Gdyby zastanowić się nad przyczynami złej kondycji zdrowotnej naszych emerytów, to jednym z elementów tego stanu - oprócz fatalnie działającej służbie zdrowia - jest fakt niedożywienia. Tak niedożywienia, przy czym nie chodzi o brak jedzenia w ogóle, ale o to że wielu emerytów nie stać na kupno owoców, także w sezonie.
Gdy ma się 880 złotych brutto miesięcznie (najniższa emerytura, netto będzie to ok. ok.750 zł), czy nawet 1000 zł, opłaci się czynsz i inne opłaty, na wyżywienie pozostaje niewiele, może na zupę. Przy takich dochodach nie kupi się jagód, których cena co prawda staniała o 40%, ale nadal jest poza zasięgiem - wynosi 30 zł kilogram. Nie lepiej z innymi owocami - czereśnie za 10/14 zł kilogram, pojemnik malin za 9 zł, truskawki za 6-7 złotych, tylko jabłka są 2-3 złote/kg. Co prawda udało nam się kupić truskawki po 4 zł/kg, czereśnie za 7 zł i jabłka za 1 zł/kg, ale to już rzadkość.
Politycy pełni są frazesów, jak poziom zamożności się podniósł. I niewątpliwie jest niemała grupa, która skorzystała. Ale emeryci i renciści do nich raczej nie należą, waloryzacja w tym roku wynosiła kilka złotych miesięcznie. Na owoce sezonowe nadal nie będzie ich stać.
Politycy pełni są frazesów, jak poziom zamożności się podniósł. I niewątpliwie jest niemała grupa, która skorzystała. Ale emeryci i renciści do nich raczej nie należą, waloryzacja w tym roku wynosiła kilka złotych miesięcznie. Na owoce sezonowe nadal nie będzie ich stać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz