Jak informuje Głos Koszaliński: Stanisław i Andrzej – takie nazwy dostaną nowe lodołamacze ze Szczecina. W ten sposób mają być uhonorowani wiceminister ochrony środowiska - Stanisław Gawłowski i dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Szczecinie - Andrzej Krefta. A czemu nie od razu pełnymi imieniami i nazwiskami tych urzędników? Po co taka fałszywa skromność?
Jak uzasadnia się ten pomysł? Otóż Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej dał dwa lata temu 35 milionów złotych na budowę dwóch lodołamaczy właśnie dla RZGW, a obaj panowie mieli być zaangażowani w sprawy gospodarki wodnej.
Do tej pory lodołamacze otrzymywały raczej nazwy zwierzęce, np. "Dzik”. "Stanisław” to lodołamacz czołowy, który rozbija lód i płynie na czele kolumny. Obie jednostki są prototypowe. Przez dwa lata mają się wykazywać na Odrze. Jeśli testy przejdą pozytywnie ruszy produkcja seryjna. Docelowo ma powstać flota 24 lodołamaczy na Odrze i Wiśle. Ciekawe jak będą nazwane pozostałe 22 lodołamacze, imieniami lub nazwiskami, których polityków i urzędników?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz