15 września 2016

Przemilczane ZBRODNIE i HOLOKAUST NKWD i STALINA na POLAKACH

Wiele mówi się o Katyniu, o napaści z 17 września, ale jakby zapomina się, iż jeszcze przed II wojną światową doszło do ludobójstwa Polaków mieszkających w granicach ZSRR. To tzw. Operacja Polska NKWD. Poniżej gwoli przypomnienia, tekst poety Marka Baterowicza z Australii sprzed ponad 3 lat w tej kwestii:


W ubiegłym roku minęła 75-ta rocznica „operacji polskiej” NKWD z lat 1937-1938, dokonanej w granicach ZSRR. Ogromnym paradoksem jest to, że ta piewsza ludobójcza czystka Stalina uważana przez wielu historyków za największą zbrodnię popełnioną na Polakach w wieku XX-tym, wspominana jest tak rzadko i znana jest tak słabo samym Polakom. Od sierpnia do 1937 roku do listopada 1938 skazano prawie 140 tys. Polaków, w tym 111 tysięcy rozstrzelano, co prawie 6-krotnie przekracza liczbę pomordowanych w operacji katyńskiej. Rosyjski historyk Nikita Pietrow ( Stowarzyszenie „Memoriał”) przyznaje, że to największa spośród operacji narodowych NKWD co do liczby ofiar. Na marginesie możemy zastanowić się czy jeszcze większą zbrodnią nie była deportacja na Daleki Wschód ponad dwóch milionów Polaków - zagłada tysięcy istnień w nieludzkich warunkach klimatycznych nie ustępuje likwidacji ludzi z pomocą kul karabinowych.

W związku z 75-tą rocznicą tragedii redakcja zasłużonego kwartalnika „Arcana” w Krakowie rozpisała ankietę wśród najważniejszych zagranicznych i polskich badaczy tej zbrodni, a ich wypowiedzi  zebrano w numerze 106-107 (2012) tego pisma. Ankietę otwiera głos wspomnianego już historyka Pietrowa, który podkreśla, że rosyjskie władze utrudniając dostęp do zbiorów archiwalnych występują w roli ukrywających przestępstwa stalinowskie. W tym świetle bierna postawa, nawet zaniechanie, ze strony wielu polskich ośrodków niejako pomaga Rosjanom w procederze wyciszania tematu. Istotnie – jak mówi Krzysztof Jasiewicz z Instytutu Studiów Politycznych w Warszawie -  zbrodnia operacji polskiej NKWD nie została nawet nazwana zbrodnią przez państwo polskie, a jej ofiary wyrzucono poza obieg narodowej martyrologii.  I dodaje, że „powinniśmy przywrócić z niebytu nazwiska Ofiar i ich groby oraz zapewnić im godne miejsce w pomnikach, w nazwach ulic, w formie specjalnego muzeum. Nie powinniśmy zgadzać się na wspólne cmentarze wraz z innymi nacjami, bo to służy na obszarze postsowieckim do rozmydlania zbrodni i obniżania jej rangi. Kaci i ich pomocnicy winni być znani. Polska musi się upominać o Polaków pod każdą szerokością geograficzną”.

Otóż to, a co w tej sprawie uczynili Polacy na antypodach?  Apel Rady Polonii Świata z 1997 roku, który wzywał do obchodów w dniu 14 września polskiego Holokaustu chrześcijańskiego ( ofiar hitleryzmu i bolszewizmu) pozostał jak dotąd bez echa. Być może wynika to z obaw, że użycie określenia „holokaustu” będzie przyjęte niemile przez społeczność żydowską, która poniekąd zawłaszczyła sobie ten termin. Taka postawa jednak – lękliwa czy „narrow-minded” – z góry wyklucza liberalizm Żydów ( a dlaczego o nim wątpić ?), którzy przecież mogliby podzielić się z nami tym symbolicznym w końcu terminem, widzieć w tym wyłącznie nazwę podobnego ludobójstwa, choć nieco mniejszego co do rozmiarów w porównaniu z  ich Holokaustem, ale też wielkiego w skali martyrologii.

 W ankiecie powraca też wielokrotnie pojęcie „bloodlands” przyjęte z tytułu ważnej książki Timothy Snydera „Bloodlands”, który udowadnia w niej, że najbardziej prześladowaną mniejszością etniczną w granicach ZSRR byli właśnie Polacy.Oczywiście po sierpniu 1937 r. przeprowadzono w Rosji operacje narodowościowe np. przeciwko Finom, Estończykom, Rumunom, Bułgarom, Macedończykom, Łotyszom, Grekom, Persom, Koreańczykom lub Chińczykom, ale akcja przeciwko Polakom była pierwszą, co podkreślają nawet badacze rosyjscy: Mikołaj Iwanow w książce „Pierwszy naród ukarany.Polacy w Związku Radzieckim 1921 – 1938” ( Wrocław, 1991) i Nikita Pietrow w pracy „Polska operacja NKWD”. „Karta” nr.11’1993. Pietrow dodaje, że Polaków zatrzymywano też w ramach innych operacji narodowościowych, a także w ramach tzw.operacji kułackiej, prowadzonej od lipca 1937 r. Pietrow przekazywał stronie polskiej materiały o tych zbrodniach już 20 lat temu, lecz post-PRL-owski establishement w IIIRP jakby ignorował sprawę „operacji polskiej NKWD”, co zdaniem prof. Marka Jana Chodakiewicza jest skandalem godnym odnotowania. Potwierdza to jednak powszechnie panujący pogląd, że w III RP rządzą nie Polacy, ale Peerelczycy czyli spadkobiercy dawnych preferencji PZPR, a zatem również zacierania wszelkich śladów rosyjskich win.

Prof. M.J.Chodakiewicz stawia pytanie dlaczego Polacy znaleźli się na bolszewickim celowniku i dlaczego jako pierwsi ?  Uważa on, że Sowieci Polaków i Polski się bali, nie tylko w sensie materialnym, ale głównie w sensie duchowym, Polacy bowiem byli spadkobiercami I RP, której sarmacka ( post-sarmacka i prometejska ideologia) stanowiła najbardziej atrakcyjną alternatywę do zorganizowania Międzymorza i okolic. Jasiewicz natomiast mówi ogólnie o antypolskich fobiach elit sowieckich i samego Stalina, dodając jednak inną istotną przyczynę: kompleks przegranej wojny 1920 roku. Wyłania się więc tu motyw zemsty, bynajmniej nie do odrzucenia. Historyk Bogdan Musiał (Uniwersytet Kardynała S.Wyszyńskiego) zwraca też uwagę na to, że Polacy byli prześladowni systematycznie przez sowiecki reżim o wiele wcześniej, a na dużą skalę od 1930 do 1936 roku, gdy dziesiątki tysięcy polskich rodzin były deportowane na wschód, a tysiące mężczyn zostało zamordowanych. Z kolei w „Czarnej księdze komunizmu” (1997) prof. A. Paczkowski przypomina, że już w latach 1924-1929 co najmniej kilkuset Polaków rozstrzelano pod zarzutem „szpiegostwa” ( choć POW już nie istniała), represjonowano też kilkuset polskich księży, a od r.1935 likwidowano polskie rejony autonomiczne ( str.341/2).

Tomasz K.Sommer definiuje „operacje polską” jako pierwszy przypadek ludobójstwa dokonanego z przyczyn etnicznych i przeprowadzonego w sposób administracyjny przez państwo totalitarne. Podobnie widzi to Marek Kornat ( Instytut Historii PAN, W-wa): „prześladowania Polaków na terenie ZSRR trzeba nazwać eksterminacją, a obowiązek pamięci zbiorowej Polaków rozciąga się na to straszliwe doświadczenie eksterminacji, będącej zbrodnią przeciw ludzkości sui generis”. I dlatego w Instytucie Pamięci Narodowej (tak znienawidzonym przez post-komunistyczny układ III RP ) z inicjatywy śp. prezesa IPN-u Janusza Kurtyki, a we współpracy z archiwum SB Ukrainy, opublikowano dwa tomy pt. „Wielki Terror: operacja polska 1937-1938” ( 2010). O tym narodowym obowiązku mówi też prof. Jan Jacek Bruski ( Instytut Historii UJ): „Przywrócenie pamięci o najkrwawszej z operacji narodowościowych NKWD to bez wątpienia wielkie zobowiązanie przede wszystkim dla strony polskiej”. Wymienia  zarazem cudzoziemców, którzy wyprzedzili nas w odkrywaniu owej zbrodni jak Terry Martin, Timothy Snyder, Hiroaki Kuromiya albo śp. Oleg Ken. Wśród nich byli też Iwanow, Pietrow czy rosyjsko-niemiecki historyk Victor Donnighaus. Obecnie duży udział w przypomnieniu tragedii Polaków z lat Wielkiego Terroru ma Instytut Pamięci Narodowej, który nadrabia stracony okres kilkudziesięciu lat. W tym czasie – jak to ujął Jerzy Bednarek ( IPN, Łódź ) – owa zbrodnia była całkowicie przemilczana, a co gorsze, w wielu obszarach wiedzy historycznej w dalszym ciągu pozostaje białą plamą. Swoistą hańbą jest to, że w obszernej publikacji „Białe plamy – Czarne plamy. Sprawy trudne w relacjach polsko-rosyjskich” ( 2010, pod redakcją Adama D.Rotfelda, który niegdyś był protegowanym Cyrankiewicza ) represjom wobec Polaków w latach 30-tych poświęcono niewiele miejsca, a tekście rosyjskim w ogóle je pominięto. A przecież – jak podkreśla prof. Henryk Głębocki ( Instytut Historii UJ) – przywrócenie pamięci o tej masakrze jest elementarnym obowiązkiem, nie tylko ze względów naukowych, ale ludzkich po prostu. Zdaniem prof. Głębockiego etniczne czystki nie tylko rozwiązywały problemy wewnętrzne w ZSRR, ale i przygotowywały przedpole do rewolucyjnego podboju Europy i świata. Polacy dla Stalina i jego kierownictwa byli „zbiorowym wrogiem”, co nawet znalazło wyraz w filmach sowieckich, propagujących czarny wizerunek Polaka. W rzeczywistości Stalina drażniła – jak sądzi Głębocki – żywotność polskiej idei prometejskiej, obecność polskości na kresach i fiasko projektu wyhodowania „zbolszewionej tożsamości” Polaków, których zamierzał użyć w przyszłości w sowietyzowaniu Polski. I wreszcie warto zacytować słowa prof. Hiroaki Kuromiya (Indiana University): „Operacja Polska była zapewne najbardziej niszczącą ( the most devastating) spośród masowych mordów wymierzonych przeciw konkretnym narodowościom za Stalina. I , tak jak Holokaust, Operacja Polska powinna być pamiętana przez całą ludzkość”. A zatem – dodajmy - również na antypodach!
                                                                                           
Marek Baterowicz



Marek Baterowicz (ur. w 1944 w Krakowie), poeta, prozaik, publicysta, tłumacz poezji krajów romańskich, latynoskich i Quebec’u. Romanista – doktorat o wpływach hiszpańskich na poetów francuskich XVI/ XVII wieku (1998), fragmenty tej tezy ukazały się we Francji. Wydał też tomik wierszy w języku francuskim – „Fée et fourmis” ( Paris, 1977). Jako poeta debiutował na łamach „Tygodnika Powszechnego” i „Studenta” (w 1971). Debiut książkowy: „Wersety do świtu” ( W-wa,1976) – tytuł był aluzją do nocy PRL-u. W r.1981 wydał zbiór wierszy poza cenzurą: „Łamiąc gałęzie ciszy”. Od 1985 roku na emigracji, po czterech latach czekania na paszport, najpierw w Hiszpanii, a od 1987 w Australii. Wydał też kilka tytułów prozy, w tym powieść ze stanu środowiskiem „Tygodnika Powszechnego”, które poparło grubą kreskę ułatwiającą nowe zniewolenie. Autor wielu zbiorów wierszy jak np. „Serce i pięść” (Sydney, 1987), „Z tamtej strony drzewa” (Melbourne, 1992 – wiersze zebrane), „Miejsce w atlasie” (Sydney, 1996), „Cierń i cień „ (Sydney,2003) czy „Na smyczy słońca” (Sydney, 2008). W 2010 r. we Włoszech ukazał się wybór jego wierszy – „Canti del pianeta”, "Status quo"(Toronto, 2014) oraz najnowszy jego tomik- " Nad wielką wodą"(2015). Wydawca (Roma, Empiria) tak określił jego poezję: „to zaproszenie człowieka planetarnego, ceniącego wartości uniwersalne całej ludzkości i braterstwo między ludźmi".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz