Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej
Akademii Nauk. Kiedyś była to renomowana instytucja, nazwa INE PAN nobilitowało,
a dziś kojarzy się z patologią. Ekonomista dr Daniel Alain Korona (pracownik
Instytutu do 2007 roku, dziś prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego)
stwierdza: Gdy odchodziłem z pracy, Instytut nie miał już ani tej rangi, ani
renomy, co w latach 1990-tych. Ale wtedy nie podejrzewałbym że marka INE PAN stanie
się symbolem przekrętu, w którym oszukuje się studentów. Aferę ujawnił
Dziennik Gazeta Prawna. Cytujemy za DGP:
Na
początku 2013 r. grupa słuchaczy rozpoczęła studia podyplomowe organizowane
przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN. Cena – jak na renomowany instytut – była
przystępna: 6 tys. zł za dwa semestry na kierunku social media. Część wpłaciła
z góry całą kwotę. Innym studia opłacali pracodawcy. Słuchacze to głównie marketingowcy, rzecznicy
prasowi firm i urzędów. –Zajęcia były na początku ciekawe. Prowadzili
je znani blogerzy –
mówi Marzena Smolińska, jedna ze słuchaczek, która zapłaciła za całe studia z góry…. Z czasem jakość zajęć zaczęła
się pogarszać. Niektóre z nich odwoływano w ostatniej chwili. – Kiedy
skończyło się pierwsze półrocze, instytut przestał się z nami w ogóle
kontaktować. Nie wyznaczono nowych terminów zjazdów – mówi inna słuchaczka, Karolina
Szymczak. Dotarł jedynie e-mail o tym, że studia zostały zawieszone, a organizatorzy nie mają na to
wpływu. – Nie interesuje mnie, czyja to wina.
Zależy mi na odzyskaniu pieniędzy. Ponadto mam ogromny żal, że zmarnowano nasz
czas i potraktowano bez szacunku –
podkreśla Smolińska.
Pomysł na studia
podyplomowe social media
powstał w 2012 r.. Wykładowcy zawierali
umowy z PAN. Dzięki akcji marketingowej zgłosiło się ok. 20 słuchaczy i studia
ruszyły. Umowy ze studentami podpisywał dyrektor studiów podyplomowych, a pieniądze spływały na konto PAN. W maju 2013 r.
w Instytucie
Nauk Ekonomicznych PAN pojawił
się nowy dyrektor prof. Cezary Wójcik. I na podstawie audytu zawiesił studia. Nowa
dyrekcja utrzymuje, że studia social media
nie były prowadzone przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN. – Program
tych studiów nie był tworzony w INE PAN, żaden wykładowca z naszego instytutu nie
prowadził na nich wykładów, a kwestia ich utworzenia nigdy nie była przedmiotem
obrad rady naukowej INE PAN..
Dodaje, że studia były prowadzone przez osobę prywatną i jego firmę. Jego
zdaniem otworzył je pracownik INE PAN bez uprawnień. Dlatego nie można ich
traktować jako studiów prowadzonych przez instytut – czytamy w DGP
Dyrekcja INE PAN mija się z rzeczywistością, albowiem jak wynika z informacji DGP, wykorzystywano logo INE PAN,
umowy z wykładowcami i studentami zawierał Instytut, pieniądze za studia wpływały na konto
Instytutu. Ale w sprawie dziwi milczenie Rady Naukowej Instytutu. Co zrobili jej przewodniczący prof. Jerzy Osiatyński, z-ca
przewodniczącego prof. Urszula Grzelońska, co robili poszczególni jego
członkowie – profesorowie o znanych przecież nazwiskach? Jaka jest rola w całej historii
poprzedniego dyrektora INE PAN prof. Leszka Jasińskiego i jego zastępcy prof. Pawła
Kozłowskiego? I wreszcie pytanie dlaczego dyrektor prof. Cezary Wójcik przez wiele miesięcy
nie skontaktował się ze słuchaczami?
Oszukano studentów, ale za to w INE PAN pensje wzrosły – jak informuje DGP
- nawet do 7 tys. zł. Profesorowie z INE PAN pieniędzy nie zwrócą, choć nie
pochodzą z uczciwych praktyk. INE PAN odegrał
w przeszłości pewną rolę, ale dziś nie pełni żadnej pozytywnej funkcji dla
Państwa, które go w znacznej części dotuje. Stanowi ono przechowalnię dla
profesorów, by mogli sobie w nim zarobić lub dorobić. – zauważa dr Daniel Alain Korona.
A teraz na domiar złego na domiar złego okazuje się, że Instytut wykiwał studentów social media, obiecując dyplomy, chociaż w tych studiach można było otrzymać jedynie świadectwo ukończenia. Niestety na tym nie koniec. Jak pisze DGP także w innych studiach podyplomowych prowadzonych
przez INE PAN - dopatrzono się nieprawidłowości tj. braków w
dokumentacji, w tym MBA. Czy taki Instytut dalej powinien otrzymywać dotacje statutowe
z Ministerstwa Nauki, czyli z naszych podatkowych pieniędzy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz