Warszawa, dnia 25 kwietnia 2015 r.
REFLEKSJE
po przegłosowaniu przez Polski
Parlament dokumentu, któremu nadano
tytuł:
„Ustawa o
działaczach opozycji antykomunistycznej
i osobach
represjonowanych z powodów politycznych”
Po upływie ponad ćwierć wieku
od porozumień „okrągłego stołu” nadal bezwzględnie obowiązuje zasada
sformułowana przez Pierwszego Premiera Wolnej Polski, noszącego chlubny
przydomek Siła Spokoju: pacta sunt servanda. Znaczy to, że do końca polskiej
historii, do którego nieuchronnie w tej
sytuacji zmierzamy – układ jest zamknięty: bohaterom Polski Ludowej przysługują
wszelkie honory i przywileje, natomiast reszta społeczeństwa powinna
„skorzystać z okazji, by siedzieć cicho” (jak to – w odniesieniu do innej
sytuacji politycznej – ujął z wdziękiem prezydent podobno zaprzyjaźnionego z
nami kraju). Szkoda tylko, że w tym
ferworze zwycięstwa zapomniano, jak „Strona Rządowa” potraktowała inne „pakta”:
Porozumienia Sierpniowe, które złamała już po szesnastu miesiącach, w
najbrutalniejszy sposób – wypowiadając wojnę Narodowi , podczas gdy te
pookrągłostołowe mają być przestrzegane Na Wieki Wieków Amen.
Nic więc dziwnego, że dawni
utrwalacze władzy (a może nie tylko „dawni”, wszak - jak twierdzi aktualny
przywódca światowego postępu – kagiebowcem pozostaje się do końca życia)
przejadają poważną część budżetu przeznaczonego na bezpieczeństwo w Kraju: ich
emerytury, na które nigdy nie potrącano z wynagrodzeń, finansowane są przez
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – mają coraz
lepsze „zaopatrzenie na starość” (waloryzacja procentowa, promująca
wysokie świadczenia) w stosunku do „zusowców”,
płacących na ten cel haracz od każdej zarobionej w życiu złotówki.
Taka „filozofia”
polityczna musi znaleźć przełożenie na egzystencję
byłych działaczy opozycji antykomunistycznej i osób represjonowanych z powodów
politycznych, ponieważ zakłada niezbywalne zasługi obozu rządzącego Polską
Ludową w „przemianach ustrojowych”, niemal eliminując ich czynnik sprawczy:
nieprzerwany opór społeczeństwa przeciw dziwolągowi ustrojowemu i wyrzeczeniu
się suwerenności państwowej. Ludziom, którzy szli w manifestacjach na czołgi
(stan wojenny) nawet nie z szabelką, lecz z gołymi rękami – odmawia się tytułu
Weterana i miejsca w Domach Kombatanta, zdominowanych już przez nowych
bohaterów: bojowników Armii Ludowej i dzielnych obrońców istniejącego systemu.
Omawiana Ustawa nie tylko
potwierdza powyższe refleksje, ale je umacnia: mimo wzmianek o zasługach w
wybiciu się Polski na niepodległość - stopuje Konstytucję w obowiązku
zapewnienia godnego życia osobom dla tej sprawy zasłużonym. Nawet ta jałmużna
(czterysta zł.) dla pobierających
emerytury w wysokości ok. 1000 zł.(brutto) została tak obwarowana
zastrzeżeniami, że prawie nikt z niej nie skorzysta, ponieważ uzależniona jest
od innych dochodów osoby samotnej lub od dochodów osób pozostających we
wspólnym gospodarstwie domowym. Poza tym
przyznawana jest (z nielicznymi wyjątkami) na okres jednego roku. Zatem emeryt,
dorabiający do swojego głodowego świadczenia, nie zaryzykuje utraty pracy, bo
po roku może się okazać, że już nie zasługuje na jałmużnę, chociażby z powodu
przekroczenia wskutek waloryzacji nawet o złotówkę określonego Ustawą pułapu. Z
kolei ojciec straci do niej prawo, gdy zamieszkujący z nim syn otrzyma od swego
pracodawcy 50 zł. podwyżki. Nieliczni szczęśliwcy, którym uda się te pułapki
ominąć, będą musieli co dwanaście miesięcy dokumentować swoje prawo do
korzystania z dobrodziejstw Ustawy. Wskazuje to jednoznacznie, że jej twórcy
nie kierowali się, jak twierdzą, zapisami uprawnień kombatanckich – lecz
rygorami świadczeń socjalnych (zasiłki dla ubogich).
A co z działaczami i
represjonowanymi, pobierającymi emerytury o 20 zł. wyższe? Jak już należycie
udokumentują swoje zasługi dla Kraju – otrzymają blaszkę i papierek, czyli
odznakę i legitymację. O przynależności do jakiego klubu, stowarzyszenia,
związku będą one świadczyć, skoro tylko oficjalnie zorganizowane środowiska
mogą je nadawać swoim członkom ? Ustawa mówi: „ustanawia się”, czyli należy
rozumieć, że to Parlament przyjął rolę organizatora środowisk
niepodległościowo – antykomunistycznych,
tylko że one nie są jego członkami. Nadawanie odznak i wydawanie legitymacji
Ustawa powierza Szefowi Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, do
których jednak tych środowisk nie zaliczono. Zatem czy przedstawiciel związków
Kombatantów i Osób Represjonowanych ma prawo nadawania odznak i legitymacji
osobom, które nie są członkami tych związków, a nawet zostały zakwalifikowane
do całkowicie odrębnego środowiska: zasłużonego dla Ojczyzny działalnością
polityczną?
Projekt Obywatelski Ustawy
zakładał utworzenie Korpusu Weterana, skupiającego wszystkich aktywnie
zaangażowanych w walkę cywilną na rzecz niepodległości i demokracji, o potwierdzonym statusie działacza opozycji
antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych, którym
Projekt ten nadawał symboliczny tytuł Weterana Opozycji Antykomunistycznej. Tak
zorganizowane środowisko byłoby władne ustanowić odznakę i legitymację
członkowską.
Niestety rozwiązanie to nasi
ustawodawcy uznali za przesadnie honorowe. Ludziom, którzy latami uprawiali
konspirację (druk i kolportaż wydawnictw drugiego obiegu, rozpowszechnianie
ulotek, tzw. mały sabotaż na murach itp.), podlegali inwigilacji i szykanom w
miejscach pracy ( odmowy awansu i podwyżek płac, przenoszenie na gorsze i mniej
płatne stanowiska, wydalanie „z wilczym biletem”), doświadczali upokarzających
rewizji, przesłuchań i zatrzymań, byli pałowani i gazowani na manifestacjach
oraz poddawani przeróżnym szantażom psychicznym (np. grożenie zemstą na
członkach rodziny, szczególnie na dzieciach) -
lewicowy poseł z mównicy sejmowej rzucił w twarz: wyciągacie rękę po
pieniądze a możecie cieszyć się wolnością. Wielka szkoda, że nie powiedział
tego swoim ideologicznym pobratymcom, którzy zaskarżyli Państwo Polskie (a jego
partia to popierała), przed Europejskim Trybunałem, gdy Rząd w minimalny sposób
obciął ich „ubeckie” emerytury. Oni nawet mają za co cieszyć się tą wolnością,
wywalczoną – wbrew nim samym - przez środowiska antykomunistyczne, za tę walkę
przez nich represjonowane.
Ustawa przyjęta w obecnym
kształcie w żadnym stopniu nie naprawia wieloletnich krzywd społecznych ani nie
buduje sprawiedliwości dziejowej – środowiska niepodległościowe są nią głęboko
rozczarowane. Oceniają ją jako niekonstytucyjną oraz dyskryminującą innych
działaczy i osoby represjonowane, których egzystencja jest bardzo daleka od
poziomu godnego życia. Kryteria przyznawania tej zapomogi, penetrujące dochody
nie tylko opozycjonistów ale także współdomowników oraz konieczność cyklicznego
dokumentowania tych dochodów, połączona z ciągłą obawą o to, co będzie za rok - po prostu odzierają ludzi walczących o Polskę
z należnej im godności.
Wady Ustawy widzą nawet
parlamentarzyści, pracujący nad nią i nakłaniający do przyjęcia jej w obecnym
kształcie, rzekomo dlatego, że lepsza ustawa „byle jaka” niż żadna: bo złą
można poprawić a nad „żadną” trzeba zacząć prace od podstaw, czyli od szukania
sprzymierzeńców do tej idei, a kadencja się kończy i nie wiadomo w jakim
składzie będzie obradował przyszły Parlament. Gdyby przyjąć taki tok
rozumowania, należałoby zapytać, dlaczego gremium niechętne godnego potraktowania podziemia
niepodległościowego miałoby nagle wpaść w zapał ulepszania ustawy totalnie krytykowanej przez to
podziemie? Jeśliby natomiast przyszły parlament składał się z entuzjastów
opozycji antykomunistycznej, to przecież można by być spokojnym o los takiej
ustawy.
Co więc zadecydowało o
pośpiesznym uchwaleniu Ustawy, mimo niedoróbek legislacyjnych, na które
wskazywało Biuro Legislacyjne Kancelarii Senatu, właśnie w tej kończącej się
kadencji? Sądzimy, że prawdziwa przyczyna ma datę 10 maja bieżącego roku.
Różne środowiska, zrzeszające
opozycjonistów z czasów PRL, występowały wielokrotnie od wielu lat do
wszystkich przedstawicielstw władzy ustawodawczej i wykonawczej III RP z przekazem,
że od dwudziestu lat Polska czeka na kompleksowe unormowanie sytuacji
finansowej i godnościowej osób czynnie zaangażowanych w odzyskanie suwerenności
Ojczyzny i doprowadzenie do zmian ustrojowych, umożliwiających normalny rozwój
gospodarczy i polityczny Kraju. Bardzo długo te apele, kierowane również
bezpośrednio do obecnego Prezydenta – pozostawały bez echa. „Coś drgnęło”
półtora roku temu, by następnie ulec kilkakrotnemu paromiesięcznemu
„zamrożeniu”. Sprawa ruszyła „z kopyta” w okresie zbliżającej się kampanii
wyborczej i wtedy okazało się, że nie ma czasu nawet na rozpatrzenie poprawek
legislacyjnych, bo ustawa musi wejść w życie natychmiast.
Nie negujemy dobrych intencji
niektórych członków komisji sejmowych i senackich, pracujących nad Ustawą – bo
ich nie znamy. Oceniamy jedynie „owoce”, po których należy je poznać. A one,
zarówno sama ustawa jak i tryb jej procedowania – nasuwają podejrzenie, że
ponownie zostaliśmy potraktowani jak mięso armatnie: raz gdy Układ szedł po
władzę oraz teraz gdy walczy wszelkimi metodami o jej utrzymanie.
Ciągle wierzymy, że Nasza
Ojczyzna zdobędzie się kiedyś na „oddzielenie ziarna od plew”, czyli docenienie
Jej prawdziwych obrońców a nie
„przebierańców”. I choć starsze pokolenia opozycjonistów pewnie tego nie
doczekają – zawsze aktualne są słowa Wieszcza:
I TEN SZCZĘŚLIWY,
KTO PADŁ WŚRÓD
ZAWODU,
JEŻELI POLEGŁYM
CIAŁEM
DAŁ INNYM SZCZEBEL
DO SŁAWY GRODU.
za Stowarzyszenie
Polskiej Partii Niepodległościowej Członków i Współpracowników
Alina
Cybula Borowińska
Hanna
Jakóbowska
Barbara
Kądziela
Halina
Kamać
za Stowarzyszenia
Walczących o Niepodległość 1956-89
dr Daniel
Alain Korona
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz