Premier Donald Tusk zapowiedział, że od 2015 roku
każdy pojazd obowiązkowo będzie musiał być wyposażony w alkomat. Dodał, że
średni koszt takiego urządzenia to 5-10 złotych. Cytujmy dalej premiera: Wiąże
się to przede wszystkim z intencją, aby ograniczyć tak zwanych przypadkowych
nietrzeźwych. Ludzie w Polsce bardzo często siadają za kółkiem tłumacząc sobie,
że są trzeźwi, bo pili poprzedniego dnia. Nie będzie obowiązku
korzystania z alkomatu, ale obowiązek posiadania alkomatu, jak sądzimy,
spowoduje radykalny wzrost korzystania z tego urządzenia prewencyjnie przez
samych kierowców - powiedział premier. Jak należy się
spodziewać za brak alkomatu będą kary pieniężne. Oczywiście osoba
pijana i tak usiądzie za kierownicę i będzie jeździć, bo trudno przypuszczać by
skorzystała z alkomatu, który ma być jedynie dodatkowym gadżetem. Innymi słowy
wcale nie chodzi o to, by ludzie nie jeździli po pijanemu, ale wykorzystać całą
sprawę, by znowu jakaś firma mogła zarobić na kierowcach (dodajmy głównie tych
trzeźwych). Innymi słowy znów premier wykorzystuje dramat Kamienia
Pomorskiego, by umożliwić kręcenie lodów na uczciwych kierowcach.
Popieramy działania w celu poprawy stanu bezpieczeństwa na drogach i zatrzymania plagi pijanych kierowców, ale muszą to być działania rzeczywiste, efektywne, a nie pozorne tylko po to by dać komuś zarobić. Gdyby premierowi rzeczywiście zależało, by nie jeździć po pijanemu to wprowadziłby np. przepis by każdy nowy wyprodukowany samochód musiał obowiązkowo posiadać mechanizm uniemożliwiający uruchomienie pojazdu, jeżeli kierowca jest pijany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz