Czy weteran
opozycji antykomunistycznej, który stracił wzrok wskutek pobicia przez MO, może
być dziś oskarżonym za to, że chciał uzyskać pomoc od instytucji państwowej w
sprawie represji jakie dotknęły go w latach 70-tych? Taka sytuacja przydarzyła
się panu Kazimierzowi Buśkiewiczowi.
30.09 prokuratura
rejonowa Bydgoszcz Południe przesłała do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy IV
Wydział Karny akt oskarżenia o popełnienie przestępstwa z art.233§1 kk
(złożenia zeznań niezgodnych z prawdą, czyn zagrożony karą 3 lat więzienia).
Jak czytamy w uzasadnieniu postanowienia zarzutów pan Kazimierz miał niezgodnie
z prawdą zeznać, iż w związku z prowadzoną działalnością opozycyjną w
Komitecie Obrony Robotników był w latach 1976-79 prześladowany przez
funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Grudziądzu poprzez wielokrotne
zatrzymywanie, przeprowadzanie przeszukań mieszkania, aresztowanie i
pozbawienie wolności w okresie od marca do czerwca 1970 r. oraz dwukrotne
pobicie go przez funkcjonariuszy Milicji wskutek czego doznał obrażeń ciała w
tym uszkodzenia nerwu wzrokowego. Prokuratura przyznaje, iż dochodziło
do interwencji Milicji Obywatelskiej, ale ich przyczyną miało być nadużywanie
alkoholu, wszczynaniu awantur, a karę pozbawienia wolności był za znęcanie się
nad członkami rodziny.
Problem w tym, że
ten obraz prokuratury rozmija się z materiałem dowodowym i zeznaniami świadków.
Dotarliśmy do protokołu przesłuchania pana Kazimierza z dn. 29.08.2013 r. Pan
Kazimierz stawił się jako pokrzywdzony czyli osoba, która doznała krzywdy i
która chce uzyskać stosowne dokumenty. W zeznaniach opisuje swoją historię
opozycyjną w tym pobicie przez MO w wyniku czego praktycznie stracił wzrok.
Dlaczego zatem prokuratura postawiła zarzuty? Otóż z pisma IPN wynika, iż
kwerenda w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej nie doprowadziła do dokumentów
dotyczących pana Kazimierza., Areszt Śledczy w Bydgoszczy potwierdził fakt
przebywania w Oddziale Okulistycznym Szpitala Aresztu Śledczego w Bydgoszczy w
1979 r. ale nie ma kserokopii leczenia szpitalnego w 1979 r. bo dokumenty
zniszczono w 2008 r.
Fakt uszkodzenie
nerwu wzrokowego potwierdza jednak dokument karta informacyjna leczenia
szpitalnego z 15.02.1979 r. Co więcej pismo adwokata z 9.01.1981 r. potwierdza
fakt, iż w 1981 roku pan Kazimierz próbował dochodzić sprawiedliwości w związku
z prawie całkowitą utratą wzroku. A zatem skutki zdrowotne wskutek pobicia są
udokumentowane. Jednak w uzasadnieniu zarzutów prokuratura nie podważa
dolegliwości zdrowotnych, ale stwierdza iż z akt osobowych z Zakładu Karnego
wynika, że sprawy pana Kazimierza miały charakter kryminalny.
Przeglądając
protokół z przesłuchania, a także oświadczenia świadków natrafiliśmy na jedno
nazwisko - Edmund Zadrożyński, z którym współpracował pan Kazimierz. Wyjaśniamy
iż pan Edmund był aktywnym działaczem opozycyjnym, m.in. współpracował z KOR,
czasopismem Robotnik i WZZ-Wybrzeża. 1
lipca 1979 r. aresztowany został pod zarzutami kryminalnymi i w marcu 1980
skazany na 3 lata więzienia (zmarł w 1982 r.). Jedną z metod bezpieki było m.in.
tworzenie pod koniec lat 70-tych opozycjonistom spraw kryminalnych. Tak
uczyniono ws. Edmunda Zadrożyńskiego i można podejrzewać że czyniono podobnie w
stosunku do osób współpracujących z panem Edmundem.
Fakt
współpracy z Edmundem Zadrożyńskim pana Kazimierza potwierdził bratanek pana
Edmunda. Także inni świadkowie z Grudziądza, potwierdzają tą znajomość oraz działalność
opozycyjną pana Kazimierza, m.in. proboszczowie 2 parafii w Grudziądzu, osoby
fizyczne członkowie rodzin Pomorskiej Odlewni i Emalierni (gdzie w 1976 r. był
strajk) czy też znany działacz związkowy Tadeusz Dudkiewicz. Rekomendacje pana
Kazimierzowi udzieliły także NSZZ Solidarność Region Bydgoski Oddział w
Grudziądzu, a także kilka organizacji osób represjonowanych (Ogólnopolska
Federacja Stowarzyszeń Represjonowanych w Stanie Wojennym, Stowarzyszenie Osób
Represjonowanych w PRL "Przymierze", Ogólnopolskie Stowarzyszeń
Internowanych i Represjonowanych).
Wydaje sie zatem, iż fakt działalności opozycyjnej jest potwierdzony, a zarzuty kryminalne z lat 70-tych miały jedynie zastępować faktyczne polityczne. W każdym razie prokuratura powinna była zamiast skierować akt oskarżenia, to przynajmniej przesłuchać świadków, których w sprawie nie brak. Zatem czemu postawiono zarzuty i nie przeprowadzono właściwego postępowania? Czyżby chodziło o zastraszenie byłych opozycjonistów, by nie domagali się należnych im praw?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz