W świetle reflektorów wszystkich mediów na
Powązkach Wojskowych w Warszawie odbył się pogrzeb rzecznika prasowego partii
postkomunistycznej (SLD) Tomasza Kality znanego głównie z tego, że z racji
choroby zabiegał o legalizację marihuany do celów medycznych.
W pogrzebie wziął udział osobiście Prezydent RP Andrzej
Duda, który ponadto wyróżnił pośmiertnie Tomasza Kalitę wysokim odznaczeniem,
tj. Krzyżem Kawalerski Orderu Odrodzenia
Polski „za wybitne zasługi w działalności
publicznej”.
Równocześnie na innym cmentarzu w Warszawie, na Wólce
Węglowej, pochowany został pułkownik Stanisław Dronicz, z którym miałem
zaszczyt przyjaźnić się i siedzieć w więzieniu na ul. Rakowieckiej w latach
PRL.
Warto zatem napisać słów kilka o tych dwóch postaciach.
Stanisław Dronicz w
latach 1977-1980 wykładał w Akademii Sztabu Generalnego w Rembertowie. W okresie
odwilży „Solidarności” został zastępcą komendanta Ośrodka Szkolenia
Specjalistów Wojsk Inżynieryjnych w Ełku. Mimo
względnie wysokiej pozycji w wojsku nigdy nie był członkiem partii komunistycznej. Jako ceniony fachowiec
konsekwentnie odmawiał wstąpienia do PZPR. Wczesną jesienią 1981, w czasie
przysięgi słuchaczy Szkoły Podchorążych Rezerwy w Ełku, świadomie opuścił
zdanie roty o „braterskim przymierzu z
Armią Radziecką”. Nie został za to bezpośrednio ukarany, gdyż władze
obawiały się nagłośnienia "kryzysu
przysięgowego", ale zmuszono go do odejścia z pracy w „ludowym” wojsku.
W latach stanu
wojennego został współpracownikiem pism podziemnych: szefował redakcji
adresowanej do wojskowych „Reducie”, był
autorem wielu tekstów (opatrzonych
pseudonimem Konrad), był też redaktorem
działu „Oczami żołnierzy” w piśmie
„KOS” gdzie używał pseudonimu Wallenrod. 13 kwietnia 1985 został aresztowany
i osadzony w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów, przesłuchiwany przez oficerów
Wojskowych Służb Wewnętrznych, zdegradowany do stopnia szeregowca,
przetrzymywany w izolacji o szczególnym rygorze, pozbawiony widzeń z rodziną; uwolniony
został dopiero po półtorej roku na mocy amnestii dla więźniów „niekryminalnych”
(politycznych) wymuszonych przez ZSRR. Na „wolności” został natychmiast
wyrzucony z pracy i pozbawiony emerytury wojskowej. Pozostał bez jakichkolwiek środków
do życia przez kilka lat. Odmówił wyjazdu na zachód. Wstąpił do Konfederacji
Polski Niepodległej wchodząc do władz krajowych – do wywalczenia niepodległości
był nawet w ścisłym kierownictwie tj. Radzie Politycznej KPN; W latach 1988-1992
został redaktorem niezależnego pisma o tematyce wojskowej Nurtu
Niepodległościowego pn. „Honor i Ojczyzna” (publikował pod własnym nazwiskiem!);
szefował sztabem Komendy Głównej Związku Strzeleckiego odbudowywanego przez KPN
w konspiracji, a następnie półjawnie (marsze szlakiem I Kompanii Kadrowej i
oficerski kurs Strzelca w Juszczynie). W Trzeciej Rzeczpospolitej powrócił do
służby w wojsku i został doradcą w MON.
Nigdy nie zapomnę Jego romantycznego optymizmu w czasach
rządów hunty Jaruzelskiego gdy namawiał mnie do rozpoczęcia kursu oficerskiego „Strzelca” słowami: ktoś przecież musi dowodzić wojskiem gdy
wreszcie odwojujemy armię!
Życiorys Staszka jest trochę
podobny do śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego ... z tym, że dziś
pochowany śp. płk Stanisław Dronicz pozostał w kraju, działał w konspiracji, trafił do więzienia,
kontynuował jawną działalność antykomunistyczną, przywrócił wojsko Ojczyźnie i spoczął
na Wólce Węglowej…
Majestat śmierci w
stosunku do każdego zmarłego powoduje, że o zmarłych staramy się nie mówić źle.
Jednak w temacie upamiętnienia - nie uchybiając każdemu zmarłemu -powinniśmy
znaleźć metodę na podkreślenie czynów,
które są ważne dla Państwa Polskiego i Narodu. Dlatego o panu Kalicie, którego
też miałem okazję poznać osobiście, nie będę pisał. Wystarczy, że od tygodni
prawicowe media i publiczna TVP etapują miliony obywateli losem rzecznika
prasowego SLD.
Wołam o godne upamiętnienie dla weteranów walki z
komunizmem.
Uważam, że jest niegodnym, aby w chwili śmierci, zapominać o
„naszych” bohaterach i promować obcych. Czas się zatrzymać w dalszym
relatywizowaniu roli postkomunistów z SLD czy szerzej stosowaniu poprawności politycznej dla
doraźnej gry politycznej o elektorat osierocony przez agentów Moskwy: Olina, Millera
i Kwaśniewskiego. Czas na odbudowę rangi odznaczeń państwowych, gdyż Krzyż Orderu Odrodzenia Polski dla obu
pochowanych dziś ludzi to spory nietakt. Podobnie odczytujemy ostatnią fetę
nadania Orderu Orła Białego na Zamku Królewskim dla osób m.in. z PZPR i PRON a
brak takiego uhonorowania za walkę o niepodległość Polski dla: Kazimierza
Świtonia, Kornela Morawieckiego, Antoniego Lenkiewicza, Stefana
Kucharzewskiego, Romualda Szeremietiewa itp. co odbierane jest jako krzycząca
niesprawiedliwość. Chcielibyśmy, też aby nie honorowano zasłużonych patriotów
pośmiertnie, a raczej by pamiętano o środowisku Niezłomnych jeszcze za życia.
Kurczy się bowiem czas na przywrócenie narodowej nekropolii na Powązkach
Wojskowych jej propaństwowej roli.
Adam Słomka
Przewodniczący
KPN-Niezłomni
Miasteczko protestu przed SN:
Uwolnić Miernika -
zamknąć Michnika!
23 I 2017
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz