Ulicami Paryża przeszedł w niedzielę marsz anty-aborcyjny. Według organizatorów wzięło udział 50 tys. osób a według policji 10 tys. Manifestacja jest reakcją na projekt ustawy procedowanym we francuskim parlamencie penalizującym strony internetowe anty-aborcyjne. Zgodnie z projektem ustawy przyjętym w pierwszym czytaniu przez francuski Senat, umieszczanie na stronach internetowych treści mogących zniechęcać kobiety do uśmiercenia dziecka na prenatalnym etapie rozwoju stanowić ma przestępstwo „cyfrowej interwencji”. Za publikowanie informacji promujących życie ludzkie w jego wczesnych fazach rozwojowych będzie grozić do 2 lat więzienia bądź grzywna w wysokości do 30 000 euro.
Czym rządzący uzasadniają tak radykalne ograniczenie wolności słowa, oczywiście "prawdą" niby zagrożoną tymi stronami internetowymi, tak jakby rządzący mieli na nią monopol. Nowe prawo jest rażącym naruszeniem wolności słowa, a także europejskiej konwencji praw człowieka. Ale o dziwo, ani Komisja Wenecka nie podnosi alarmu, ani w parlamencie europejskim nie ma debaty w tej sprawie, ani Komisja Europejska nie wszczyna procedury w związku z naruszeniem praworządności. Tyle warte są "demokratyczne" i "europejskie" standardy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz