Trwa akcja Fundacji Pro Prawo do Życia - Szpitale bez aborterów, w ramach której ujawnia się gdzie morduje się nienarodzonych oraz wywierana jest presja na szpitale aby zaprzestały tego okropnego procederu.
Jak informuje Kinga Małecka-Prybyło z Fundacji - jedną z takich placówek jest warszawski szpital Orłowskiego, mieszczący się przy ul. Czerniakowskiej. To tutaj zabija się najwięcej dzieci w Polsce – 119 maleńkich ofiar tylko w 2016 roku. Skala tego okrucieństwa budzi trwogę, dlatego nie ustajemy w pokazywaniu prawdy na temat tego, co dzieje się za murami szpitala. Woluntariusze pikietują pod trzema wejściami do szpitala, z każdej strony budynku, każdego tygodnia. Zdarzało się, że przychodzili nawet trzy razy na tydzień. Zawsze mają ze sobą kilka dużych bannerów ze zdjęciami ofiar aborcji i informacją, że do takich czynów dochodzi w tym szpitalu. Przechodniom na chodniku tłumaczą, że średnio co trzeci dzień jest tu zabijane dziecko. Stają również pod oknami dyrekcji szpitala, która zasłania wtedy rolety. Czasami ktoś w białym fartuchu wychodzi na zewnątrz i robi zdjęcia, nagrywa pikietujących lub pokazuje w kierunku wolontariuszy wulgarne gesty. Podczas każdej akcji informacja o dokonywanych tu zabójstwach trafia do kilkuset osób, głównie pacjentów tej placówki... Dzięki pieniądzom przekazanym przez naszych Darczyńców, koledzy kupili Żuka i okleili go plakatami informującymi, że w szpitalu Orłowskiego dokonuje się aborcji. Po przygotowaniu auta zaparkowali go bezpośrednio przed szpitalem, kilka metrów od głównego wejścia! W ten sposób WSZYSCY pacjenci, którzy wchodzą tędy do środka dowiadują się, że w tym miejscu zabija się nienarodzonych. Widzą wyraźnie czym jest aborcja i w jak okrutny sposób się ją wykonuje. Co więcej, plakaty na Żuku są widoczne z okien samochodów przejeżdżających ulicą Czerniakowską oraz z okien szpitala. Dzięki temu walka o życie toczy się nieprzerwanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz