Dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej to nieustanna wielka kompromitacja. Ostatnia z nich nie można zakwalifikować inaczej jak barbarzyństwo. Podkreślam też wyraźnie i stanowczo: ciało wydobyte z grobu śp. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, które zdaniem prokuratury miało być ciałem mojej babci nie miało głowy. Tymczasem podczas identyfikacji w Moskwie, tuż po katastrofie babcia wyglądała jakby spała. Miała głowę. Mówię to wyraźnie i stanowczo - mówił wielokrotnie Piotr i Janusz Walentynowicz (niezalezna.pl).
Czyżby skrócono panią Anię o głowę, czy też znów doszło do omyłki w identyfikacji ciał przez polską prokuraturę. I kolejne zagwostki. Polska prokuratura przyznaje teraz w piśmie, że poprzednie metody badań, które stosowano dawały fałszywe wskazania, chociaż jak konkludują biegli ostatecznie nie zmieniają sensu opinii, którą wydali lekarze w lutym 2013 roku. Wówczas rodzina otrzymała podsumowujący komplet dokumentów dotyczących ekshumacji i sekcji. Z kolei Rosyjska dokumentacja medyczno-sekcyjna, będąca w posiadaniu polskiej prokuratury, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, nie opisuje Anny Walentynowicz.
To nie postępowanie tylko farsa. Nie chce nam się wierzyć, że skrócona panią Anię o głowę, ale zatem pytamy gdzie jest ciało Anny Walentynowicz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz