W noworocznym orędziu, prezydent Bronisław Komorowski zaproponował, by polskie autostrady otrzymały imię "Wolności" i "Solidarności". Politycy, internauci i media krytykują sam pomysł. Niesłusznie. Wprawdzie nadanie autostradom nazw "Wolności" czy "Solidarności" jest całkiem chybione, tym niemniej sam pomysł nazw dla autostrad może być całkiem korzystne, pod warunkiem że będą to nazwy kierunkowo-geograficzne, a nie polityczne.
Tak jest na przykład we Francji, gdzie "Autoroute du Nord" (autostrada północna) to autostrada, która biegnie od Paryża na północ w kierunku granicy belgijskiej, "Autoroute de l'Est" (Autostrada wschodnia) biegnie od Paryża w kierunku wschodnim. Jest także "Autoroute du Soleil" czyli Autostrada biegnącą od Paryża na południe w kierunku plarz Morza Śródziemnego. Także w innych krajach funkcjonują nazwy dla niektórych autostrad np. Autostrada del Sole we Włoszech, Autostrada Soarelui w Rumunii.
Zatem pomysł nazwanie autostrad może i warto wykorzystać, tylko czy tym ma zajmować się prezydent RP? Czy nie ma innych ważniejszych problemów do rozwiązania (uchwalonych ustaw do przeanalizowania, zawetowania lub skierowania do Trybunału Konstytucyjnego?). Faktem jest, że w tych ostatnich sprawach trzeba mieć trochę wiedzy, rozeznania, odwagi, których najwyraźniej prezydentowi brakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz