W czwartek doszło do zabójstwa posłanki
do Izby Gmin Jo Cox. Podejrzany 52-letni mężczyzna,
zidentyfikowany przez media jako Thomas Mair, został zatrzymany.
Oficjalne czynniki i mainstreamowe media próbują nadać temu wydarzeniu kontekst
mordu na tle politycznym. Policja informuje, że prawicowy ekstremizm
to priorytetowy wątek śledztwa, media dopatruje się skrajnie prawicowych
motywów, bo podejrzany w latach 80tych prenumerował magazyn "SA
Patriot" (wydawany przez zwolenników apartheidu) a w latach 2000 nabył
kilka pozycji z National Alliance z USA. Sugerowano nawet, że to mord dokonany
przez zwolennika Brexitu.
Prawda tymczasem wygląda zupełnie inaczej. Jak twierdzą świadkowie, posłanka była
przypadkową ofiarą, chciała rozdzielić chorego psychicznie typa i innego typa. Podejrzany
Thomas Mair cierpiał na zaburzenia psychiczne. Zatem o żadnym podtekście
politycznym zabójstwa nie ma mowy.
Próba nadania politycznej wymowy przypadkowemu zabójstwu jest
dowodem przerażenia elit wobec perspektywy Brexitu w referendum z 23 czerwca. Przeciwko Brexitowi zgodnie wypowiadają się politycy, biskupi, nobliści, związki zawodowe, Światowa Organizacja Handlu, szefowie międzynarodowych instytucji czy przywódcy innych państw (np. Angela Merkel). Skoro znaczna część Brytyjczyków nadal nie daje się
przekonać, próbuje się zastraszenia. Minister Finansów rządu Jego Królewskiej
Mości George Osborne zapowiada w razie Brexitu podwyżkę podatków i redukcję
wydatków budżetowych. Mainstreamowe media zapowiadają wręcz prawdziwą
katastrofę gospodarczą (spadek PKB, wzrost bezrobocia, zapaść funta,
ograniczenie handlu z krajami unijnymi itp.), osłabienie bezpieczeństwa zachodu
i rozpad UE. Słowem Apokalipsa. A prawda jest taka, że 24 czerwca niezależnie jaki będzie wynik referendum, będzie taki sam dzień jak co dzień, świat nie zawali.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz