Liczono że 25 stycznia będą tysiące niezadowolonych na ulicy polskich miast. Jednak frekwencja na tzw. "ogólnopolskim proteście studentów" była mizerna. W Warszawie zadeklarowano tysiąc - półtora, ale nawet tylu nie było. Zresztą co to za studenci, wiele osób starszych, którzy od dawna nie mają nic wspólnego ze światem akademickim jak np. redaktor Maziarski z Gazety Wyborczej. Widoczna była obecność różnej maści KODowców i lewackich aktywistów. Studenci zaś w swej masie odcięli się od tej imprezy. I nic dziwnego nie było bowiem na nim ani jednego żądania dotyczącego spraw studenckich, akademickich, jedynie polityczne hasła.
Skoro KOD się wypalił i pogrążony jest w aferze fakturowej (Kijowskiego), opozycja liczyła, że nowe opakowanie w postaci tzw. "Ogólnopolskiego Protestu Studentów i Studentek" pozwoli ponownie zmobilizować siły uliczne przeciw rządowi celem doprowadzenia do nowego fermentu. Jednak studenci nie dali się zwieść i cała impreza zakończyła się kolejną klęską opozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz