Czwartkowe posiedzenie Rady Warszawy poświęcone aferze reprywatyzacyjnej zapowiadała się burzliwie. Już przed 16.00 zebrali się liczni mieszkańcy, działacze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, politycy PIS, grupowań lewicowych. Prezydent Hanny Gronkiewicz Waltz przemawiała w atmosferze gwizdów i skandowania przez tłum: "dymisja", "dymisja nie komisja", "złodzieje", "Nie żartuj". Jak można było się spodziewać w jej przemówienie, nie dopatrzyła się żadnej swojej winy, a zawiedli poprzednicy i urzędnicy, "luki prawne", a całe zamieszanie w jej ocenie wywołał PIS celem przejęcia władzy w stolicy. Panią Prezydent bronili radni Platformy, którzy próbowali straszyć komisarzem z PIS, ale było to bezskuteczne, gdyż mieszkańcy żądali "wyborów" i "lokatorzy to nie PIS".
Gdy chce się jakąś sprawę zatopić najlepiej powołać komisję. Tak też proponuje PO, ma liczyć 5 osób, zająć się reprywatyzacją od...... 1990 roku, czyli około 5 tys. spraw. Czy naprawdę ktoś wierzy, że w ten sposób cokolwiek się wyjaśni?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz