Czy w Polsce może dojść do sytuacji, w której nie wiadomo kto jest
pokrzywdzonym? Czy można być ściganym za domaganie się przestrzegania prawa i
za znieważenie nielegalnego pomnika? Okazuję się, że owszem. Taką sytuację mamy
bowiem w sprawie karnej przeciw działaczom Stowarzyszenia Byłych i Przyszłych
Więźniów Politycznie "Niezłomni" (Adam Słomka, Zygmunt Miernik,
Mariusz Cysewski) dotyczącej znieważenia pomnika
wdzięczności okupacyjnej armii sowieckiej w Katowicach. W trakcie manifestacji 9 maja br. monument został oblany czerwoną farbą, symbolizująca krew ofiar
imperialnej polityki rosyjskiej. Policja i prokuratura oskarżyły czołowych
działaczy o znieważenie pomnika i 6 czerwca rozpoczął się proces przed sądem rejonowym
Katowice Zachód.
W sprawie nie wiadomo, kto jest pokrzywdzonym. Rok temu
twierdzono, że pomnik jest własnością urzędu miasta, ale szybko okazało się, że
miasto nie ma do niego tytułu prawnego, bo on został postawiony decyzją
sowiecką jeszcze w Stalinogrodzie, bez uchwały rady miasta. Żeby było
ciekawiej, w 1990 r. Rada Miasta Katowice na wniosek radnego KPN podjęła uchwałę o
„likwidacji pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej”. Kolejni prezydenci miasta
nie realizowali prawomocnej uchwały. Innymi słowy pomnik był nielegalny, ale
władze odmawiały jego usunięcia. W końcu po kolejnym proteście - 14 maja br.
zdemontowano ten pomnik.
W odwecie za całą sprawę, za konieczność realizacji uchwały Rady Miasta Katowice z 1990 roku, władza postawiła organizatorów
ostatniej demonstracji przed sądem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz