Zgodnie z tradycją, 20 stycznia nastąpiło zaprzysiężenie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Donald Trump oficjalnie objął funkcję. Przeciw Trumpowi organizowano demonstracje w USA i w innych krajach, niby w obronie wartości demokratycznych. Jak to wyglądało: palenie samochodów, niszczenie mienia, rzucanie kamieniami w policjantów pilnujących porządku. Reakcja tzw. "zwolenników demokracji" nie powinna dziwić, wszak jak zapowiedział Trump nadchodzą nowe czasy, w którym to państwo będzie służyło narodowi a nie elitom. Wiadomo, że pod szczytnymi hasłami demokratycznymi często kryje się obłudny system, w którym biedni, zwykli ludzie są poniżani i pomiatani, a wąska grupa elit opływa w różne przywileje i beneficja.
Jednak czy Donald Trump, który czerpał latami z tego systemu, rzeczywiście będzie go zmieniać. Czas na działanie, a nie na puste gadanie - powiedział w trakcie inauguracji prezydentury - i rzeczywiście, pozna się go nie po słowach, ale po czynach. A te mimo upływu zaledwie 2 dni już są wymowne. Ze strony Białego Domu zniknęły informacje o prawach LGTB (zbędne), ociepleniu klimatycznym (niech o tym informują naukowcy, a nie administracja polityczna) i dot. obamacare (Dekret Obamy został uchylony). Trump zwolnił także 80 ambasadorów, ale z reguły wraz ze zmianą władzy następuje taka wymiana ambasadorów, choć szybkość działania może zaskakiwać.
Dla nas ważne jest, że prezydent Trump nie będzie ingerował w nasze wewnętrzne sprawy, jest przyjaźnie nastawiony do naszego kraju i że dotrzyma zobowiązań względem Polski jaki zawarł poprzedni rząd amerykański. Jest również obietnica wsparcia ws. odzyskania wraku z katastrofy smoleńskiej, choć będzie to oczywiście jedynie wsparcie deklaratywne. Czy tak będzie w istocie, przekonamy się niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz