3 lipca 2014

Kolejka i brak organizacji w Dermatologii

Premier Tusk, minister Arłukowicz - obiecywali poprawę sytuacji w służbie zdrowia, kolejki miały się skrócić. Słowem pacjent miał być leczony i to szybko. Jednak to co obserwujemy w służbie zdrowia przeczy tym zapowiedziom. 
Nasz reporter udał się do Szpitala Klinicznego Dziesiątka Jezus w Warszawie przy ul. Koszykowej 82a, a dokładniej do poradni dermatologicznej. Próba dodzwonienia się w dzień poprzedni do rejestracji stanęła na niczym, telefon był wciąż zajęty. Na miejscu do rejestracji w wąskim korytarzu przy wejściu blisko 50 osób czekało w kolejce, a było tuż przed godz. 10.00. Po godzinnej kolejce część pacjentów odsyłano do drugiej rejestracji w pokoju 13, która obsługuje pacjentów kilku lekarzy z poradni. Czemu nie można było zrobić jednej rejestracji, nie wiadomo? Młody chłopak w kolejce stoi już drugi raz, pierwszym razem zapisano go na dzień dzisiejszy. Myliłby się jednak ten, kto sądzi że od razu dostał numerek do lekarza. Nie. Dostał karteczkę do ponownej rejestracji w dniu obecnym, a dopiero po ponownym odstaniu godzinnej kolejki, będzie miał możliwość dostania się do lekarza. Inna starsza pani ponad 80-lat dzisiaj zapisywała się pierwszy raz, w rejestracji przyjęli tylko nazwisko, podano karteczkę z datą 5 sierpnia br. I będę mogła od razu pójść do lekarza - pyta pacjentka. Ależ skąd - słyszy od pielęgniarki, trzeba przyjść do rejestracji. 
Po co 2 razy kazać pacjentom często starszym osobom stanąć w kolejce, czy nie można było od razu wypisać numerek (lub godzinę) do lekarza (gabinetu lekarskiego). Po co podwójne stanie, podwójna praca rejestracji, po co? Czy tylko po to by pokazać władzę nad pacjentem, czy tylko po to by go upokorzyć? A wystarczyło trochę lepszej organizacji, a kolejka byłaby mniejsza, a pracy w rejestracji byłoby mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz