zapomni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz