21 października 2014

Opozycjonista stracił wzrok wskutek pobicia a prokurator żąda kary dla poszkodowanego a nie dla sprawców

Czy weteran opozycji antykomunistycznej, który stracił wzrok wskutek pobicia przez MO, może być dziś oskarżonym za to, że chciał uzyskać pomoc od instytucji państwowej w sprawie represji jakie dotknęły go w latach 70-tych? Taka sytuacja przydarzyła się panu Kazimierzowi Buśkiewiczowi.

30.09 prokuratura rejonowa Bydgoszcz Południe przesłała do Sądu Rejonowego w Bydgoszczy IV Wydział Karny akt oskarżenia o popełnienie przestępstwa z art.233§1 kk (złożenia zeznań niezgodnych z prawdą, czyn zagrożony karą 3 lat więzienia). Jak czytamy w uzasadnieniu postanowienia zarzutów pan Kazimierz miał niezgodnie z prawdą zeznać, iż w związku z prowadzoną działalnością opozycyjną w Komitecie Obrony Robotników był w latach 1976-79 prześladowany przez funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej w Grudziądzu poprzez wielokrotne zatrzymywanie, przeprowadzanie przeszukań mieszkania, aresztowanie i pozbawienie wolności w okresie od marca do czerwca 1970 r. oraz dwukrotne pobicie go przez funkcjonariuszy Milicji wskutek czego doznał obrażeń ciała w tym uszkodzenia nerwu wzrokowego. Prokuratura przyznaje, iż dochodziło do interwencji Milicji Obywatelskiej, ale ich przyczyną miało być nadużywanie alkoholu, wszczynaniu awantur, a karę pozbawienia wolności był za znęcanie się nad członkami rodziny.

Problem w tym, że ten obraz prokuratury rozmija się z materiałem dowodowym i zeznaniami świadków. Dotarliśmy do protokołu przesłuchania pana Kazimierza z dn. 29.08.2013 r. Pan Kazimierz stawił się jako pokrzywdzony czyli osoba, która doznała krzywdy i która chce uzyskać stosowne dokumenty. W zeznaniach opisuje swoją historię opozycyjną w tym pobicie przez MO w wyniku czego praktycznie stracił wzrok. Dlaczego zatem prokuratura postawiła zarzuty? Otóż z pisma IPN wynika, iż kwerenda w zasobie Instytutu Pamięci Narodowej nie doprowadziła do dokumentów dotyczących pana Kazimierza., Areszt Śledczy w Bydgoszczy potwierdził fakt przebywania w Oddziale Okulistycznym Szpitala Aresztu Śledczego w Bydgoszczy w 1979 r. ale nie ma kserokopii leczenia szpitalnego w 1979 r. bo dokumenty zniszczono w 2008 r. 
Fakt uszkodzenie nerwu wzrokowego potwierdza jednak dokument karta informacyjna leczenia szpitalnego z 15.02.1979 r. Co więcej pismo adwokata z 9.01.1981 r. potwierdza fakt, iż w 1981 roku pan Kazimierz próbował dochodzić sprawiedliwości w związku z prawie całkowitą utratą wzroku. A zatem skutki zdrowotne wskutek pobicia są udokumentowane. Jednak w uzasadnieniu zarzutów prokuratura nie podważa dolegliwości zdrowotnych, ale stwierdza iż z akt osobowych z Zakładu Karnego wynika, że sprawy pana Kazimierza miały charakter kryminalny. 
Przeglądając protokół z przesłuchania, a także oświadczenia świadków natrafiliśmy na jedno nazwisko - Edmund Zadrożyński, z którym współpracował pan Kazimierz. Wyjaśniamy iż pan Edmund był aktywnym działaczem opozycyjnym, m.in. współpracował z KOR, czasopismem Robotnik i WZZ-Wybrzeża. 1 lipca 1979 r. aresztowany został pod zarzutami kryminalnymi i w marcu 1980 skazany na 3 lata więzienia (zmarł w 1982 r.). Jedną z metod bezpieki było m.in. tworzenie pod koniec lat 70-tych opozycjonistom spraw kryminalnych. Tak uczyniono ws. Edmunda Zadrożyńskiego i można podejrzewać że czyniono podobnie w stosunku do osób współpracujących z panem Edmundem.
Fakt współpracy z Edmundem Zadrożyńskim pana Kazimierza potwierdził bratanek pana Edmunda. Także inni świadkowie z Grudziądza, potwierdzają tą znajomość oraz działalność opozycyjną pana Kazimierza, m.in. proboszczowie 2 parafii w Grudziądzu, osoby fizyczne członkowie rodzin Pomorskiej Odlewni i Emalierni (gdzie w 1976 r. był strajk) czy też znany działacz związkowy Tadeusz Dudkiewicz. Rekomendacje pana Kazimierzowi udzieliły także NSZZ Solidarność Region Bydgoski Oddział w Grudziądzu, a także kilka organizacji osób represjonowanych (Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Represjonowanych w Stanie Wojennym, Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w PRL "Przymierze", Ogólnopolskie Stowarzyszeń Internowanych i Represjonowanych).


Wydaje sie zatem, iż fakt działalności opozycyjnej jest potwierdzony, a zarzuty kryminalne z lat 70-tych miały jedynie zastępować faktyczne polityczne. W każdym razie prokuratura powinna była zamiast skierować akt oskarżenia, to przynajmniej przesłuchać świadków, których w sprawie nie brak. Zatem czemu postawiono zarzuty i nie przeprowadzono właściwego postępowania? Czyżby chodziło o zastraszenie byłych opozycjonistów, by nie domagali się należnych im praw?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz