21 stycznia 2014

Ekonomia w wydaniu Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN, czyli jak wykiwać studentów?

Instytut Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk. Kiedyś była to renomowana instytucja, nazwa INE PAN nobilitowało, a dziś kojarzy się z patologią. Ekonomista dr Daniel Alain Korona (pracownik Instytutu do 2007 roku, dziś prezes Stowarzyszenia Interesu Społecznego) stwierdza: Gdy odchodziłem z pracy, Instytut nie miał już ani tej rangi, ani renomy, co w latach 1990-tych. Ale wtedy nie podejrzewałbym że marka INE PAN stanie się symbolem przekrętu, w którym oszukuje się studentów. Aferę ujawnił Dziennik Gazeta Prawna. Cytujemy za DGP:

Na początku 2013 r. grupa słuchaczy rozpoczęła studia podyplomowe organizowane przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN. Cena – jak na renomowany instytut – była przystępna: 6 tys. zł za dwa semestry na kierunku social media. Część wpłaciła z góry całą kwotę. Innym studia opłacali pracodawcy. Słuchacze to głównie marketingowcy, rzecznicy prasowi firm i urzędów. –Zajęcia były na początku ciekawe. Prowadzili je znani blogerzy – mówi Marzena Smolińska, jedna ze słuchaczek, która zapłaciła za całe studia z góry…. Z czasem jakość zajęć zaczęła się pogarszać. Niektóre z nich odwoływano w ostatniej chwili. – Kiedy skończyło się pierwsze półrocze, instytut przestał się z nami w ogóle kontaktować. Nie wyznaczono nowych terminów zjazdów – mówi inna słuchaczka, Karolina Szymczak. Dotarł jedynie e-mail o tym, że studia zostały zawieszone, a organizatorzy nie mają na to wpływu. – Nie interesuje mnie, czyja to wina. Zależy mi na odzyskaniu pieniędzy. Ponadto mam ogromny żal, że zmarnowano nasz czas i potraktowano bez szacunku – podkreśla Smolińska.
Pomysł na studia podyplomowe social media powstał w 2012 r.. Wykładowcy zawierali umowy z PAN. Dzięki akcji marketingowej zgłosiło się ok. 20 słuchaczy i studia ruszyły. Umowy ze studentami podpisywał dyrektor studiów podyplomowych, a pieniądze spływały na konto PAN. W maju 2013 r. w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN pojawił się nowy dyrektor prof. Cezary Wójcik. I na podstawie audytu zawiesił studia. Nowa dyrekcja utrzymuje, że studia social media  nie były prowadzone przez Instytut Nauk Ekonomicznych PAN. – Program tych studiów nie był tworzony w INE PAN, żaden wykładowca z naszego instytutu nie prowadził na nich wykładów, a kwestia ich utworzenia nigdy nie była przedmiotem obrad rady naukowej INE PAN.. Dodaje, że studia były prowadzone przez osobę prywatną i jego firmę. Jego zdaniem otworzył je pracownik INE PAN bez uprawnień. Dlatego nie można ich traktować jako studiów prowadzonych przez instytut – czytamy w DGP

Dyrekcja INE PAN mija się z rzeczywistością, albowiem jak wynika z informacji DGP, wykorzystywano logo INE PAN, umowy z wykładowcami i studentami zawierał Instytut,  pieniądze za studia wpływały na konto Instytutu. Ale w sprawie dziwi milczenie Rady Naukowej Instytutu. Co zrobili jej przewodniczący prof. Jerzy Osiatyński, z-ca przewodniczącego prof. Urszula Grzelońska, co robili poszczególni jego członkowie – profesorowie o znanych  przecież nazwiskach? Jaka jest rola w całej historii poprzedniego dyrektora INE PAN prof. Leszka Jasińskiego i jego zastępcy prof. Pawła Kozłowskiego? I wreszcie pytanie dlaczego dyrektor prof. Cezary Wójcik przez wiele miesięcy nie skontaktował się ze słuchaczami?
Oszukano studentów, ale za to w INE PAN pensje wzrosły – jak informuje DGP - nawet do 7 tys. zł. Profesorowie z INE PAN pieniędzy nie zwrócą, choć nie pochodzą z uczciwych praktyk. INE PAN odegrał w przeszłości pewną rolę, ale dziś nie pełni żadnej pozytywnej funkcji dla Państwa, które go w znacznej części dotuje. Stanowi ono przechowalnię dla profesorów, by mogli sobie w nim zarobić lub dorobić. – zauważa dr Daniel Alain Korona.
A teraz na domiar złego na domiar złego okazuje się, że Instytut wykiwał studentów social media, obiecując dyplomy, chociaż w tych studiach można było otrzymać jedynie świadectwo ukończenia. Niestety na tym nie koniec. Jak pisze DGP także w innych studiach podyplomowych prowadzonych przez INE PAN - dopatrzono się nieprawidłowości tj. braków w dokumentacji, w tym MBA. Czy taki Instytut dalej powinien otrzymywać dotacje statutowe z Ministerstwa Nauki, czyli z naszych podatkowych pieniędzy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz