6 lipca 2014

Manipulacje medialne ws. odmowy aborcji profesora Chazana

W mediach przytacza się słowa dyrektora szpitalu bielańskiego ws. tragicznego stanu zdrowia nowo narodzonego dziecka, którego nie chciał abortować profesor Chazan. Wstrzający opis mający wzbudzić określoną negatywną reakcję w stosunku do profesora Chazana. Jednak sprawa jest bardziej złożona i w całej sprawie - jeżeli nie chcemy być przedmiotem manipulacji - warto zastanowić się i zadać kilka krostych pytań (które mainstreamowe dziwnym zbiegiem okoliczności nie stawiają):

1. Dziecko było z In Vitro. Dlaczego o tym się nie mówi, czy było ono finansowane w ramach programów rządowych i dlaczego nie poinformowano pacjentkę o ryzyku uszkodzenia płodu (statystycznie większe w in vitro)? Jak wyglądała opieka nad pacjentką ze strony lekarza, który dokonał zabiegu in vitro?
2. Czy prawdą jest, że badania (rzekomo przewlekłe) robione były nie w szpitalu im. Świętej Rodziny, gdzie dyrektorem jest prof. Chazan, ale w Instytucie Matki i Dziecka? A jeżeli tak, dlaczego pomija się tą kwestię, tylko oskarża się profesora Chazana o przewlekłość w sprawie?
3. Dlaczego pacjentka zwróciła się do szpitala Św. Rodziny, a nie np. do bielańskiego (który dokonywał już aborcji)? Kto ją tak skierował do tegoż szpitala?
4. Aborcję zgodnie z prawem w przypadku uszkodzenia płodu można dokonać aż do urodzenia. Natomiast ze względów medycznych raczej się ją nie przeprowadza po 22 tygodniu ciąży. Tymczasem kobieta przyszła do profesora (według mediów) - w 25 tygodniu. Pytanie zatem dlaczego przyszła tak późno? Czy dokonanie aborcji w tym okresie nie stwarzałoby już zagrożenia dla życia i zdrowia matki?
5. Dlaczego Ministerstwo Zdrowia nie publikuje listę klinik, gdzie dokonuje się aborcji, tylko chce obarczyć lekarzy koniecznością wskazania abortera (na zasadzie nie zabijesz - OK, wskaż innego który zabije, czyli weź współudział w zabiciu)?
6. Dlaczego pacjentka nie zwróciła się do Ministerstwa Zdrowia o informację publiczną ws. kliniki gdzie mogłaby dokonać aborcji?
7. Jesteśmy informowani w mediach opisem głowy narodzonego dziecka. Po pierwsze nie pokazano zdjęć, zatem nie wiemy czy opis nie jest dramatyzowany? Jeżeli zdjęcia nie nadają się do pokazania, dlaczego opieramy się na opinii tylko jednego dyrektora lekarza, zwolennika aborcji, czemu nie pokazano je innym, którzy mogliby wydać opinię (być może inaczej by je opisali).
8. Sam opis jest ma wytworzyć atmosferę grozy, a wymagałby raczej wyjaśnienia. Nie ma połowy głowy - czyli jest dziura, czy raczej głowa jest zdeformowana. Mózg jest na wierzchu, nie ma mózgu w środku - czyli mózg jest cały czy nie, czy tylko przesunięty, a jeżeli niecały to której części nie ma. Itd.
9. Dlaczego nie eksponuje się, że dokonano cesarskiego cięcia i że dziecko przyszło na świat kilka tygodni przed terminem? Czy nie można było dalej czekać, a jeżeli można było czy szanse przeżycia czy właściwego uformowania nie byłyby większe?
10. Dziecko miało umrzeć zaraz po urodzeniu, teraz słyszymy że może przeżyć miesiąc, dwa, umrze gdy będzie jakaś infekcja (ale tak naprawdę nie wiadomo kiedy to nastąpi)? Zatem na jakiej podstawie twierdzono, że dziecko urodzi się martwe lub umrze zaraz po urodzeniu? Czy zatem wcześniej nie przekazywanego nam fałszywej informacji w tej kwestii, a być może także w innych?

Pytań  można postawić jeszcze wiele, jak widać jesteśmy niie tylko niedoinformowani ale wręcz zdezinformowani przez media i strony sporu. Czy przypadkowo celem wytworzonego sporu przez media oraz polityków rządzących i z lewicy, nie jest odwrócenie uwagi od fatalnej sytuacji społecznej i gospodarczej kraju, od afer i korupcji, która narasta w naszym kraju. Czy incydentalny przypadek odmowy aborcji ma przesłonić złodziejstwo władzy i fakt zgnilizny całego systemu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz