Jak informuje niezalezna.pl i Gazeta Polska Codziennie - jeden nastolatek, uczeń wrocławskiego technikum nr 15, został zmuszony do przerwania nauki tylko dlatego, że protestował przeciwko wykładowi mjr. KBW Zygmunta Baumana. Oceny pozwalały mu na bezproblemową promocję z klasy do klasy. Jego uczestnictwo w proteście spowodowało kłopoty w szkole. Sprawą postanowił się zająć specjalnie zawołany szkolny zespół interwencyjny, na którego obradach zapadła decyzja o usunięciu go ze szkoły. – Przed obradami zespołu widziałem kilkakrotnie policjanta obecnego na prawie wszystkich rozprawach na ławce oskarżycieli przed naszym szkolnym sekretariatem. Formalnie powodem wyrzucenia nastolatka ze szkoły ma być zbyt duża liczba nieobecności. To dziwne, bo jego koledzy z klasy twierdzą, że mogliby wskazać co najmniej trzy inne osoby w klasie, które mają więcej nieobecności. Dyrektor szkoły Barbara Galant-Rola zapytana o sprawę, twierdzi, że z własnej woli zrezygnował z dalszej nauki. – Zmusili mnie do tego – odpowiada nastolatek. Przed posiedzeniem rady pedagogicznej, która miała podjąć ostateczną decyzję co do jego przyszłości, zdecydował się on zabrać swoje dokumenty ze szkoły. Doradzili mu podjęcie tej decyzji zaprzyjaźnieni nauczyciele, sugerując, że w wypadku niekorzystnej decyzji będzie miał na stałe wpisaną do dokumentów decyzję rady. To uniemożliwiłoby mu podjęcie nauki w innej szkole.
Ta historia przypomina czasy PRL, gdy za poglądy uczniowie dostawali wilczy bilet, który utrudniał im dalszą edukację – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” Sławomir Kłosowski, poseł PiS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz