W 2017 roku w PKO BP 950 osób do zwolnienia grupowego, a Prezes nadal zarabia po 3 mln zł rocznie

W grudniu ubr. PKO Bank Polski przekazał do urzędu pracy w Warszawie zawiadomienie, że w 2017 roku liczba pracowników banku objętych zwolnieniami grupowymi obejmie do 950 osób na terenie całego kraju. Bank uspokaja, że część osób znajdzie zatrudnienie w grupie na nowych warunkach. Zwolnienia zostały skonsultowane z istniejącymi związkami zawodowymi. 

Szef Solidarności w PKO BP Mirosław Olejniczak w rozmowie z Bankier.pl stwierdził, że nie ma w ich miejscu pracy programu dobrowolnych odejść, każdy z pracowników wytypowanych do zwolnienia będzie miał możliwość przejścia na inne stanowisko lub przeniesienia się do innej placówki banku, będzie dostępny nowy pakiet osłonowy ułatwiający pracownikom objętym restrukturyzacją zmianę stanowiska pracy poprzez podjęcie „próbnego” zatrudnienia na innym stanowisku pracy, przy jednoczesnej możliwości zachowania prawa do przysługujących pracownikowi świadczeń, gdyby po okresie próby nastąpiło rozwiązanie umowy. 

Wiadomo jednak, że deklaracje to jedno, a zwolnienia w PKO BP następują od lat (pod rządami PO-PSL) m.in. pod różnymi pretekstami, zgodnie z projektem wymiany DNA (wyrzucanie starych i zatrudnianie młodych). Zapytany o ocenę tych zwolnień, ekonomista dr Daniel Alain Korona ze Stowarzyszenia Interesu Społecznego WIECZYSTE i członek Komitetu Założycielskiego NSZZ "Wyzwolenie" (którego wniosek rejestracyjny sąd przewleka od 6 października ubr. http://serwis21.blogspot.com/2017/01/czy-krs-celowo-przewleka-rejestracje.html) zauważa, że sytuacja w której z jednej strony proponuje się zwolnienie prawie tysiąca osób, gdy równocześnie sam prezes zarządu Banku otrzymuje wynagrodzenie roczne rzędu 3 mln złotych (nie mówiąc o innych apanażach) jest społecznie nieakceptowalna. Związki zawodowe nie powinny się godzić na taki stan rzeczy. Potrzebne są nowe pomysły i rozwiązania, a nie samo wyrzucanie pracowników. 

Przypomnijmy na miesiąc przed zapowiedzią zwolnień grupowych Bank wydał 850 mln zł na zakup Raiffeisen Leasing. Teraz próbuje odbić sobie ten wydatek nie tylko poprzez brak dywidendy dla akcjonariuszy, ale także zwolnieniami pracowników.

Równocześnie jednak, gdy PKO BP zapowiada wyrzucenie 950 osób (które być może jak twierdzą związki ograniczy się do 300-400), nadal nie obniżono wynagrodzeń członków zarządu do poziomu proponowanego w ustawie dot. zatrudnienia osób w spółkach państwowych, mimo że stosowny wniosek złożyło do Ministerstwa Rozwoju Stowarzyszenie Interesu Społecznego WIECZYSTE. Ministerstwo obiecało działanie i nic w tej sprawie nie uczyniło, a przynajmniej nic o tym nie wiadomo.
http://serwis21.blogspot.com/2016/08/wynagrodzenia-zarzadu-pko-bp-beda.html

A zatem znów dla zwykłych kowalskich - kopniaki, a dla innych - kasa, władza i zaszczyty.