Jak zwykle chciałabym opowiedzieć o tym, co udało nam się zrobić w tym miesiącu. Sierpień, pomimo pory urlopowej, był w Fundacji pracowity, ponieważ przed nami największa w historii szansa na zatrzymanie mordowania niewinnych dzieci.
Nasi wolontariusze w całej Polsce organizowali pikiety, w czasie których pokazywali Polakom prawdę o aborcji i zachęcali ich do udziału w akcji „Zadzwoń do posła", która ma na celu przekonanie parlamentarzystów do poparcia projektu zmiany prawa na takie, które będzie chroniło każde życie od momentu poczęcia.
W całym kraju odbyło się około 20 takich pikiet. 5 razy pokazywaliśmy prawdę w Warszawie, 3 razy w Gdańsku, w Krakowie, we Wrocławiu, w Częstochowie, w Bełchatowie i w Rzeszowie.
Oczywiście nie obyło się bez nieprzyjemnych incydentów. Prawda boli. We Wrocławiu pewien mężczyzna kopnął znicze palące się przy trumience upamiętniającej ofiary aborcji. Wosk oblał nekrolog. Prawdy jednak nie zamazał: w latach 2014-2015 w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu zabito co najmniej 70 dzieci!
W Gdańsku około 20 osób przyszło przeszkadzać naszym wolontariuszom, którzy ustawili się z banerami przed nimi, co wywołało spore poruszenie. Nie zważając na to, że przed szpitalem należy zachować ciszę, głośno wyrażali swoje niezadowolenie, a nawet wykrzykiwali obraźliwe hasła.
W Częstochowie policja skonfiskowała nasz plakat. Najwyraźniej policjanci uznali, że zdjęcie ofiary aborcji przedstawione na naszym plakacie jest nieprzyzwoite. Mają rację: aborcja to coś strasznego. Niestety cały czas jest w Polsce legalna. Każdego roku w majestacie prawa w Polsce aborterzy z dyplomem lekarza zabijają około tysiąca dzieci. Aby powstrzymać mordowanie trzeba wstrząsnąć sumieniami. Zwolennicy mordowania dzieci w imię wygody boją się prawdy i robią wszystko, żeby ją ukryć. Chcą zakneblować nam usta, ale zapewniam Pana, że im się to nie uda.
W sierpniu powiesiliśmy dwa wielkie billboardy pokazujące ofiary aborcji i zachęcające do wzięcia udziału w akcji "Zadzwoń do posła". Właśnie szukamy lokalizacji dla trzeciego banneru. Prawdopodobnie uda się go powiesić w Trójmieście.
Kinga Małecka-Prybyło
Fundacja Pro Prawo do Życia
Fundacja Pro Prawo do Życia
Jeszcze bardziej bolą oszustwa, bo inaczej nie da się tego nazwać, tzn. "obrońców życia". Po pierwsze płód na bannerze nie został abortowany w 11 tyg. jak państwo utrzymują tylko co najmniej w 16. Po drugie sposób aborcji jaki państwo przedstawiają jest praktykowany tylko w podziemnych klinikach, miałam okazję uczestniczyć w terminacji ciąży podczas praktyk szpitalnych i zaręczam, że płód został wydalony w całości. Dlatego proszę zaprzestać prezentowania zdjęć wykonanych 30 lat temu, tylko pokazywać prawdziwy stan płodów po terminacji. Po trzecie, ani słowem nie wspominają państwo o aborcjach dokonanych by ratować życie i zdrowie kobiety. Czy według państwa ona nie jest człowiekiem, który ma prawo do życia? Niestety nie żyjemy w idealnym świecie i nie zawsze da się uratować i matkę i dziecko.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze jesteśmy serwisem informacyjnym, prezentujemy informację Fundację Pro Prawo do Życia, a nie własną informację, dlatego jest w artykule logo fundacji, podpis osoby przygotowującej i z jakiego ramienia.
UsuńPo drugie są różne metody aborcji, przedstawiony efekty jak rozumiemy dotyczą jednej z metod. Jak Pan doczytał się z tego zdjęcia, iż chodzi o 11 tydzień, albowiem gdyby otworzy się np. w okienku to zdjęcie, to można przeczytać napis aborcja w 24 tygodniu (a nie 11 czy 16). zatem proszę ostrożnie z zarzutami "oszustwa".
Po trzecie jeżeli chodzi o Serwis21 to uznajemy zabieg przerywania ciąży, gdy chodzi o ochronę życia i zdrowia za dopuszczalne. To kilkadziesiąt przypadków rocznie. Jest niemal pewne, iż spór ws. zakazu w parlamencie nie będzie dotyczyć zakazu dla tej kategorii, ale aborcji ze względów eugenicznych.