Od wielu dni mainstreamowe media trąbią o aferze Adama Hoffmana. Słuchając radia, telewizji, czytając gazety można odnieśc wrażenie wielkiej afery, wykrytej przez CBA i prokuraturę. Słyszymy najpierw o przestępstwie przeciw dokumentom (czyli nie wpisanie sum do oświadczenia majątkowego) następnie o przestępstwie karno-skarbowym (nie zapłacenie podatku). Analizując pod kątem prawnym podawane informacje trudno doszukać się zarówno pierwszego jak i drugiego.
O przestępstwie przeciw dokumentom czyli nie wpisaniu do oświadczenia majątkowego sum zobowiązań możemy mówić gdy było to działanie świadome oraz gdy taki wymóg prawny rzeczywiście występował. Otóż w 2008/2009 r. Adam Hoffman miał pożyczyć wiele razy kwoty na łączną sumę 60 tys. zł od znajomego Roberta Pietreszyna - pieniądze wpływały na konto i były zwrócone z tegoż lub innego rachunku bankowego. Ponadto mowa o ok. 80 tys zł innych wpłat pomiędzy kontem biura poselskaiego a kontem posła, oraz jego kontem a kontami osób z rodziny. Oświadczenia majątkowe składa się co roku oraz na początku i końca kadencji. Oświadczenia majątkowe są składane na dany dzień, innymi słowy o ile zdarzenie pożyczki i zwrotu nastąpiło pomiędzy 2 oświadczeniami majątkowymi, nie ma wymogu ich wpisania. Ponadto zobowiązania jednorazowe poniżej 10 tys. złotych nie wpisuje się do oświadczeń majątkowych. A zatem brak spłaconych pożyczek w oświadczeniu majątkowym A.Hoffmana nie powinno dziwić.
O przestepstwie karno-skarbowym ws. małej wartości (w bieżącej sprawie tak oznajmiała prokuratura) można mówić, gdy kwota zaległości podatkowej przekracza 5-krotność najniższego wynagrodzenia (najniższe wynagrodzenie obecnie ro 1600 zł, w 2008 r. było to 1276 zł). Tymczasem nawet przyjmując kwotę 140 tys. zł, 2% podatek od pożyczek wynosi 2800 zł, a zatem co najwyżej można mówić o wykroczeniu skarbowym. Problem w tym, ze wykroczenia przedawniają się w ciągu roku. A zatem przestępstwa karno-skarbowego także nie ma, jest jedynie zaległość podatkowania do uregulowania (a zatem mówimy o terminach przedawnienia podatkowego z końcem 2013 lub 2014 r.)
Zatem czemu media (np. GW, TVP), CBA i prokuratura nadają temu medialny rozgłos, skoro przy analizie dotychczasowych informacji nie wynika ani przestępstwo przeciw dokumentom ani przestępstwo skarbowe. Jest jedynie nie zapłacony podatek, który wkrótce może się przedawnić. Oczywiście poseł powinien płacić podatki, ale przecież większość z nas w sytuacji pożyczek nie płaci podatku od czynności cywilno-prawnej, albo bo nie wie iż taki wymóg występuje albo dlatego że uważa ten podatek za absurdalny.
Zatem albo media, CBA i prokuratura nie poinformowały o rzeczywistym charakterze niektórych wpłat (jeżeli nie były to pożyczki, wówczas może okazać się, iż suma podatkowa byłaby wyższa), wówczas zawiadomienie i postępowanie mogą (choć nie muszą) być uzasadnione, albo też jesteśmy świadkami cyrku medialno-prokuratorskiego, w stylu "procesu Kafki". Jedyną rzecz bowiem na tym etapie wiedzy którą można zarzucić posłowi Hoffmanowi to jest brak zapłaty podatku i jeżeli termin przedawnienia byłby 2014 roku można wszcząć postępowanie podatkowe. Zatem po co ta histeria, po co ten cyrk, czy nie dla ukrycia największej afery korupcyjnej związanej z przetargami na miliardy złotych w kilku resortach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz