Jest podstawa do
rozwiązania stosunku pracy z prof. Bogdanem Chazanem, dyrektorem szpitala im.
Św. Rodziny, który podlega miastu - poinformowała prezydent Warszawy Hanna
Gronkiewicz-Waltz. Rozwiązanie umowy z Chazanem nastąpi w trybie określonym
przez prawo - powiedziała prezydent Warszawy. Jak wyjaśniła, w szpitalu, którego dyrektorem jest Chazan,
nie poinformowano pacjentki o granicznym terminie wykonania zabiegu aborcji. Problem
tylko, że nie ma prawnego granicznego terminu wykonania zabiegu aborcji w
przypadku uszkodzenia płodu. Ustawa z dnia 7 czerwca 1993 r. o planowaniu
rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży
stwierdza w art.4a iż przerywanie ciąży
może być dokonane w przypadku dużego prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego
upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego żuciu -
do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza
organizmem kobiety ciężarnej (czyli faktycznie aż do urodzenia, jeżeli uwzględnimy fakt iż okres ten jest dłuższy w przypadku uszkodzenia płodu niż w przypadku zdrowego płodu). Oczywiście ze względów
medycznych aborcja w późniejszym stanie ciąży czyli po 22-25 tygodniu jest mało
wskazana, ale z punktu widzenia prawa aborcja jest możliwa.
Zatem bzdurny argument, by ukryć, że zwalnia się profesora za korzystanie z klauzuli
sumienia tj. odmowy aborcji, oraz braku jego zgody na współudział w aborcji w postaci
wskazania innego lekarza czyli lecznicy który by dokonał zabiegu.
Przypomnijmy, iż Warszawscy radni SLD złożyli do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez Hannę Gronkiewicz-Waltz niedopełnienia obowiązków, w związku z
nieodwołaniem profesora Chazana. Deklarowali wycofanie wniosku, jeżeli prezydent Warszawy odwoła jednak ze stanowiska dyrektora szpitala im. Świętej Rodziny Bogdana Chazana. Tak też się stało.
Kobieta przyszła do Chazana w 25 tygodniu ciąży, tymczasem wojewódzki konsultant twierdzi że zdolność płodu do samodzielnego życia poza organizmem matki to 24 tydzień, zatem kobieta przyszła po terminie, Ponadto twierdzono, że płód jest tak uszkodzony iż nie przeżyje poza ogranizmem matki, zatem w takiej sytuacji aborcja byłaby zatem w świetle przepisu dopuszczalna aż do urodzenia, a zatem nie było granicznego trminu. Zwykła logika, która jak widać nie znają urzędnicy.
OdpowiedzUsuń