25 sierpnia 2016 r. Rada Warszawy przyznała prawo do 50% ulgi dla działaczy opozycji antykomunistycznej. Jak się okazuje mało kto skorzysta z tego prawa. Po pierwsze znaczna część działaczy posiada już ulgi z racji wieku. Ponadto prawo do świadczeń przyznano bowiem tylko osobom legitymującym statusem działacza opozycji antykomunistycznej zgodnie z ustawą o działaczach, całkowicie pomijając osoby, które świadczyły pracę na rzecz nielegalnych organizacji i związków zawodowych nielegalnych w rozumieniu przepisów do kwietnia 1989 roku.
Tymczasem 12 maja 2015 r. Rada Warszawy przyjęła 12 uchwały ws. uwzględnienia petycji Stowarzyszenia Walczących o Niepodległość 1956-89 i Stowarzyszenia Polskiej Partii Niepodległościowej. Ww. stowarzyszenia w petycjach upominały się o bezpłatne przejazdy (a nie 50% ulgi) zarówno dla osoby, które miały status działacza opozycji antykomunistycznej jak i dla osób, które świadczyły pracę na rzecz nielegalnych organizacji i związków zawodowych nielegalnych w rozumieniu przepisów do kwietnia 1989 roku. W jednym i drugim przypadku decyzje wydaje szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, a zatem odmienne traktowanie tych osób wydaje się niecelowe.
Dlaczego dyskryminuje się jednych działaczy względem drugich? Jest to następstwo przyjętej ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów politycznych. W parlamencie były 2 projekty ustaw senacki i poselski PIS. Projekt poselski uznawał za równoważne decyzje wcześniej wydane do celów emerytalnych ws. świadczenia pracy na rzecz nielegalnych organizacji z decyzjami o statusie działacza w myśl zasady legalizmu. Projekt senacki całkowicie abstrahował od tej kwestii, i to właśnie ten projekt został przyjęty. O dziwo kwestię równoważności decyzji nadal nie została uznana w uchwalonej przez senat nowelizacji ustawy o działaczach opozycji antykomunistycznej.
Skoro zatem w ustawie odniesiono się jedynie do osób mających status działacza, zatem w samorządach czynią podobnie. Gdyby przyjąć bowiem jednych i drugich działaczy, dotyczyłoby to kilka tysięcy osób w całym kraju, a tak jest zaledwie ok. 1,3 tys. Słowem prawo do ulg lub bezpłatnych świadczeń praktycznie odnosi się do znikomej ilości osób, a na domiar większość z nich korzysta z ulgi lub bezpłatnej komunikacji z racji wieku.
Ww. sytuację nie akceptuje jednak Stowarzyszenie Walczących o Niepodległość 1956-89, które złożyło projekt ustawy do Senatu wprowadzającej przy okazji zmian emerytalnych równoważność decyzji UdsKiOR w sprawie statusu działacza opozycji i już wydanych w sprawie świadczenia pracy na rzecz nielegalnych organizacji i związków zawodowych w rozumieniu przepisów do 1989 r., a teraz złożyło do Rady Warszawy petycję ws. przyznania tych samych uprawnień w zakresie ulg do komunikacji miejskiej dla ww. kategorii osób.
Może wreszcie, któraś z tych instytucji uzna bezsens tworzenia dwóch odrębnych kategorii działaczy opozycji antykomunistycznej?
Przecież te wszystkie osoby bez problemu dostaną legitymację "działacza". Nawet szybciej, bo papiery składane wcześniej do celów zusowskich w urzędzie kombatantów już leżą. Potrzebne jest jeszcze zaświadczenie z IPN, ale do celów emerytalnych też było potrzebne. Nie ma żadnych dwóch kategorii. Tekst bez sensu.
OdpowiedzUsuńKomentarz świadczy, że nie zna pan procedur:
Usuń1. Do celów zusowskich potrzebne były jedynie dowody działalności, trzeba było udowodnić działalności.
2. Procedura w zakresie statusu działacza jest inna, najpierw IPN (w celach emerytalnych był zbędny) a później UdSKioR. Status w trybie ustawy o działaczach uzyskują np. osoby których dotknęła jednorazowa represja, a takie osoby nie otrzymywały do celów ZUSowskich świadczenia pracy.
3. Ponadto IPN zamiast zbadać czy osoby były lub nie TW, nie bada prawdziwości dokumentów znajdujących się w IPN, co oznacza że wystarczy jednostronna notatka SB całkowicie nieprawdziwa by odmówić status działacza.
W efekcie powyższego mamy 2 kategorii działaczy.